Tłumy zwiedzających, niezliczone uśmiechy i niepowtarzalna, ciepła atmosfera – tak zapamiętamy tegoroczną edycję Wrocław Motorcycle Show. Niezłą ofertę nowości uzupełniła mocna reprezentacja customów, a każdy odwiedzający mógł liczyć na rozmowę i poradę.
Więcej zwiedzających Hala Stulecia już nie pomieści” – te słowa, wypowiedziane na zakończenie Wrocław Motorcycle Show przez organizatora, Wojciecha Kleszczewskiego, najlepiej oddają to, co działo się w miniony weekend we Wrocławiu. Ogrom miłośników szeroko rozumianej kultury jednośladowej z jednej strony nieco zaskoczył organizatorów i wystawców, z drugiej spowodował, że wszyscy czuli się jak na ogromnym, wesołym przyjęciu.
Zamiast importerów motocykli stoiska wystawili współpracujący z nimi dealerzy – trudno powiedzieć, żeby negatywnie odbiło się to na zainteresowaniu czy estetyce stoisk – każde z nich przeżywało prawdziwe oblężenie, a do niektórych modeli, jak Kawasaki H2, Ducati Panigale czy BMW R1200GS trzeba było stać w kolejce.
Zdecydowanie najmocniejszą stroną Wrocław Motorcycle Show były customy – Unikat, Kolec Customs czy Radium Motorcycles to tylko niektóre warsztaty prezentujące swoje dzieła podczas imprezy. Pomysłowość konstruktorów nie znała żadnych granic – wśród prezentowanych customów znalazły się zarówno motocykle z silnikami 125 cm3, jak i te wyposażone w potężne V-twiny. Oglądając profesjonalnie przygotowane maszyny trudno było oprzeć się wrażeniu, że polscy tunerzy stanowią ścisłą światową czołówkę.
Choć we wrocławskiej Hali Stulecia trudno było znaleźć nowości najpopularniejszych firm, nie brakło motocykli wzbudzających emocje. Sporym zainteresowaniem cieszył się elektryczny motocykl Brammo, który od czasu do czasu bezgłośnie przemykał między stoiskami. Najwięcej ochów i achów wzbudzała jednak Honda Africa Twin, wokół której kłębiły się tłumy motocyklistów.
Na scenie targów zwiedzający mieli okazję zapoznać się najnowszymi ofertami producentów i dystrybutorów odzieży motocyklowej. Pokazy firm Modeka, Dane i Moto Klan przyciągały tłumy ludzi. Nieco mniejszym zainteresowaniem cieszyły się wywiady z podróżnikami, stunterami i innymi ciekawymi osobistościami świata motocykli.
Na zainteresowanych czekał specjalny pokój, w którym odbywały się imprezy towarzyszące – prelekcje podróżników, kursy dla kierowców motocykli 125 cm3, warsztaty dla dzieci i wiele innych. Tereny wokół Hali Stulecia opanowali zaś mistrzowie gymkhany i freestyle’u, którzy prezentowali niezwykłe ewolucje.
Szósta edycja Wrocław Motorcycle Show nie zawiodła – magiczne miejsce, jakim jest Hala Stulecia w połączeniu z perfekcyjną organizacją pozwoliły zwiedzającym poczuć benzynę płynącą w ich żyłach. To jedyne takie targi motocyklowe, w których nie ma dystansu między zwiedzającymi a wystawcami.
Dziękujemy wszystkim, którzy odwiedzili nasze stoisko i pozwolili się poznać osobiście. Organizatorom dziękujemy zaś z świetnie spędzone dwa dni.