Testuję polskie spodnie City Nomad Swat – czyli jakie bezpieczne jeansy motocyklowe wybrać…

Przez lata wierny byłem swoim jeansom od polskiej firmy Motowear. Szerokie bojówki, idealnie wpisujące się w moje wyobrażenie na temat jeansów motocyklowych. Niestety 8 lat użytkowania pozostawiło na nich mocny ślad. Zacząłem rozglądać się za zastępstwem. I tak wpadły mi w oczy spodnie kolejnej polskiej marki – City Nomad. Postanowiłem spróbować. Oto jak się sprawują.

City Nomad to marka należąca do spółki Modeka Polska. Samo to mówi, że chłopaki z CN mają doświadczenie w branży odzieżowej i wiedzą jak przekuć je w dobry, niezawodny i sprawdzony produkt. Na ich stronie możemy przeczytać:

Proponowane przez nas dżinsy motocyklowe są efektem wielu testów i czasu poświęconego na dopracowanie detali. Najlepszej jakości, specjalnie dobierany elastyczny i wytrzymały denim pozwala poczuć się jak w ulubionych jeansach, a podszycie z użyciem włókien 100% DuPont™ Kevlar® oraz regulowane, certyfikowane protektory SAS-TEC® pozwalają nie martwić się o bezpieczeństwo.

Brzmi nieźle. Zero marketingowego bełkotu, same konkrety. Pozostało mi wybrać model. Oczywiście nie mogłem zapomnieć o moich ulubionych Combatach z Motowear, więc postanowiłem wybrać również bojówki.

Mój wybór padł na model SWAT, tym razem spodnie bardziej przylegające do ciała, ale również z bocznymi kieszeniami i również w ciemnogranatowym kolorze o nazwie navy blue. A na stronie internetowej wyglądały właśnie tak:

Paczka przyszła bardzo szybko, można powiedzieć, że z dnia na dzień. Jako że jestem długi i duży, wybrałem rozmiar XL-L, czyli spodnie przedłużane. Okazało się jednak, że na moje przedłużane nogi przedłużane nogawki nie są wystarczające i postanowiłem ja przedłużyć w zakresie własnym.

Usługa krawiecka kosztowała mnie 30 zł plus 1,14 za tasiemkę. I w ten sposób udało się dołożyć do nogawek prawie 5 cm (4,7 cm dokładnie). Minus jest taki, że jak się człowiek przyjrzy, to widać fabryczne zaprasowanie. Plusy są dwa – są wystarczająco długie oraz trzeba się przyglądać, żeby to zobaczyć.

Ale przejdźmy do materiału, z którego uszyto jeansy City Nomad Swat. Jest to armalith, tkanina stworzona w 67% z bawełny, 32% z poliamidów i w 1% z rozciągliwych włókien stretch. Mieszanka ta pozwala na zrezygnowanie z wewnętrznej warstwy ochronnej, która najczęściej wszywana jest w newralgicznych miejscach jeansów motocyklowych, bo zastępuje ją sam materiał, z którego uszyte są spodnie. Wzmocnienie tkaniny włóknami poliamidowymi UHMWPE (Ultra High Molecular Weight Polyethylene) sprawiło, że całość jeansów odporna jest na rozdarcie i ścieranie praktycznie tak samo jak bydlęca skóra. Rewela. Tyle w teorii, bo w praktyce wiadomo, że nie mam zamiaru tego sprawdzać. Ale cieszę się, że moje nowe spodnie mają taki a nie inny materiał i liczę na to, że są bezpieczne.

A propos bezpieczeństwa, to nie możemy oczywiście zapominać o protektorach, bo jedno to odporność na tarcie i rozerwanie, ale ochrona przez uderzeniem to już inna sprawa. Moje spodnie posiadają regulowane protektory kolan firmy Sas-Tec, poziomu drugiego oraz ochraniacze bioder tego samego producenta, poziomu pierwszego.

Dodatkowo spodnie możemy wyposażyć w ochraniacz kości ogonowej, na który jest przygotowana kieszeń. Niestety nie ma go w zestawie. Najbardziej ucieszyły mnie jednak protektory biodrowe, bo to właśnie biodra, praktycznie zawsze, podczas każdej mojej przewrotki na asfalcie, ozdabiane były krwistym siniakiem, który dumnie nosiłem przez dwa tygodnie. Jako że nie lubię ani tatuaży, ani tego typu kolorów na swoim ciele, to mam nadzieję, że spełnią swoją powinność. Już jednak widzę jedną ich wadę, są na tyle miękkie, że skręcają się w tych swoich kieszonkach z siatki i przed każdym założeniem spodni trzeba je ułożyć, aby przylegały do bioder. Ot taka drobnostka.

Spodnie, choć spasowane dość przy ciele, są bardzo wygodne. Na początku obawiałem się, że będą wpijały się pod kolanem, szczególnie na motocyklach bardziej sportowych, bo takie uczucie miałem na Suzuki GSX-S 1000 GT, ale okazało się, że to wina mojego obolałego stawu kolanowego, który jeszcze nie doszedł do siebie po skręceniu. Tydzień później już nic mi nie przeszkadzało, a pojechałem na Kawasaki H2 SX w dłuższą traskę w moich Swatach i było super wygodnie.

Ten 1% stretchu w tkaninie sprawia, że spodnie bardzo dobrze się układają, są wygodne na każdym jednośladzie, a przy tym nie ma się wrażenia, że są ciężkimi spodniami motocyklowymi. Wręcz czasem zapominam, że mam na sobie dedykowane, motocyklowe portki. Jeździłem w nich i na skuterze i na swoim Tuaregu, na ww. Kawie i GT-ku od Suzuki. Na każdym z tych jakże różnych pojazdów czuję się po prostu dobrze.

Wyglądają też dosyć cywilnie, a wewnętrzne ochraniacze są na tyle cienkie, że nie rzucają się w oczy. Ostatnio miałem maraton z żonglowania motocyklami – brałem jeden, oddawałem go zaraz, biegłem do metra po drugi itd. Było upalnie, a ja drałowałem po mieście z kaskiem i kurtką w ręku, w trampkach na nogach a na tyłku właśnie w Swatach. Wygodnie, bez pocenia się, całkiem przewiewnie. Są to super spodnie dla kogoś, kto chce czuć się bezpiecznie i jednocześnie wyglądać normalnie.

Niestety w tej beczce miodu znalazła się też łyżka dziegciu. Jestem przekonany, że wam się to nie przydarzy, bo to ja mam takiego farta do wszystkiego… Otóż w moim egzemplarzu od razu po założeniu pierwszy raz częściowo odpruł się rzep zamykający boczną kieszeń.

Ot pierdoła, ale sprawiająca, że znów odwiedzę moją krawcową, bo choć producent naprawiłby to bez problemu, to na pewno na trochę bym musiał się rozstać z moimi jeansami motocyklowymi City Nomady model Swat. A tego bym nie chciał, bo już je pokochałem i nie oddam ich nikomu…

Cena – 849 zł

Więcej na stronie producenta

Jeździłem w:

Kask – Schuberth C5

Kurtka – Seca Aviator II/Rukka Rimo-R

Spodnie – City Nomad SWAT

Buty – Shima SX-2

Rękawiczki – Racer Ronin

Galeria zdjęć