Jeżeli jesteś w posiadaniu jednego ze świeżych modeli Harleya z rodziny Touring i uważasz, że jego silnik mógłby mieć więcej wigoru, możesz zdecydować się na dwa rodzaje tuningu. Częściowy, korzystając z kolejnych pakietów H-D Stage (od I do IV), albo totalny – po prostu wymieniając cały silnik na nową akcesoryjną jednostkę Screamin’ Eagle 135 o pojemności 2212 cm3 i mocy 130 KM. Nie będzie to jednak tania operacja…
W amerykańskiej motoryzacji wciąż funkcjonuje podejście, że od dużej pojemności skokowej i znakomitych osiągów lepsze są większa pojemność skokowa i jeszcze większe osiągi. Nie ma w tym wielkiej finezji, ale na pewno jest wielka frajda. Idąc tym tokiem rozumowania, Harley-Davidson stworzył i właśnie wypuścił na rynek nowy, kompletny silnik Screamin’ Eagle 135. Można go zamontować w modelach z rodziny Grand American Touring od rocznika 2021, napędzanych jednostkami Milwaukee-Eight, w wersjach chłodzonych powietrzem i olejem, jak też Twin-Cooled, dochładzanych cieczą. Montaż odbywa się w zasadzie w systemie „plug and play”, pasują wszystkie punkty mocowań, do podmiany jest tylko kilka drobnych części. Silnik dostępny jest w dwóch wersjach wykończenia: czarnym i chromowanym.
Screamin’ Eagle 135, jak sama nazwa wskazuje, ma pojemność 135 cali sześciennych, czyli 2212 cm3. Generuje 130 KM mocy przy 5500 obr./min (podobno już na kole), i co najmniej solidne 194 Nm momentu obrotowego przy 3500 obr./min. To największy i najmocniejszy silnik, jaki Harley zbudował z przeznaczeniem do motocykli drogowych. Zapewnia o 28% więcej momentu i 41% więcej mocy na tylnym kole niż standardowa, i tak już bardzo mocna jednostka Milwaukee-Eight® 117.
Silnik ten stworzono we współpracy z fabrycznym zespołem Harley-Davidson Screamin’ Eagle, startującym w amerykańskiej serii wyścigowej King of the Baggers. W całości powstaje w zakładach Harley-Davidson Powertrain Operations w Menomonee Falls, w stanie Wisconsin. Osiągi zapewniają mu nie tylko zwiększona pojemność, ale też szereg wyścigowych komponentów. Są to m.in. głowice cylindrów Screamin’ Eagle Extreme, korpus przepustnicy o średnicy 68 mm z nowym kolektorem dolotowym, wtryskiwacze paliwa o dużej wydajności 6,8 g/s, chronione patentem, 4,31-calowe cylindry ze stalową tuleją, nowe koło zamachowe, kute tłoki, wysokowydajna pompa oleju, „ostre” wałki rozrządu oraz wzmocnione sprężyny zaworów i popychacze.
Po montażu należy dostroić ECU silnika za pomocą fabrycznego bezprzewodowego sterownika. Wprowadzone za jego pomocą zmiany nie wiążą się z ryzykiem utraty gwarancji, a jednostka pozostaje zgodna z normami emisji spalin. I tutaj dochodzimy do ważnego punktu – zgodna z amerykańskimi normami. Nowy silnik nie spełnia bowiem wymogów norm Euro 5, czyli mówiąc krótko, nie ma homologacji na rynki europejskie i dopóki jej nie zdobędzie, nie może być montowany w nowych motocyklach. W używanych też w zasadzie nie powinien, choć oczywiście wielu fanom motocyklowego tuningu to nie przeszkadza. Trzeba liczyć na to, że ani policjant w czasie kontroli drogowej, ani diagnosta na przeglądzie technicznym nie będą się znali na silnikach Harleya i nie zainteresuje ich oznaczenie „135” na karterze, sugerujące parametry niezgodne z tymi w dowodzie rejestracyjnym…
No dobrze, a ile to kosztuje? W Stanach cena kompletnego silnika Screamin’ Eagle 135 to 8 tys. dolarów. Jeżeli będzie go można kupić w Europie, spodziewajmy się ceny w granicach 10 tys. euro. To jednak nie koniec wydatków. Aby wycisnąć z jednostki maksymalne osiągi, producent zaleca zaopatrzenie się w dodatkowe elementy akcesoryjne z linii Screamin’ Eagle: filtr powietrza Ventilator Extreme Air Cleaner oraz parę wydechów Street Cannon. Jak widać, jest to zabawa dla dużych chłopców o ugruntowanej pozycji zawodowej…
Waw z dwóch litrów 130 koników tyle co ćwiartka 2T ale żeby tylko dali większy zbiorniki paliwa żeby dało się przejechać z 50km na pełnym baku niektórzy kupują motocykle HD żeby nimi jeździć