Mandat w wysokości 2000 zł i 10 punktów karnych to i tak bardzo niski wymiar kary za totalnie bezmyślny manewr, jaki wykonał motocyklista na DK 61 w Nowym Szelkowie na Mazowszu. Wyprzedzanie na skrzyżowaniu i zderzenie ze skręcającym w lewo autem mogło się dla niego skończyć tragicznie. To kolejny przykład tego, jak zgubna jest rutyna i potrzeba wyprzedzania za wszelką cenę.
Do zdarzenia doszło 1 maja tego roku na drodze krajowej nr 61 w Nowym Szelkowie niedaleko Makowa Mazowieckiego. Kierowca Citroena na oznakowanym skrzyżowaniu w prawidłowy sposób, dojeżdżając do osi jezdni i sygnalizując swój zamiar, skręcał w lewo. W tym momencie najpierw wyprzedziło go białe auto, którego kierowca nie zdążył, a najpewniej nie chciał się zatrzymać za hamującymi pojazdami, a chwilę później podobną próbę podjął motocyklista.
Szczęście w nieszczęściu
Dla kierującego jednośladem skończyło się to z jednej strony kiepsko, z drugiej szczęśliwie. Pod łagodnym kątem odbił się od karoserii samochodu, urwał mu lusterko i wraz z motocyklem wylądował w przydrożnej trawie, doznając niegroźnych obrażeń. Zabrakło dosłownie sekundy, żeby auto zdążyło ustawić się pod innym kątem i wtedy całe zdarzenie najpewniej zakończyłoby się tragicznie.
Motocyklista, choć prawdopodobnie „wysezonowany”, bo 68-letni, popełnił tutaj co najmniej trzy fatalne błędy. Po pierwsze sam manewr wyprzedzania kolumny zwalniających aut – tu były przynajmniej dwa: nagrywającego i to, w które uderzył – zawsze jest ryzykowny, bo nie znamy intencji innych kierowców. Dodatkowo cała sytuacja miała miejsce na wyraźnie oznakowanym skrzyżowaniu, z podwójną linią ciągłą na jezdni, gdzie generalnie wyprzedzania zakazują przepisy (jeden pas ruchu, brak sygnalizacji). Po trzecie wreszcie, motocyklista pojechał na ślepo za samochodem wykonującym ten sam nieodpowiedzialny manewr.
Policjanci nałożyli na motocyklistę mandat w wysokości 2000 zł i 10 punktów karnych za wyprzedzanie na skrzyżowaniu i doprowadzenie do kolizji. Kierowca białego auta dostał 1000 zł i również 10 punktów. To i tak bardzo szczęśliwe zakończenie całego zdarzenia.
Kierowca auta współwinny?
Czy w tej sytuacji również kierowca skręcającego w lewo samochodu w jakiś sposób zawinił? To już oceni sąd, jeżeli sprawa do niego trafi. Choć wyprzedzanie pojazdu sygnalizującego lewoskręt jest zabronione (z lewej strony, można go ostrożnie ominąć z prawej), to kierowca skręcającego pojazdu zawsze powinien zachowywać szczególną ostrożność w czasie tego manewru i kontrolować sytuację w lusterku.
Choć na miejscu policjanci ukarali tylko motocyklistę, to sąd może uznać częściową współwinę kierującego autem. Były już takie wyroki w podobnych sprawach. Każdy przypadek oceniany jest indywidualnie, a duże znaczenie mają takie czynniki jak miejsce (oznakowane skrzyżowanie czy np. zjazd na posesję), odpowiednio wczesne zasygnalizowanie zamiaru skrętu, ustawienie pojazdu skręcającego na jezdni (przy osi, czy manewr z prawego pobocza) itp. Uznanie przez sąd współwinnym, choćby w niewielkim stopniu, ma później wpływ np. na wysokość wypłacanych odszkodowań.
W opisywanym przypadku kierowca skręcającego samochodu wykonywał manewr prawidłowo, zauważył wyprzedzające go inne auto i raczej nie spodziewał się, że pojedzie za nim jeszcze motocykl. Dla nas wszystkich wnioski z tej sytuacji powinny być jasne. Głupie nawyki, przymus wyprzedzania za wszelką cenę i obrzydzenie do hamowania czy zatrzymywania się w razie potrzeby, prędzej czy później się zemszczą.
Film i zdjęcia: KPP w Makowie Mazowieckim
Wypadek motocyklisty w Poznaniu: książkowy przykład, na co uważać jesienią i zimą [film, video]
To skrzyżowanie jest nieoznakowane. Brak znaków A6a i D1. Kierowcy nie wiedzą że zbliżają się do skrzyżowania. Linie ciągłe są bardzo krótkie i z daleka ich nie widać. sme drogi poprzeczne wyglądaja jak zjazdy na pole, szczególnie od strony z której nadjeżdżał motocyklista.
Na tym fragmencie drogi, nieco wcześniej, jest znak A-6a. Można to sprawdzić na Google Street View.
Tak masz rację. Nie zauważyłem tego znaku wcześniej i głupoty napisałem. Przepraszam.