Ogrzewane rękawice Macna Atom miały nam zastąpić podgrzewane manetki podczas zimowej podróży na Elefantentreffen. Ze swego zadania wywiązały się wzorowo, choć próba włączenia ich podczas jazdy wymaga przyspieszonego kursu jogi.
Tekst i zdjęcia: Mariusz Ignatowicz
Kiedy przygotowywaliśmy wyjazd na zimowy zlot motocyklowy Elefantentreffen, staraliśmy się pomyśleć o każdym szczególe. Do końca nie byliśmy pewni z jaką przyjdzie nam się zmierzyć pogodą – jedne prognozy mówiły o wiosennych temperaturach, inne o aurze typowo zimowej. Nie mieliśmy wątpliwości, że pewność co do pogody będziemy mieć dopiero podczas samej podróży.
Nasze motocykle nie były wyposażone w podgrzewane manetki – Rafał podróżował testowym Kawasaki Z250SL, a ja leciwą, choć doskonale utrzymaną Yamahą XJ600 Diversion. Przetestowaliśmy więc rozwiązanie alternatywne – rękawice Macna Atom ogrzewane niewielkimi akumulatorami. Brytyjski producent obiecuje czas ogrzewania do 4 godzin.
Atomowa jakość
Już pierwszy rzut oka na atomówki (jak pieszczotliwie nazwaliśmy te rękawice) nie budzi żadnych wątpliwości – to absolutnie sprzęt z górnej półki. Kozia skóra, precyzyjne szwy, komfortowe wykończenie wnętrza – to wszystko budzi zaufanie i uzasadnia sporą, jak na rękawice, cenę – 799 zł.
System grzewczy zasilany jest niewielkim akumulatorem, który wkłada się do kieszonki zlokalizowanej w górnej części mankietu rękawicy. Kieszonka zamykana jest na porządne rzepy, choć zapiąć je trzeba uważnie i porządnie bo w innym przypadku akumulator może się wysunąć.
Ładowanie baterii trwa – w zależności od warunków – około 3 godzin. Jednak, jak pokaże nasz wyjazd, w zupełności wystarczy podładowywanie ich na postojach podczas tankowania i posiłku. Co ważne – akumulator nie przeszkadza podczas jazdy.
Włączanie zasilania odbywa się za pomocą dużego przycisku umieszczonego na górze rękawicy. Podczas postoju jest on bardzo łatwo dostępny i bez najmniejszego problemu można go obsługiwać rękawicą.
System ma dwa stopnie grzania – lżejszy, kiedy przycisk podświetlony jest na zielono, i mocniejszy – wówczas przycisk świeci czerwienią. Dla mnie słabsze ogrzewanie – (zielona dioda) – był w zupełności wystarczający, nawet podczas szybkiej jazdy autostradą w temperaturze około zera.
Macna Atom PLUSY-MINUSY
+ Wysoki komfort
+ Świetna jakość
+ Wydajny system ogrzewania
+ Szybkość ładowania
– Niewygodny sposób włączania
– Zbyt słabe mocowanie akumulatorów
Atomówki dają możliwość obsługiwania urządzeń dotykowych – to ważne udogodnienie, kiedy podczas zimowej podróży nie muszę zdejmować ich za każdym razem, kiedy chcę zrobić zdjęcie komórką czy włączyć na chwilę GPS. Zaopatrzone też są w solidny protektor chroniący kostki.
W jaki sposób doładowywał Pan rękawiczki podczas postojów? Do rękawiczek jest dołączona tylko ładowarka sieciowa :(
Sławek – odpowiem ja, bo jechaliśmy razem :) W drodze na Elefanta i z powrotem, kiedy zatrzymywaliśmy się na tankowanie, robiliśmy nieco dłuższą przerwę, żeby się ogrzać. To w zupełności wystarczało, aby podładować akumulatory do następnego postoju.
Dzięki, ale chodziło mi bardziej o wyjaśnienie, czy akumulatorki były podłączane w tym czasie pod sieć 230V za pośrednictwem dołączonej ładowarki sieciowej, czy też korzystali Panowie z Powerbanka tudzież ładowarki 12V? Czy Macna oferuje akcesoryjną ładowarkę np. USB, czy trzeba szukać takich rozwiązań na własną rękę?
Mariusz podłączał akumulatory do gniazdka 230v przy pomocy fabrycznej ładowarki. Dosłownie na kwadrans.
Dzięki za odpowiedź. Fakt, baterie litowo-polimerowe ładują się bardzo szybko. Jedyne co to trzeba znaleźć ogólno-dostępne gniazdko ;) Powoli motocykliści wkraczają w świat elektryki ;D
…za +/- podobne pieniądze można kupić akcesoryjne grzane manetki, wprawdzie nie można ich zabrać ze sobą na spacer jak rękawiczki (bo i chyba nie o to chodzi), za to gwarantują równie skutecznie nieprzerwane działanie oraz bezobsługową pracę do momentu w którym ziąb nas nie złamie zmuszając do zaprzestania podróży. Podobne wynalazki nawiązujące do przerostu formy nad treścią osobiście jakoś nigdy do mnie nie przemawiały, w kontekście istnienia grzanych manetek to trochę jakby „wsteczna ewolucja” … .
Przy odrobinie szczęścia manetki są tańszym rozwiązaniem (w zakupie z montażem +/- 600zł), ale nie powiedziałbym, że w pełni rozwiązują wszystkie problemy, a przynajmniej uzależnione jest to od tego w jakich warunkach ktoś jeździ i jakie ma uwarunkowania biologiczne. W zeszłym roku założyłem sobie manetki w swoim moto i po tym czasie użytkowania w różnych warunkach mogę powiedzieć dwie rzeczy – po pierwsze wzrasta spalania, u mnie przy 3 poziomie z 4, przy jeździe miejskiej, jest to około 0,4-0,5 litra 95Pb na każde 100km, a przy maksymalnym grzaniu nawet ~0,8 litra. Po drugie – ręka ogrzewana jest tylko od spodu, w miejscach styku z kierownicą, więc jeśli ktoś jeździ cały czas z palcami na klamkach, to te dwa palce marzną, podobnie kciuk, oczywiście wierzch ręki też nie ma za ciepło, a im grubsze rękawiczki tym gorzej czuć grzanie manetek. Do temperatury +5 jest ok, ale przy niższych, albo przy dłuższych trasach, przynajmniej w moim przypadku, manetki nie dają mi pożądanego komfortu. Od kilku dni użytkuję Atomy i stwierdzam, że to całkiem fajny wynalazek, choć drogi. Duży plus, że ogrzewany jest wierzch reki, a w szczególności wszystkie palce, a nie spód jak w przypadku manetek. Natomiast nie jest to nadal rozwiązanie kompleksowe, gdyż ręce zaczynają marznąć od zimnej kierownicy. Aktualnie, przy temp. oscylującej o poranku w granicach 2-4 stopni na plusie włączam rękawiczki na średnie grzanie (2 poziom zielony), a manetki na minimum i jest idealnie. Myślę, że jeśli ktoś jeździ przez większość roku, czasami przy ujemnych temperaturach, albo w długie trasy wysokogórskie, gdzie temperatura często utrzymuje się na niskim poziomie, to najlepszym rozwiązaniem jest połączenie podgrzewanych manetek z elektrycznymi rękawiczkami, ewentualnie handbary zamiast któregoś z tych elementów, choć ich akurat nie użytkowałem, więc nie wiem, czy będzie to lepsze rozwiązanie. Może dla kogoś tak, np. żeby nie zwiększać spalania motocykla, tudzież gdy ktoś nie lubi nowatorskich, czy egzotycznych gadżetów jakimi niewątpliwie są rękawiczki Macny.
jazda na grzanych manetkach w bardzo niskich temperaturach i długich dystansach ma sens jedynie w parze z mufkami. Można wtedy założyć nawet cienkie rękawiczki.W miarę porządne tekstylne mufki pasujące do większości motocykli można kupić w rozsądnych cenach. Niektóre wyposażone są nawet w wizjery Przez które możesz widzieć sterownik temperatury manetek.
Mufki…sprawdzą się, ale tylko te, które są trwale przymocowane do kierownicy i konstrukcyjnie są „sztywne”. Kilka razy jeździłem z mufkami givi i niestety były nie do zaakceptowania – przy normalnych prędkościach, niezależnie od sposobu ich zamontowania zaczynały samoistnie pod wpływem pędu naciskać na klamki sprzęgła i hamulca, co jest raczej średnio bezpieczne. Poza tym jeszcze jest kwestia estetyki na motocyklu. Mufki na skuterze nie straszą, na motocyklu jest to już problematyczne.
…w swoich wywodach zamieszczanych na tym portalu zawsze staram się podkreślać własne indywidualne odczucia, a te jak wiadomo nie muszą iść w parze z osądami ogółu co nie oznacza iż neguję zdanie innych kolegów, wręcz przeciwnie. Z racji zarówno upodobań, preferencji oraz posiadanego sprzętu nigdy nie odważyłbym się „wytoczyć” w pełni zimowego sezonu kiedy to czarny asfalt pokryty jest białym puchem bądź lodem,- w przeciwnym przypadku kto wie ? może nawet zweryfikowałbym swoje osądy … .