Wygląda na to, że inżynierowie projektujący motocykle przyszłości za bardzo zachłysnęli się możliwościami technologicznymi. To, co nam proponują, nie ma wiele wspólnego z relaksacyjną jazdą motocyklem.
Radary w jednośladzie, komendy głosowe, a teraz dron. Czy naprawdę ludzie pracujący w zaciszach biur projektowych uważają, że nie jesteśmy w stanie bezpiecznie jeździć bez tych wszystkich gadżetów?
Zakładnicy informacji. Czy elektroniczne gadżety motocyklowe są nam niezbędne?
Wielofunkcyjny dron od Hondy
Na pomysł wpadli Japończycy, kreśląc wizję elektrycznego superbike’a przyszłości. Quadrocopter ma być umieszczony w tyle motocykla. W sposób automatyczny ma się rozkładać i startować, a po wykonanej misji wracać, składać wirniki i chować się w nadwoziu.
Honda przewiduje wiele zastosowań dla swojego małego drona. Jednym z bardziej zadziwiających jest powierzenie mu zadania dostarczenia przedmiotów, np zapomnianych przez motocyklistę. Moa też jest o dowozie, a raczej dolocie akumulatora, w przypadku rozładowania tego w motocyklu. Jest raczej nieprawdopodobne, aby tak małe urządzenie poradziło sobie z przeniesieniem ciężkiej baterii i to na duże odległości.
Kurtka Rebelhorn Hiflow IV – kolejne wcielenie uniwersalnego hitu nie tylko na lato! [opinia, cena]
Bardziej realne jest wykorzystanie drona do wspomagania kierowcy. Miałby rozpoznawać trasę przed motocyklistą i informować o istniejących zagrożeniach, bądź utrudnieniach w ruchu. W razie wypadku miałby pomóc w kontaktowaniu się ze służbami ratowniczymi. Dron działałby w pełni autonomicznie i wracał do motocykla na żądanie kierowcy, bądź w celu podładowania baterii.
Jeszcze innym zastosowaniem ma być wykorzystanie wirników quadrocoptera do chłodzenia silnika, a nawet samego motocyklisty.
Chora wizja przyszłości
Ciekaw jestem ilu z nas skusiłoby się na tak wyposażony jednoślad? Przejażdżka motocyklem wśród stada dronów – dziękuję, to nie dla mnie.