Breakout hołduje zasadzie: długo i nisko. Oczywiście nie pozostaje to bez wpływu na prowadzenie motocykla, na właściwości jezdne. W tym szaleństwie jest jednak metoda.
Motocykl jest piękny. Owalny zbiornik paliwa, ociekające chromem części, ładne felgi, a przede wszystkim potężna V-ka zabudowana w ramie. I wszędzie pełno najprawdziwszego metalu. Ktoś w Milwaukee doszedł do wniosku, że co za dużo to niezdrowo i zadecydował, że zamiast klasyki w postaci okrągłej lampy da taką w kształcie głowy obcego. Cóż, trzeba jakoś z tym żyć.
Motocykl pełen skrajności
Konstrukcja motocykla jest rozwinięciem modeli z poprzednich lat. Główną zmianą jest zastosowanie silnika Milwaukee Eight 117 zamiast 114, o lepszych parametrach. Pojemność skokowa wzrosła z 1 868 do 1 923 cm3, a moment obrotowy z 155 do 168 Nm.
Inną widoczną zmianą jest zbiornik paliwa. Tutaj również odnotować należy znaczny wzrost: z 13,2 aż do 18,9 litra. Poza praktyczną stroną tej ostatniej zmiany, trzeba przyznać, że Breakout z większym zbiornikiem wygląda lepiej, dostojniej, potężniej. Wyszukane piękno zderza się w tym motocyklu z nader skromnym wyświetlaczem LCD, stosowanym w kilku innych modelach HD. Prócz prędkości dostępne są na nim m.in.: wskaźnik zapiętego biegu, poziom paliwa, przebiegi, obroty i zasięg. W dolnej części umieszczono podświetlane na różne kolory ikonki – kontrolki. Aż prosi się, aby w motocyklu o tak klasycznym wyglądzie pojawiły się klasyczne zegary. Tak jest pewnie taniej. Może też taki ma być styl tego motocykla?
Piec
To jest element, który najbardziej przypadł mi do gustu w nowym Breakoucie. Silnik ochoczo budzi się do życia, wzdryga przy tym całym motocyklem. Od razu czujemy, że mamy do czynienia z potężną jednostką napędową. Skrzynia działa, jak na prawdziwą harleyowską skrzynię przystało – topornie. Biegi trzeba wrzucać, a raczej wbijać używając sporej siły. Na szczęście jednostka jest bardzo elastyczna, dlatego nawet w ruchu miejskim nie trzeba tego robić zbyt często. Biegi wchodzą za to pewnie. Problemem bywa jedynie znalezienie luzu. Pracy 117-tki towarzyszą wibracje, które najbardziej czuć na kierownicy. Niestety, przenosi się to też na widoczność w lusterkach, które w części zakresu obrotów stają się po prostu bezużyteczne. Są przy tym wyposażone w zbyt krótkie ramiona, przez co widoczność jest dosyć ograniczona.
Z dala od ciasnych zakrętów
Zdecydowanie nie są to rewiry, na które warto zapędzać się Breakoutem. Oczywiście – da się, ale według mnie nie sprawia to takiej przyjemności, jak na lżejszych i mniejszych motocyklach. Breakout z lekkim oporem poddaje się naszej woli, a do tego nie poręczny w takiej roli. Dużo lepiej idzie mu pokonywanie lekkich łuków. Prowadzenie jest wówczas o wiele pewniejsze, stabilniejsze, a sam motocykl chętniej wpisuje się w krzywiznę zakrętu. Choć kierownica jest dosyć szeroka, to jednak przeciskanie się w korkach szło lepiej, niż przypuszczałem. Jednak i to nie jest domeną tego cruisera.
Komfort
Brak. No, dobra, może nie jest, aż tak źle, ale ktoś kto szuka wygody, powinien przetestować inny model Harleya. Kanapa jest wygodna, nogi wysunięte, a prosta i dosyć daleko umiejscowiona kierownica wymaga pochyloną pozycję. Po dłuższej jeździe kręgosłup prosił, wręcz błagał o przerwę. Zawieszenie jest dosyć sztywne i zdecydowanie opracowane z myślą o dobrych drogach. Kręcąc się po podwarszawskich miasteczkach trafiałem na drogi z dziurami, nierównościami w asfalcie. Nie wspominam tego dobrze i na tym poprzestanę.
Pocisk, rakieta, Pershing?
Takie określenia przychodzą na myśl, gdy mamy przed sobą długi odcinek prostej, na którym możemy w końcu poczuć moment generowany przez Milwaukee Eight 117. Doprawdy jest się czym zachwycać. Silnik błyskawicznie wkręca się na obroty i wręcz wyrywa do przodu. Czuć to nawet przy ruszaniu. A co dopiero, gdy możemy odwinąć manetkę gazu. Przyjemność jest przednia. Entuzjazm trwa do osiągnięcia około 100 – 110 km/h, gdy pęd powietrza próbuje oderwać nas od motocykla. Dobrze, że siedzenie jest tak wyprofilowane, że można się zaprzeć. Nie było motocykla, samochodu, który dotrzymałby nam kroku, przy ruszaniu spod świateł. Prawdziwa rakieta. I to właśnie w tym pędzie, w dynamicznej jeździe, w obcowaniu i walce z mechanicznym potworem tkwi największa zaleta Breakouta. Naprawdę, coś niesamowitego. Radocha porównywalna z pierwszą swobodną jazdą motocyklem, gdy odkrywamy zupełnie inny wymiar przemieszczania się. Hamulce może nie zasługują na miano żylet, ale są dobre. Użycie przedniego hamulca wymaga mocnego ściśnięcia klamki. Wyposażenie motocykla jest stosunkowo proste, a wręcz ubogie, jak na dzisiejsze czasy. W standardzie jest ABS, za kontrolę trakcji trzeba zapłacić dodatkowo. Przy jeździe mieszanej – z przewagą pokonywania zwykłych dróg i jazdy bardziej lanserskiej niż dynamicznej – spalanie wyszło ok. 6,5 l/100 km.
Chętnych nie brakuje
Skoro powstaje kolejna generacja Breakouta, to znak, że istnieje zapotrzebowanie na tego typu motocykle. To zdecydowanie maszyna dla lubiących się wyróżniać. Gdziekolwiek bym się nie zatrzymał Harley od razu przyciągał wzrok, a ja byłem zasypywany pytaniami o pojemność, moc, prędkość maksymalną, itp., itd. Również podczas jazdy nie raz spotkałem się z wyrazami fascynacji, uznania, jak chociażby w postaci uniesionego kciuka pewnego kierowcy kombi. Za nowego Breakouta trzeba wyłożyć kwotę co najmniej 29 660 euro, czyli obecnie ponad 131 tysięcy złotych. Na tyle Harley wycenił wersję Vivid Black. Za kolor, za kontrolę trakcji trzeba dodatkowo zapłacić.
Dane techniczne:
Silnik: Milwaukee-Eight™ 117
Pojemność: 1 923 cm3
Moc: 102 km (76 kw) przy 5 020 obr./min.
Moment obrotowy silnika: 168 Nm przy 3 500 obr./min.
Długość: 2 370 mm
Rozstaw osi: 1 695 mm
Wyprzedzenie: 145 mm
Kąt pochylenia główki ramy (stopnie): 34
Wysokość siedzenia, bez obciążenia: 665 mm
Prześwit: 115 mm
Opona, przód – specyfikacja: 130/60b21,63H,BW
Opony, tył – specyfikacja: 240/40r18,79V,BW
Opony, typ: Michelin™ Scorcher™ „11”
Objętość oleju (z filtrem): 4,7 l
Przedni widelec: 49 mm widelec teleskopowy z technologią dual Bending valve, aluminiowymi półkami typu Triple clamp oraz progresywnymi sprężynami
Tylne amortyzatory: zabudowany pojedynczy amortyzator typu Monoshock ze sprężyną śrubową o skoku 43 mm z hydrauliczną regulacją napięcia wstępnego bez użycia narzędzi
Hamulce: 7-ramienne, dwuczęściowe tarcze pływające; czarne wieńce mocujące
Hamulce, typ zacisku: 4-tłoczkowy stały z przodu i 2-tłoczkowy pływający z tyłu
światła (zgodne z przepisami krajowymi)
Układ ABS: na wyposażeniu
System kontroli trakcji (TCS): opcja
Masa, bez płynów: 296 kg
Masa, gotowy do eksploatacji: 310 kg
Pojemność zbiornika paliwa: 18,9 l
Zużycie paliwa: 5,6 l/100 km
Cena: od 29 660 euro (około 131 tysięcy złotych)