W miejscowości Tempe, w Arizonie, 18 marca 2018 roku miał miejsce głośny na cały świat wypadek. W pełni autonomiczny samochód, testowany przez Ubera, śmiertelnie potrącił pieszą. Po półtora roku od tego zdarzenia znamy wyniki raportu, wiemy nie tylko co dokładnie się wydarzyło, ale i dlaczego tak się stało.
Czy tego chcemy, czy nie, świat pędzi naprzód, a elektronicznego postępu nie da się powstrzymać. Choć pojazdy w pełni autonomiczne są dopiero w fazie testów, nie zawsze udanych jak widać, to jednak właśnie w samochodach bez kierowców upatrywana jest przyszłość ludzkiej mobilności. Firma Uber postanowiła przetestować możliwości pojazdów w pełni autonomicznych. Choć za kierownicą SUV-a Volvo XC 90 Ubera siedział kierowca, to tak naprawdę wóz prowadził komputer.
Przypomnijmy, do feralnego zdarzenia doszło w nocy, kiedy to siedząca za kierownicą pojazdu oglądała na ekranie monitora telewizyjny show, nie patrząc przy tym na drogę. Przez jezdnię, prowadząc rower, przechodziła wtedy 49-letnia Elaine Herzberg. Choć samochód wykrył zagrożenie, to jednak jego system nie rozpoznał go jako pieszego, a jako inny pojazd.
Ale to tylko jedna z przyczyn wypadku. Drugim, najpewniej kluczowym aspektem było to, że w pojeździe Ubera wyłączono funkcję awaryjnego hamowania. Gdyby funkcja ta była włączona, na 20 różnych scenariuszy ustawień wozu, piesza przeżyłaby aż w 17 przypadkach. Systemy auta wykryły potencjalne zagrożenie zderzenia z przeszkodą na 6 sekund przed zdarzeniem, ale system nie sklasyfikował poprawnie zagrożenia jako możliwość zderzenia z pieszą – pchanie roweru oraz przechodzenie w ciemnym miejscu poza pasami na pewno w tym nie pomogło. System nie rozpoznając obiektu przed sobą nie był w stanie prawidłowo zareagować, gdyż nie był w stanie przewidzieć drogi poruszania się wykrytej przeszkody.
Tak czy inaczej, gdyby system bezpieczeństwa nie został celowo wyłączony przez Ubera, piesza z dużą dozą prawdopodobieństwa przeżyłaby to zdarzenie, bo auto po prostu samo zahamowałoby awaryjnie redukując prędkość poruszania się do maksymalnie 10 mil na godzinę. Takie są ustalenia Amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), która orzeczenie winy zdarzenia wyda 19 listopada podczas specjalnego spotkania rady.
Błędy systemowe w samochodach Ubera usunięto i w obecnej chwili system prawidłowo radzi sobie z klasyfikacją zagrożeń. Co to jednak oznacza dla nas, motocyklistów? Jeżeli na naszych ulicach pojawią się w pełni autonomiczne samochody, będziemy według was bezpieczniejsi niż obecnie, czy wręcz przeciwnie? W końcu system nigdy nie będzie zajęty przeglądaniem facebooka, malowaniem się, czy szukaniem interesującej audycji w radiu. Z drugiej strony to tylko komputer, który może się zawiesić, czujniki mogą zawieść, a decyzja podjęta przez procesor może, z moralnego punktu widzenia, być bardzo niesłuszna…