Kierowcy z pewnością podczas każdego pobytu na stacji paliw marzą, aby ceny na pylonach wróciły do tych sprzed pandemii. Wydaje się to jednak niemożliwe, bo już niebawem czekają nas kolejne podwyżki cen paliw.
W bieżącym tygodniu za litr oleju napędowego zmotoryzowani muszą zapłacić od 7,64 zł do 7,79 zł, natomiast za benzynę od 6,60 zł do 6,74 zł. Wszyscy eksperci jednoznacznie stwierdzili, że już w lutym ceny paliw ponownie poszybują w górę, a różnica względem kwot z ostatniego tygodnia stycznia może wynieść nawet kilkadziesiąt groszy.
Już 5 lutego w życie wejdzie kolejny pakiet sankcji skierowany przeciwko Rosji, który oznacza zakaz kupna, przywozu lub przekazywania części produktów ropopochodnych, w tym oleju napędowego. Sankcje dotyczą całej Unii Europejskiej. Wspomnijmy, że to właśnie Rosja jest największym dostawcą ropy naftowej dla Polski, jednakże jej udział systematycznie się zmniejsza. Analitycy nie mają złudzeń, że rynek bardzo szybko zareaguje na wprowadzenie tego zakazu, a efektem tego będzie wzrost cen paliw. Już w zeszłym tygodniu cena baryłki ropy Urals przekroczyła 90 dolarów, a ostatni raz tak droga była ona w październiku 2014 roku.