„Uparty jak lubelski motocyklista” – być może właśnie ukuło się nowe powiedzenie. Policjanci z Lublina w czasie świątecznego patrolu na ulicach miasta w ciągu godziny złapali tego samego kierującego motocyklem na znacznym przekroczeniu prędkości oraz totalnym ignorowaniu innych przepisów. Efekt? Potężna kara i zatrzymane prawo jazdy, chociaż sprawca udowodnił już, że chwilowym brakiem uprawnień zupełnie się nie przejmuje.
W okresie wielkanocnym natura zafundowała nam wspaniały prezent w postaci pięknej, słonecznej pogody i wysokich temperatur. Na drogi w całym kraju wyjechały tysiące motocyklistów. Nie inaczej było w Lublinie i okolicach, a tamtejsza policja miała pełne ręce roboty. Przez cały długi weekend skontrolowali łącznie 519 kierujących, w tym 53 motocyklistów. Ujawnili 400 wykroczeń i zatrzymali 10 praw jazdy za „plus 50” w terenie zabudowanym.
Rekordzistą okazał się 31-latek, który zaczął święta jako motocyklista, a skończył jako kierujący motocyklem, i to nielegalnie. Najpierw został zatrzymany za przekroczenie dozwolonej prędkości w zabudowanym o ponad 100 km/h, a dodatkowo nie reagował na sygnały dawane mu przez funkcjonariuszy i w niebezpieczny sposób wyprzedzał inne pojazdy. Za to otrzymał mandat w wysokości 2500 zł, 15 punktów karnych, a do tego zatrzymano mu prawo jazdy?
Najwyraźniej nie przejął się sytuacją, ponieważ ponownie wsiadł na motocykl i w ciągu godziny został zatrzymany po raz drugi, przekraczając limit prędkości o 80 km/h. Tym razem mandat wyniósł 5000 zł, a na konto wjechało kolejne 15 punktów. Podsumowując: 7500 zł mandatu, 30 punktów karnych i zatrzymane prawo jazdy. Magiczna godzina…
Zmiany w przepisach. Będziesz mógł odwołać się od mandatu, nawet jeśli wcześniej go przyjąłeś
Debil. I tyle.