TestyMotocykle noweYamaha XV950. Miejski bobber z klocków lego

Yamaha XV950. Miejski bobber z klocków lego [PIERWSZE WRAŻENIA]

-

No to odpalam. Hmm, stacyjka umieszczona z prawej strony na wysokości kolan – chwilę muszę jej poszukać. Po chwili miarowy, basowy dźwięk silnika, wzmocniony wydechami Akrapovica wynagradza chwilę czekania. Motocykl na wolnych obrotach drży i gulgocze dokładnie tak, jak powinien: głęboko, niespiesznie i bardzo głośno, a wibracje w tylnej części pleców wywołują banana na twarzy.

Yamaha XV950 (28)

Razi mnie okrągły cyfrowy wyświetlacz, pokazujący tylko prędkość, przebieg i godzinę. Taki gadżet do tego motocykla po prostu nie pasuje, a ponadto w ostrym słońcu jest całkowicie nieczytelny. Tak jak większość części w tym motocyklu można go w łatwy sposób zdemontować i zastąpić innym, np. analogowym. Zaufanie wzbudza natomiast bezobsługowy pas napędowy.

Ciekawie prezentuje się też tylny reflektor z diodami led – oczywiście do łatwego demontażu. Według projektantów miał przypominać wyrób jubilerski. I dokładnie tak wygląda.

W miejskiej dżungli

Yamaha XV950 (11)Ruszam w miasto. I od razu pierwsze zaskoczenie: pomimo sporej masy (250 kg!) manewrowanie na parkingu jest dziecinnie proste. 52-konny silnik nie powala mocą, ale na ruchy manetki reaguje miękko i płynnie.

Jazda w korkach, lawirowanie między samochodami i przepychanie się na światłach  sprawia mi dużą przyjemność i nawet system hamulcowy z pojedynczą tarczą z przodu daje radę.

To teraz zobaczę co potrafi na autostradzie.

Custom na A2

Yamaha XV950 (19)Wiem, sprawdzanie możliwości takiego motocykla na czteropasmowej A2 mądre nie jest. Ale cóż, test to test.

Silnik płynnie wchodzi na coraz wyższe obroty, a przełączanie biegów odbywa się dość miękko.  Do 120 km/h motocykl wręcz płynie. Niespieszna zmiana pasów i wsłuchiwanie się w dźwięk silnika to czysta przyjemność. Mam chwilę by się zastanowić, co bym w nim zmienił, by stworzyć swojego własnego customa. Może przemalować bak? Zmienić tylny błotnik i zegar? Dodać trochę chromów?

Hmm, czy projektantom Yamahy XV950 nie chodziło właśnie o to?

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Mariusz Ignatowicz
Mariusz Ignatowicz
Z wykształcenia arabista. Z zawodu – dziennikarz od ponad 20 lat. Był m.in. korespondentem „Rzeczpospolitej” i PAP w Sankt-Petersburgu, redaktorem naczelnym „Gazety Finansowej”, a także zastępcą redaktora naczelnego „Pulsu Biznesu”. Na motocyklu lubi podróżować indywidualnie. Interesuje się kulturą Bałkanów i tam często planuje swe motocyklowe podróże. Oprócz turystyki motocyklowej uwielbia nurkowanie. Zna cztery języki, w tym arabski.

1 KOMENTARZ

  1. …motocykl mógłby być w/g mnie ładny gdyby nie, no właśnie : wspomniany przez autora licznik-zegar zupełnie nie pasujący do ogólnego założenia oraz przede wszystkim koszmarnie zeszpecona (pogięta)kołyskowa rama w przedniej części tuż za przednim kołem, główny powód dyskwalifikujący w moich oczach ewentualną chęć posiadania :( Druga moim zdaniem skrewiona stylistycznie konstrukcja po YAMAHA RIDER 1900 dysponująca świetnym piecem w połączeniu z miernym designem którym to daleko do estetyki pokrewnej HONDY FURY, jeżeli już mowa o stylu custom … .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ