TestyMotocykle noweYamaha XV950. Miejski bobber z klocków lego

Yamaha XV950. Miejski bobber z klocków lego [PIERWSZE WRAŻENIA]

-

Trudno zrozumieć? Po pewnym czasie przychodzi mi do głowy wyjaśnienie tego mankamentu. Jeżeli najważniejszą grupą docelową motocykla mają być amerykańscy customerzy (a tak zapewne jest), to w zasadzie ma on służyć wyłącznie do jazdy od baru do baru, ewentualnie do pokonywania prostych jak patyk do szaszłyka amerykańskich highwayów.

Moja barowa hipoteza jest tym bardziej prawdopodobna, że tylna kanapa przypomina wielkością barowy stołek. Wraz z brakiem uchwytów wymusza to na pasażerce (bo przecież nie na pasażerze!) dość ścisłe, wręcz kurczowe objęcie kierowcy nawet przy barowych prędkościach.

Dla grupy docelowej tego motocykla stanowi to niezaprzeczalną zaletę.

Nietuzinkowy miejski bobber

Yamaha XV950 (1)Yamaha XV950 to motocykl nietuzinkowy i specyficzny. Miłośnicy dalszych podróży, nawet samotnych, mogą o nim zapomnieć i powinni rozejrzeć za innym sprzętem. Dla tych, którzy lubią w zimowe wieczory posiedzieć przy bezalkoholowym piwku w garażu, przeszukać Allegro i trochę podłubać to wybór znakomity.

Niewielkim nakładem pracy i kosztów można bowiem ukształtować  go wedle własnego widzimisię, wymieniając poszczególne elementy niczym klocki lego. Własna wizja customa domowej roboty stanie się więc całkowicie realna.

Yamaha XV950 (3)Yamaha XV950 może również stanowić znakomite rozwiązanie dla tych, którzy używają jednośladu głównie do dojazdu do pracy i krótkich, weekendowych wypadów za miasto. 12-litrowy zbiornik paliwa wystarczy na około 200 km, a łatwość prowadzenia i manewrowania, przyjemność z jazdy i rasowy głęboki dźwięk silnika wynagrodzą wszelkie niewygody.

Warunek: partnerka nie lubi jeździć z tyłu lub ma własny motocykl.

Plusy-minusy

+ znakomity klasyczny design

+ możliwość samodzielnej zmiany wyglądu

+ świetne właściwości jezdne

+ łatwe manewrowanie

– nisko umieszczone  podnóżki

– brak możliwości bagażowych

– filtr powietrza wymuszający odgięcie kolana

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Mariusz Ignatowicz
Mariusz Ignatowicz
Z wykształcenia arabista. Z zawodu – dziennikarz od ponad 20 lat. Był m.in. korespondentem „Rzeczpospolitej” i PAP w Sankt-Petersburgu, redaktorem naczelnym „Gazety Finansowej”, a także zastępcą redaktora naczelnego „Pulsu Biznesu”. Na motocyklu lubi podróżować indywidualnie. Interesuje się kulturą Bałkanów i tam często planuje swe motocyklowe podróże. Oprócz turystyki motocyklowej uwielbia nurkowanie. Zna cztery języki, w tym arabski.

1 KOMENTARZ

  1. …motocykl mógłby być w/g mnie ładny gdyby nie, no właśnie : wspomniany przez autora licznik-zegar zupełnie nie pasujący do ogólnego założenia oraz przede wszystkim koszmarnie zeszpecona (pogięta)kołyskowa rama w przedniej części tuż za przednim kołem, główny powód dyskwalifikujący w moich oczach ewentualną chęć posiadania :( Druga moim zdaniem skrewiona stylistycznie konstrukcja po YAMAHA RIDER 1900 dysponująca świetnym piecem w połączeniu z miernym designem którym to daleko do estetyki pokrewnej HONDY FURY, jeżeli już mowa o stylu custom … .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ