Nowy Suzuki V-Strom 650 XT jest jak para idealnie dopasowanych rękawiczek. Jest super wygodny, zrobisz na nim wszystko, ale z każdym dniem powszednieje, a w końcu, kiedy mija pierwsza ekscytacja staje się zupełnie zwyczajny, wręcz nijaki.
Tekst: Konrad Bartnik, Zdjęcia: Bartek Buczkowski
V-Stroma 650 nie trzeba specjalnie przedstawiać. Absolutny hit sprzedażowy, wszedł do świata motocyklowej turystyki z przytupem porównywalnym tylko z Polonezem na gaz, który niegdyś zrewolucjonizował wiejski transport dyskotekowy.
Motocykl prosty, stosunkowo mocny, bardzo uniwersalny i nie rujnujący budżetu. Nie obcina się przysłowiowej kurze złotych jaj, tak więc Suzuki poszło za ciosem prezentując swój odświeżony przebój. Japończycy pogmerali nieco w aranżacji, zostawiając jednak ten sam, dobrze znany bit, który zapewne znów będzie okupował listy sprzedażowych hitów.
Ptasie geny
Tegoroczny Sztormiak występuje w dwóch wersjach – standardowej i lekko uterenowionej XT. Suzuki V-Strom 650 XT właśnie mam okazję sprawdzić. Pakiet kosmetyczny wersji XT to głównie szprychowe koła, charakterystyczny dzióbek nad przednim błotnikiem i bardziej zadziorny wizerunek, za który trzeba dopłacić ok. 1,5 tys zł w stosunku do wersji standardowej.
Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że to wystarczy by małym Suzuki mielić piaski pustyni Gobi. Jednak moim zdaniem Suzuki V-Strom 650 XT wygląda zdecydowanie lepiej. Stylistycznie nawiązuje do „ptasiej” linii, którą nakreślił jego litrowy starszy brat, a której praojcem był niezapomniany DR.
Gwoździem programu (lub gwoździem do designerskiej trumny) jest wspomniany wcześniej dzióbek. Szczerze mówiąc nie wiem jaką ma on pełnić funkcję, w każdym razie w połączeniu z podwójną przednią lampą daje małemu Sztormiakowi spojrzenie skacowanej sowy.
Suzuki V-Strom 650 XT – dane techniczne
Silnik: dwucylindrowy, widlasty, chłodzony cieczą
Pojemność: 645 cm3
Moc: 68,7 KM
Maks mom. obr.: 60 Nm (6400 obr./min.)
Skrzynia biegów: 6-biegowa
Napęd: łańcuch
Hamulec przedni: hydrauliczny dwutarczowy
Hamulec tylny: hydrauliczny jednotarczowy
Wymiary (dł. x szer. x wys.): 2290 X 835 X 1405 mm
Wysokość siodła: 835 mm
Ciężar z płynami: 215 kg
Zbiornik paliwa: 20 litrów
Cena: 31 500 zł
Szału nie ma, chociaż w porównaniu z poprzednią generacją, która była boleśnie nijaka jest lepiej. Niewiele lepiej… ale lepiej. Motocykl trzyma proporcje, jest solidnie wykonany, ale nie można powiedzieć, że chwyta za serce.
To forma całkowicie podporządkowana funkcji, czyli bezproblemowemu przemieszczaniu się z miejsca na miejsce, bez względu na dostępną nawierzchnię.
Kolejnym dyskusyjnym zagadnieniem jest kolorystyka. Generalnie można powiedzieć, że projektanci Suzuki V-Strom 650 XT „poszli w czarne”, pokrywając tą szlachetną barwą ramę, wahacz, obręcze kół, a także akcesoryjne gmole i stelaże pod kufry, nie mówiąc już o dużych powierzchniach ciemnego plastiku.
Co kto lubi – ja nie lubię.
Zajmuję miejsce za kierownicą Suzuki V-Strom 650 XT i mam wrażenie, że motocykl się do mnie dosłownie przykleja. Jego ergonomia jest perfekcyjna – wszystko jest na swoim miejscu.
Pozycja kierowcy powinna doczekać się własnego rozdziału w „Kamasutrze”, jako doskonale relaksujący przerywnik między męczącymi fikołkami. Szerokie siodło jest miękko otapicerowane, a jego profil i wysokość dopasowane również do użytkowników o wysokich aspiracjach, ale nikczemnym wzroście.
Suzuki V-Strom 650 XT jest tak wygodny, że w sumie od razu zapominam o licznych niedostatkach jego urody, wśród których ląduje również kokpit. Zestaw wskaźników jest prosty, funkcjonalny i czytelny, ale zrobiony z polotem amanta kupującego na walentynki małe Rafaello i paczkę kondomów.
Umieszczono go w dodatku w morzu szarego plastiku, który momentalnie wywołuje u mnie stany depresyjne i wypadanie włosów. Zwracam Japończykom honor, jeśli zrobili to specjalnie w celu skierowania maksimum uwagi kierowcy na drogę.
Zrobiłem tym motocyklem już 12 tyś km. Był na Bałkanach, w Mołdawii, na Ukrainie.. Wszechstronne enduro, elastyczne i wytrzymałe. Silnik ma zmienione co nieco, lepiej kręci, bardziej elastyczny niż poprzednik. Przeglądy co 12 tyś km, super sprawa w razie dalszej wyprawy. Spalanie nieco większe niż podaje producent – przy 90 km/h i bez obciążenia może być poniżej 4 litrów. Ale na autostradzie z kuframi i przednim wiatrem doszło mi do 6 litrów.
Polecam choć nijakość optyczną rzeczywiście ma w genach. Ale zawiezie podróżnika na pewno wszędzie… :)
Bardzo fajnie napisane!! I trudno nie zgodzić się z tym co autor myśli o V-Stromie. Testowałem go w zeszłym roku, nie ma się do czego przyczepić, ale nudny do bólu, jak to mówią amerykanie „soulless”… Wybrałem xt660z Tenere i nie żałuję, motocykl powinien dawać emocje!
Że V-Strom jest nijaki, brzydki, nudny to mówiono już od 2002 roku. Od 2011, że metroseksualny. I ta recenzja to nic nowego, choć sprowadza się do dyskusji o gustach. DL to zwyczajnie przyzwoity „all-rounder”.
Skrzynia biegów faktycznie chodzi fajnie. Silnik jest żwawszy i chyba ciut bardziej elastyczny od poprzednich wersji (przed i po 2011). Ale XT na naukę jazdy nie bardzo się nadaje. Mimo wszystko kanapa jest stosunkowo wysoko…
Tak z ciekawości, to ile wzrostu ma pan recenzent, że szyba z deflektorem (która nie jest fabryczna) nic nie daje? Ja mogłem z taką (ustawioną w najwyższym położeniu) jechać 100km/h i mieć otwartą szybkę kasku. Ale może ja mniej kurczaków na hormonach jadłem ;-)
Miałem to samo pytanie, ile wzrostu ma osoba testująca motocykl?, bardzo często redaktorzy fajnie opisują testowane motocykle,jest wygodnie albo nie jest, ale zapominają dodać ile mają wzrostu, a ta wygoda niestety też od tego zależy :).Mam 185 cm wzrostu i często ogólnie fajny motocykl jest po prostu dla mnie za mały :(
Już odpowiadam. Mam 186 cm i wysokość kanapy Sztormiaka jest niemal idealna, stopy pewnie dotykają gruntu. Podnóżki są jednak umieszczone wysoko, co wymusza dosyć mocne zgięcie nóg w kolanach i po dłuższej jeździe delikatne drętwienie kończyn. Spotyka mnie to na każdym motocyklu, więc przywykłem, podobnie jest z wysokością szyby. Pod względem ergonomii V-Strom jest bliski ideału.
Wzrost słuszny, stąd też deflektor mógł nie wystaczyć :)
Ciągle czytam, że motocykl jest nijaki bez charakteru. A co to jest ten charakter? Czy to brzydota KTM, złomowatość Harleya, wibracje BMW, kapryśność włoskich, a może nieobliczalne agresywne skracające życie narwańców silniki niektórych 4 cylindrowych litrów. Czy właśnie te niewygody i wady powodują, że jest charakter? Wynika z tego, że im gorzej tym lepiej…
Super motocykl, przeszedł test podczas mojej podróży 10000 km w Andach na wysokości powyżej 4000 npm, pustyni i innych trudnych warunkach bez jakichkolwiek usterek na kiepskim paliwie gdzie BMW, Ktm miały różnego rodzaju problemy. Polecam gorąco.
O gustach się nie dyskutuje. Ale kazdy jezdziec dochodzi do punktu ze chce przejechac jak najwięcej jak najmniej problemowo i to spelnia vstrom.. Dlatego ten wybór. Pozdrawiam
R..
Mam model 2012 od nowości. Przejechałem 42 tys. km. W 75 procentach po czarnym.( Gruzja,Turcja,Krym,Balkany) Olej wymieniam co 10 tys.( Castrol 10w50 syntetyczny) Motocykl jest świetny pod każdym względem.
Zazdroszczę.
Jestem w trakcie poszukiwań .
Niestety nie stać mnie na nosie szukam z drugiej pewnej ręki.
Może podpowiecie na co zwrócić uwagę.
Pozdro.
Zazdroszczę.
Jestem w trakcie poszukiwań .
Niestety nie stać mnie na nosie szukam z drugiej pewnej ręki.
Może podpowiecie na co zwrócić uwagę.
Pozdro.
a ja wam powiem napisze tak nie jezdzilem ale zato kupuje nowego 650 xt 2018 rok przekonam sie sam czy jest taki dobry jak piszecie ,uniwersalnosc motocykla to podstawa ,takie moje skromne zdanie
Fajny tekst. Ja natomiast nie mam wrażenie, że ten model jest przeźroczysty czy po prostu brzydki. Mi się podoba, a jak ktoś koniecznie chce godzinami wpatrywać się w sprzęt, to niech kupi Ducati. Będzie miał do tego sporo okazji, jak sprzęt odmówi jazdy, a potem przez miesiąc będzie czekał na części. Ja wybieram japońskiego v stroma, bo wolę w tym czasie jeździć, niż przeżywać emocje wynikające z patrzenia.