Odebranie prawa jazdy przez policjanta ma być batem na piratów drogowych. Ucierpią na tym jednak również ci, którzy przez nieuwagę prędkość przekroczyli nieznacznie. Wszystkiemu winne są niewiarygodne policyjne urządzenia.
Kadukiem nazywano dawniej przejęcie majątku zmarłego bez testamentu i spadkobiercy. Powszechnie termin ten utarł się jako działania bezprawne i niejasne. Czyli dokładnie takie, jakie prowadzi policja po nowelizacji przepisów. Po stwierdzeniu przekroczenia prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym – funkcjonariusz może na miejscu odebrać kierowcy prawo jazdy na trzy miesiące. Idea wydaje się słuszna – warto bezwzględnie karać piratów drogowych, którzy terroryzują nasze ulice.
W tle tych zmian wciąż jednak pozostaje sprawa najważniejsza – w jaki sposób policja stwierdza rzeczywistą prędkość mierzonego pojazdu. Tak naprawdę żadna ze stosowanych przez stróżów prawa metod pomiaru nie jest wiarygodna.
Uważaj na prawko
Wbrew plotkom policjant może odebrać uprawnienia nawet, jeśli kierowca nie posiada przy sobie dokumentu prawa jazdy. Dotkliwą konsekwencją braku blankietu jest zakaz dalszej jazdy – policjant nie może bowiem wystawić pokwitowania za dokument.
W kwietniu 2013 Sąd Rejonowy w Sierpcu uznał, że nie można ukarać kierowcy mandatem za przekroczenie prędkości, jeśli pomiaru dokonano radarem Iskra-1. Okazało się, że urządzenie nie może być używane w Polsce – rosyjski radar miał trafić tylko na Ukrainę.
W Siemianowicach Śląskich zapadł podobny wyrok – sędzia, po wnikliwym zapoznaniu się z przepisami dotyczącymi pomiaru prędkości uznał, że radar Iskra-1 nie spełnia ministerialnych wymogów metrologicznych. Zgodnie z nimi przyrząd powinien jednoznacznie wskazywać pojazd, którego prędkość wyświetla się na ekranie. W jednym z dziennikarskich eksperymentów radar Iskra-1 pokazywał 30 km/h dla… stojącego pojazdu.
Iskra-1 w akcji
Podobną „skuteczność” ma także inne chętnie używane przez polską policję urządzenie – lidar Ultrayte LTI 20-20. Zamojski Sąd Rejonowy wydał prawomocny wyrok, w którym stwierdza, że na podstawie wskazań tego urządzenia nie można nałożyć mandatu karnego. Powód? To, co policjant widzi w wizjerze wcale nie musi być punktem, który mierzy laser. Innymi słowy – podczas pomiaru z większej odległości policjant będzie widział twój motocykl, ale laser wyceluje w pojazd jadący obok ciebie.
Srogie mandaty
Najwyższy możliwy mandat – za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym – wynosić będzie 1529 zł. Poza terenem zabudowanym 760 zł. Teraz jest to 500 zł bez względu na miejsce popełnienia wykroczenia.
[AKTUALIZACJA] Informowaliśmy, że wysokość mandatów zmieniła się. Mimo, że informację tę podało wiele źródeł (w tym administracyjne) ustaliliśmy, że wciąż obowiązuje dotychczasowy taryfikator.
No i wreszcie największy postrach „piratów” – wideorejestratory w nieoznakowanych radiowozach. Jak już pisaliśmy, lwia część sprzętu zamontowanego w policyjnych samochodach to urządzenia, które nie są wyposażone w żaden radar. To zwykłe kamery skalibrowane do współpracy z konkretnym samochodem, a to, co pokazują jako „wynik pomiaru prędkości pojazdu mierzonego” to w rzeczywistości prędkość radiowozu.
W programie „K2” na TVN Turbo udowodniono, że wideorejestrator przekłamuje o około 30 km/h na niekorzyść kierowcy.
W świetle takich danych bulwersujący jest fakt, że policjant może na miejscu, na podstawie fałszywego pomiaru, odebrać prawo jazdy nawet kierowcy, który przekroczył prędkość nieznacznie. Jako kierowcy tracimy tym samym możliwość obrony, często także pracę, której wielu z nas nie może wykonywać bez ważnego prawa jazdy.
Nie dajmy się zwieść szlachetnym słowom o walce z piratami drogowymi. To nie bezpieczeństwo jest priorytetem policji, ale – przede wszystkim – zarabianie pieniędzy kosztem nas – kierowców. Nawet jeśli jesteśmy uczciwi, ale popełniamy błędy – jak każdy. Hajs musi się zgadzać.
A co możemy z tym zrobić? :) Latać po sądach, tracic czas i nerwy tylko dlatego, że prawa policja nie przestrzega, ale od nas kwestionuje niezwykle surowo. Polska, proszę zgromadzonych… Dlatego też i na mnie przyjdzid czas wyemigrować tam, gdzie znaki 50 stoją tam gdzie powinny, gdzie drogi są dla kierowców, nie do zarabiania…
Chłopcy z PO potrzeby mają ogromne , kasy im ciągle brakuje i wymyślają jak dokopać się do biedaków, ale już niedługo waszej arogancji kres nadchodzi .
a nie można wideorejestratorów wyposażyć w dalmierz, pokazujący różnicę pomiędzy pojazdem z przodu a radiowozem?
A można poznać źródło tej rewelacji o podwyżce mandatów? Bo ta kaczka dziennikarska widać nikogo nie omija, a MSW na ten temat uparcie milczy…
Czytam ten tekst i ignorancja autora nie zna granic. Po pierwsze obecnie taryfikator mandatowy sie nie zmienił, dalej jest 500zł za najwyższe przekroczenie, a nie 1500-100-900 czy ile tam wypisuje autor. Po drugie kilka wyroków sądowych faktycznie obaliło pomiat iskrą, ale na laser już tak chętnie wyroki nie zapadają, bo fakt jest taki że jest to najbardziej miarodajne urządzenie które jest dostępne obecnie. Laser ma błąd pomiaru 1-2km\h, więc jak ktoś jedzie 120/50 to żadne podważanie wyniku pomiaru nie wchodzi w grę ( w z tekstu tak wynika, że każdy pomiar jest niesprawiedliwy). Co innego jeśli kierowca jedzie 101\50, wtedy można dyskutować, ale to USTAWODAWCA tak określił przepisy, że nie może być dyskusji, więc pretensje miejcie do RZĄDU!!!
Po trzecie z tekstu wynika, że policja sobie zarabia na mandatach, a to jedno wielkie kłamstwo, to PAŃSTWO ustala sobie taki budżet i ciśnie policję na mandaty.
Po czwarte, my policjanci pracujący na drodze jesteśmy naciskani na wyniki, nie mamy za to żadnych gratyfikacji, ale przełożeni mają a jakże! Każdy chce pracować i boi sie robote stracić, więc nie mamy nic do gadania- dostaliście kiedyś opier++dol od szefa i po kieszeni? zabrał wam wolne weekendy do końca roku? Jeśli tak to może choć troche czujecie o co chodzi. TEN ARTYKUŁ JEST NIEOBIEKTYWNY.
Pozdrawiam policjant WRD.
@wrd – artykuł jest nieobiektywny, bo jest to felieton – moje prywatne zdanie na temat sytuacji, która ma miejsce na drogach. Jestem daleki od obwiniania Was – zwykłych policjantów za to, co robicie. Spotykam się z Wami często podczas różnych imprez poświęconych bezpieczeństwu i rozmawiam. Wiem, że problem leży w bezsensownym ustawodawstwie, idiotycznych wymaganiach Waszych przełożonych i – niestety – braku zaufania do policji ze strony wkurzonych obywateli.
Ale jednocześnie sam potwierdzasz, że mandaty nałożone na podstawie Iskry-1 są oddalane, że zdarzają się sytuacje, kiedy „można dyskutować”. Nie powinny się zdarzać! Prawo ma być oczywiste i jednoznaczne. Nie ma tu miejsca na dyskusję czy stosowanie wątpliwych urządzeń, które przedstawiane są jako wiarygodne.
Prawdą jest, że wnioski o ukaranie na podstawie iskry upadały, ale w skali kraju to też nie była tak wielka liczba. Jeżeli sąd oddalił wniosek to „wszyscy” o tym wiedzieli, a jak sąd ukarał to już nie była zbyt medialna wiadomość. Natomiast lasery są dokładne i można bezsprzecznie zmierzyć konkretny pojazd. Moje prywatne zdanie jest takie że w przypadku zabierania praw jazdy powinno się brać pod uwagę błąd pomiaru (na korzyść kierowcy).
My w wydziale nie używamy iskier w ogóle, ale ktoś jednak te urządzenia (nie tylko iskry) dopuścił i dał im legalizacje.
Prawo w Polsce w ogóle nie jest jednoznaczne i to jest problem, bo nowe przepisy drogowe są pełne nieścisłości i my policjanci też mamy kłopot z ich interepretacją, więc dopiero sie zacznie jazda…
Tylko czego mamy oczekiwać skoro posłowie nawet nie wiedzą na co głosują, jak to uchwyciła tv.
Sam jestem w trakcie procesu sądowego przeciwko policji. Zostałem mianowicie pomówiony przez policjanta (TAK POMÓWIONY) o to, że przekroczyłem motocyklem prędkość. Całą historię tej paranoi obiecuję ,że opiszę po zakończeniu procesu.Jest to dłuższa opowieść którą nie będę Was teraz zanudzał. Ale nie o to w tym momencie mi chodzi. Na potrzeby obrony w sądzie zdobyłem egzemplarz obsługi urządzenia ultralyte , którym rzekomo zostałem namierzony. I cóż tam znajdziemy. Oprócz tego ,że każdy policjant przed wyjazdem do służby powinien wykonać kilka testów urządzenia to najważniejszą rzeczą jest zdanie bodajże ze strony nr 20. Stoi tam jak byk , że nie można wiązki lasera kierować w reflektory gdyż wynik taki jest nieważny a wskazanie nie odpowiada rzeczywistej prędkości. Policjant zeznający przed sądem zrobił oczy wielkie jak pięciozłotówki kiedy zapytałem go o wspomniane wyżej testy . Oczywiście ich nie wykonał. Potem zapytałem o odległość z której dokonał pomiaru. Stanowczo stwierdził , że z 200 metrów !!?? Pytam w co celował, czy celował w reflektory. Tu się chłopina trochę pogubił zdziwiony pytaniem ale przezornie stwierdził, że w przestrzeń między kołem a reflektorami. Z jego relacji śmiał się nawet sędzia (jak się okazał też motocyklista). Na relacji tego snajpera rozprawa się zakończyła . Czekam na dalszy ciąg ( z niecierpliwością:-)
Po Niemieckich drogach nie przejechałem się . Tylko zasuwałem ile fabryka dała od 200 max 250 . kilometrów na godzinę i tak zrobiłem wiele tysięcy kilometrów . i włos z głowy mi nie spadł i policja mnie nie ścigała .
Polska wolność i demokracja . hi hi ha ha . bez komentarza .
Po niemieckich _autostradach_. Na zwykłej drodze z ograniczeniem prędkości też obowiązuje czasowe odebranie uprawnień, i to już od 33 km/h ponad limit (na miesiąc). Podobne regulacje są w wielu innych krajach europejskich.
Dziwne jest to że w Polsce kierowcy zapieprzają nie raz ile wlezie, jak wpadną na radar to o Boże te ch,//;;je mi wlepili 100 czy 200 zł mandatu, napewno stali w krzakach albo sie uczepili mnie biedaka!
A jak Polacy jeżdzą w Niemczech czy Francji? Tyle ile ograniczenie! A jak policja złapie to mina blednie: 300-500-1000 euro mandatu i nikt nawet nie dyskutuje! Nikt nie pomyśli, żeby policjantowi ubliżać albo nagrywać go telefonem! Ciekawe czemu za granicą nie jesteśmy takie kozaki?
Ciekawe czy oligarchy też będą tracić prawo jazdy ???
Wszystkie pomiary policyjne w Polsce to kompletna KPINA ze sztuki. Używany sprzęt jest albo kompletnie bezwartościowy na drodze gdzie w zasięgu kilku kilometrów jest więcej niż jeden pojazd(np. ISKRA), albo policja zupełnie nie potrafi go używać (np. UltraLyte), albo użyte metody pomiarowe to kpina z elementarnej matematyki (np. wideorejestratory), albo urządzenia zaprojektowane jako obsługowe (wymagające operatora aby pomiary nie były kpiną) są używane jako bezobsługowe (np. Fotorapid).
Nikt w Polsce, ani w policji ani w Głównym Urzędzie Miar nie przeczytał książki jak powinno się właściwie wykonywać pomiary policyjne.
Zamiast to zrobić, grożono tym którzy informowali o problemie, wynajdowano różnego rodzaju „biegłych” którzy prezentowali swoje fantazje w sądach jako rzekome ekspertyzy, itd, itp.
Dlatego przetłumaczyliśmy podręcznik amerykańskiej drogówki z którego każdy policjant w USA musi zdać egzamin zanim mu wolno wziąć przyrządy do ręki.
Jeżeli się idzie samemu do sądu w sprawie dotyczącej prędkości, bez tej wiedzy ryzyko przegranej jest duże, zwłaszcza jak się trafi na różnego rodzaju „pseudo-biegłych”.
https://www.facebook.com/radarlidar/