Nie potrafię zrozumieć kto i dlaczego doniósł na Borkosia, który pomoc ludzkiemu zdrowiu i życiu niesie z własnej dobroci serca. Zadziwiający jest fakt, że działanie donosiciela okazało się na tyle skuteczne, że przez pewien czas ratownik nie mógł korzystać z sygnałów uprzywilejowania. Na szczęście wszystko już wróciło do normy.
Borkoś to bardzo znany na polskim YouTubie ratownik medyczny, który niesie pomoc potrzebującym, a robi to po godzinach swojej pracy. Samodzielnie zakupił skuter i przerobił go na motoambulans, jednakże znalazł się ktoś, kto złożył doniesienie na policję, że nie posiada on wszystkich wymaganych dokumentów. Okazało się, że brakuje tylko jednego pozwolenia z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdyż aby je otrzymać musi zostać dysponowany do pracy przez podmiot leczniczy.
Ratownik medyczny szukał pomocy w wielu instytucjach, które mogłyby go zadysponować do pracy, jednakże poszukiwania okazały się bezskuteczne. Po kolejnej wizycie na policji zmuszony został zdemontować sygnały świetlne i dźwiękowe. Nie zrezygnował jednak z patrolowania ulic stolicy, jednakże czas dojazdu do potrzebującego znacznie się wydłużył. W piątkowy wieczór na jego Facebook’owym fanpage przedstawił jednak bardzo dobrą wiadomość.
– Na tę chwilę działam ze stołecznym Wodnym Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym. Jestem z nimi od wielu lat, ale nie wiedziałam wcześniej, że jest to podmiot, który może mnie dysponować do akcji. Motoambulans jest użyczony stołecznemu WOPR-owi i ma już miano pojazdu, który może używać sygnałów uprzywilejowania świetlnych i dźwiękowych. WOPR zajmuje się pilnowaniem bezpieczeństwa na Wiśle, więc będę częściej patrolował linię brzegową Wisły. A jeśli zdarzy się, że najadę na jakieś zdarzenie albo ktoś mnie o nim powiadomi, to wtedy dzwonię pod numer 984, który należy do stołecznego WOPR-u, mówię, że coś się dzieje w takim i takim miejscu i wtedy oni oficjalnie mnie dysponują i ewentualnie są powiadamiane jeszcze inne służby. Mam patent ratownika i sternika, więc będę brał dyżury na wodzie. Nadal jednak będzie więcej tych dyżurów na lądzie niż na Wiśle. – komentuje Borkoś.