Kto powiedział, że Brexit jest zły? Okazuje się, że Brytyjczycy wychodząc z Unii Europejskiej iście po angielsku, zapomnieli uregulować kilka ważnych spraw. Efekt? Nie trzeba czekać na pozdrowienia z angielskiego fotoradaru.
Czy dyrektywy unijne przestają mieć znaczenie?
Podczas gdy Wielka Brytania była częścią UE, dyrektywa transgraniczna wymagała od DVLA (Drivers And Vehicles Licencing Agency) udostępniania danych kontaktowych osób zarejestrowanych przez fotoradary w państwach członkowskich UE. Na mocy tych przepisów brytyjscy motocykliści otrzymywali pocztą grzywny, jeśli uruchomili fotoradary w UE. Jako że przepis działał w obie strony, to i podobna sytuacja miała miejsce w momencie, kiedy ktoś z innego kraju członkowskiego złamał przepisy ruchu drogowego na terenie Zjednoczonego Królestwa. Na mocy tej dyrektywy udostępniano sobie wzajemnie dane o posiadaczach pojazdów, a kierowca, poruszający się zarejestrowanym na terenie UE sprzętem, mógł otrzymać drogą pocztową nakaz zapłaty kary za przewinienie, którego tam dokonał.
Wyszli po angielsku
Jednak wraz z wyjściem Anglików z UE dyrektywa ta straciła ważność, a na chwilę obecną nowej umowy nie podpisano. Najbardziej na całym zamieszaniu cierpi, sąsiadująca z Wyspami, Francja. Brytyjscy kierowcy zachęceni lepszymi trasami oraz łagodniejszym klimatem tego kraju, często odwiedzają swoich sąsiadów, by pojeździć po okolicznych winklach. Żeby uzmysłowić wam o jaką skalę chodzi przybliżymy, że w zeszłym tylko, 2020 roku, Francuzi zwrócili się do Brytyjczyków prawie pół miliona razy o dane kierowców tego kraju, co miało bezpośrednie przełożenie na kary w łącznej wysokości blisko 56 mln euro.
Płacić czy nie płacić mandatów z zagranicy? Z Czech na pewno tak
Naszych biją? Mandaty z Anglii do Polski
Niemałą grupę mieszkańców Wysp tworzą też Polacy. Obecnie nie ma żadnej, pobrexitowej, indywidualnej umowy, na mocy której wydziały komunikacji obu państw mogłyby wymieniać się między sobą danymi. W praktyce oznacza to, że nie otrzymamy stamtąd kary w monecie, kiedy nasze uchybienie zarejestrował fotoradar. Również kierowcy na brytyjskich numerach rejestracyjnych, którzy poruszają się po naszym kraju, nie będą weryfikowani przez dane zarejestrowane przez CANARD (automatyczny system Inspekcji Ruchu Drogowego służący kontrolowaniu ruchu)
Hulaj dusza, piekła nie ma?
Nie do końca jednak można czuć się bezkarnym w obu tych sytuacjach. Cała sprawa dotyczy tylko i wyłącznie wykroczeń zarejestrowanych przez automatyczne urządzenia stworzone do tego celu, takie jak fotoradary, videoradary czy urządzenia do pomiaru odcinkowego i kamery przejazdu na czerwonym świetle. Musimy pamiętać, że jeżeli wpadniemy na gorącym uczynku, każdy kraj ma wewnętrzne przepisy regulujące takie zdarzenie. Wtedy możemy spodziewać się mandatu gotówkowego lub w przypadku niemożności uregulowania go, nawet kary ograniczenia wolności. Sprawa aktualna jest w tej chwili i patrząc na wielkość tego problemu przypuszczamy, że UE i Wielka Brytania będą jednak dążyły do uzupełnienia tego braku i powrotu starych zasad działania na tej płaszczyźnie.
My wam jednak życzymy byście nigdy nie musieli sprawdzać warunków takiej umowy, czy nadal ma obecny kształt czy faktycznie zostanie zmieniona.