Prawie cztery tysiące kilometrów Rometem ADV250 po asfalcie, szutrach, serpentynach i autostradach – to była świetna przygoda i prawdziwa motocyklowa odyseja. Choć nie obyło się bez przygód, motocykl okazał się świetnym kompanem w podróży.
W oczekiwaniu na szczegółową relację, przedstawiamy krótkie podsumowanie naszej wyprawy do Albanii, Macedonii i kilku innych krajów Półwyspu Bałkańskiego. Wybraliśmy się tam by sprawdzić jak nowość Rometa – mały ADV250 poradzi sobie z tak daleką podróżą.
Trasa miała przebiegać autostradami, drogami lokalnymi, ale także wymagającymi szutrowymi szlakami, gdzie wymagana jest jako-taka dzielność terenowa. Wielu z was wątpiło czy mały Romet ADV250 ze skromnym silnikiem i chińskim rodowodem podoła trudom takiej podróży. Część komentujących spisała motocykl na straty jeszcze przed naszym wyjazdem.

Tymczasem maluch z silnikiem 250 cm3 radził sobie zaskakująco dobrze – na autostradzie faktyczna prędkość wynosiła około 110 km/h. Prędkościomierz pokazywał wprawdzie 130 km/h, ale był to zapewne rezultat nieprawidłowej jego kalibracji. Jeden z czytelników sugerował, że licznik został przystosowany do 19-calowego koła z przodu, stąd rozbieżności wskazań.

Poza autostradami, na górskich serpentynach Czarnogóry, Albanii i Macedonii mały Romet także nie miał się czego wstydzić. Kręte drogi wymagały wprawdzie częstego operowania biegami, ale konieczność użycia dwójki występowała tylko podczas ekstremalnych podjazdów do monastyru Treskavec.

W Albanii zostawiliśmy dla tworzonej przez polskiego proboszcza drużyny harcerskiej furażerki ufundowane przez Modekę i chusty, które zakupiła nasza redakcja. Mamy nadzieję, że posłużą albańskim dzieciakom.