Suzuki przyzwyczaiło nas do ewolucyjnych zmian i nie inaczej jest w tym przypadku.
Japoński koncern skoncentrował się przede wszystkim na poprawie charakterystyk terenowych. Nowy V-Strom 1050 DE nie ma być już przede wszystkim szosowym turystykiem. Ma umożliwić dobre prowadzanie także po zjeździe z głównych tras. Zainstalowano 21-calowe koło z przodu i opony Dunlop Trailmax. Te ostatnie opracowano właśnie z myślą o jeździe zarówno po asfalcie, jak i bezdrożach. Zwiększono również skok zawieszenia, które ma być również w pełni regulowane. Nowy jest także tylny wahacz, dzięki któremu rozstaw osi zwiększył się o 40 milimetrów. Duży V-Strom otrzyma także kolorowy wyświetlacz TFT, który wyglądem przypomina ten zastosowany w GSX-S1000GT.
W standardowym wyposażeniu znajdzie się również quickshifter działający w górę i w dół, tempomat, ABS zakrętowy, centralna stopka, gmole oraz gniazdo USB.
Piec bez większych zmian, ale więcej elektroniki
Producent nie zdecydował się na zbytnie ingerowanie w jednostkę napędową. Nadal będzie to chłodzony cieczą V-Twin o pojemności 1 037 cm3. Zastosowano nowe zawory wydechowe wypełnione sodem, co ma wpłynąć na obniżenie temperatury wewnątrz komory spalania. Zmiany nie ominęły skrzyni biegów.
Są one ukierunkowane głównie na podwyższenie poziomu kultury pracy. Nie zmieni się również ogólna stylistyka V-Stroma 1050. Jeżeli chodzi o elektronikę wspomagającą kierowcę, to duży V-Strom doczekał się między innymi trybu jazdy oznaczonego literą G, który przeznaczony jest do jazdy po szutrach. Jednocześnie w wersji DE przewidziano możliwość wyłączenia tylnego ABS.
Dla szosowych podróżników
Suzuki nie zapomina również o motocyklistach, którzy wolą trzymać się dróg asfaltowych. Turystyk ma otrzymać nowe felgi do kół 19 cali z przodu i 17 cali z tyłu.
Nowa, wyższa szyba ma zapewnić lepszą ochronę przed czynnikami zewnętrznymi. Motocykle mają być dostępne w salonach na początku 2023 roku. Szosowy 1050 kosztować będzie 66 900 złotych, a wersja DE 70 900 złotych.