Jedną z głównych zalet podróży motocyklowych, choć dzisiaj już coraz bardziej zapomnianą, jest prostota tegoż przedsięwzięcia. „Motór”, ciuchy, bagaż i w drogę, gdzie oczy poniosą. Najlepiej samemu lub w niezbyt licznym towarzystwie. A skoro już jedziemy z pasażerem czy kompanem na drugiej maszynie, to warto móc się do nich odezwać i nie wydać na to fury pieniędzy. Tutaj do gry wchodzą tanie interkomy, takie jak Noeci GoCom4.
Rynek interkomów motocyklowych bardzo się rozrósł. Kolejne modele topowych producentów szokują możliwościami, łatwością użycia i dyskretnym montażem na kasku. Natomiast warto zadać sobie jedno pytanie i uczciwie na nie odpowiedzieć – kto korzysta z wszystkich funkcji tych „kombajnów”? Raczej tylko współczesne nerdy i gadżeciarze. Motocykliści w swojej masie są raczej tradycjonalistami, niechętnymi elektronice. Jeżeli już nie negują samego korzystania z interkomu (bo wielu całkowicie neguje), to chcą za jego pomocą po prostu móc pogadać. I tyle.
Możliwość rozmowy w czasie jazdy jest fajna i przydatna. Chcesz gdzieś skręcić, coś zobaczyć, zatrzymać się na siku czy tankowanie – nie musisz przekrzykiwać wiatru i dawać sygnałów gestami. Wystarczy powiedzieć jedno zdanie lub wręcz słowo. Przecież nie musicie gawędzić przez całą drogę. Czytelna i zrozumiała komunikacja słowna wpływa również na bezpieczeństwo – możecie chociażby ostrzegać się przed zagrożeniami lub informować o możliwości wyprzedzania.
OK, ustaliliśmy cel – możliwie tani i dobrze działający interkom, który właściwie wywiąże się ze swojej podstawowej roli. A jeśli będzie miał coś ponadto, to potraktujemy to jako bonus, a nie konieczność. Czy Noeci GoCom4 spełnia te kryteria?
Prosty montaż
Interkom sprzedawany jest w estetycznym i niewielkim pudełku, w którym z powodzeniem możemy go przechowywać w czasie zimowej przerwy. Pierwsze wrażenie jest naprawdę niezłe, co opisałem w widocznym poniżej artykule i filmie z unboxingu. Wymieniłem tam również wszystkie funkcje tego urządzenia, więc tutaj skupię się już na samej praktyce.
Noeci GoCom4 – niedrogi i praktyczny interkom motocyklowy. Otwieramy pudełko! [video, unboxing]
Montaż w kaskach – dwóch Schuberthach E1, w rozmiarach S i XXL – przebiegł bez większych komplikacji. Należało tylko wykonać ok. dwucentymetrowe nacięcia w dolnych kołnierzach kasków, przez które przepuszczamy blaszkę montażową i wiązkę kabli. Łatwość montażu słuchawek i mikrofonu (samoprzylepne rzepy są w zestawie) zależy od modelu naszego „garnka”. Niektóre mają już przygotowane zagłębienia na te urządzenia, w niektórych trzeba nieco wydrążyć wypełnienie EPS, czego zawsze najlepiej jest uniknąć. Akurat w Schuberthach takie zagłębienia są, choć nieprzesadnie głębokie i słuchawki częściowo wypychają od środka wyściółkę. Na szczęście po założeniu kasku na głowę prawie tego nie czuć.
Do wyboru są dwa mikrofony – jeden na długiej i cienkiej „gęsiej szyjce”, drugi mały, bezpośrednio na rzepie mocującym. Ja zdecydowałem się na pierwsze rozwiązanie. Jest mniej dyskretne i mikrofon dotyka ust, ale dużo łatwiej znaleźć dobre miejsce do przymocowania. Lepiej też wtedy zbiera dźwięk.
Szyku nie zadaje
Pewnym minusem jest to, że blaszkę montażową do jednostki centralnej można zamontować tylko w jeden sposób, tzn. łapiąc od spodu za krawędź skorupy i dokręcając śrubkami. Akurat w moich kaskach udało się wewnętrzną część blaszki wcisnąć między skorupę a EPS, ale nie gwarantuję, że w każdym innym kasku pójdzie to równie łatwo. Przydałaby się dodatkowa możliwość przyklejenia mocowania do skorupy od zewnątrz, np. grubą taśmą dwustronną typu 3M do montażu uchwytów pod kamerki. Dobra wiadomość jest taka, że już niedługo do tego modelu zaczną być dodawane właśnie takie samoprzylepne mocowania.
Póki co i mnie efekt wizualny jest taki sobie – jednostka siedzi stabilnie, ale dosyć mocno odstaje od skorup obu kasków, nie dało się inaczej. Ponadto sama w sobie jest spora i ma dosyć sięrmiężny kształt.
Okablowanie rozwiązano w ten sposób, że kabelki do obu słuchawek i mikrofonu zbierają się w jednym wtyku typu mini jack 3,5 mm. Zdejmując jednostkę z uchwytu, za każdym razem trzeba go z niej wyciągać. Jeżeli chcemy jeździć bez interkomu na kasku, trzeba tę dyndającą wtyczkę jakoś schować i zabezpieczyć. Ponadto nie wiem, jaka będzie trwałość tego rozwiązania po kilku sezonach wkładania i wyjmowania jacka z gniazda.
Łatwy start
OK, uporałem się z montażem, schowałem kabelki pod gąbkami wyściółki, podładowałem jednostki (poprzez gniazdo USB-C), czas je włączyć i połączyć. Instrukcja w języku polskim jest bardzo klarowna, a kombinacje przycisków łatwe do zapamiętania. Interkom w moim kasku najpierw połączyłem z telefonem, potem z drugim interkomem. Wszystko bez najmniejszego problemu, hula aż miło. Kontrolny telefon od żony – odebrałem, pogadaliśmy, wszystko działa.
Poza jednym: gra tylko jedna słuchawka. Szybko znalazłem przyczynę. Mikrofon i obie słuchawki można dla ułatwienia montażu odpiąć od wiązki pozostałych kabli. Małe plastikowe złączki mają po dwa piny i żadnego zabezpieczenia typu wypustka w obudowie, które uniemożliwia odwrotne podpięcie. Trzeba na to zwrócić uwagę. Odwróciłem wtyczkę i pyk, słuchawka gra.
Głośno, ale nie dla audiofili
Cały system jest naprawdę głośny i dobrze przebija się przez szum wiatru. Nie produkuje natomiast dźwięku o powalającej jakości. W czasie pierwszej jazdy włączyłem sobie radio FM, łatwo, jednym małym przyciskiem od spodu. Ładnie łapie stacje i nie gubi sygnału. Zdecydowanie najprzyjemniej słuchało mi się audycji mówionych, muzyka nie brzmi najlepiej. Dźwięk jest „szczekający” i brakuje basu. Taka jest chyba po prostu charakterystyka słuchawek montowanych w kasku. W innych, dużo droższych modelach muzyka brzmi podobnie.
No dobrze, najważniejsza chwila prawdy. Zawiozłem Brzozie kask z zamontowanym interkomem i ruszamy w trasę. Tak jak pisałem, parowanie przebiegło bez problemów, słyszymy się. Dźwięk rozmów jest nieco „telefoniczny”, nie tak ładny jak przy połączeniach po Meshu, ale bardzo klarowny. Można połączyć ze sobą do czterech urządzeń.
Anteny i system Bluetooth 5.1, na których pracują interkomy Noeci GoCom4, naprawdę dają radę. Słyszymy się głośno i wyraźnie nawet wtedy, gdy Brzoza swoim zwyczajem mocno wyrywa do przodu i znika między samochodami. Jest dobre kilkaset metrów przede mną i wciąż słyszę go, jakby jechał obok. Zakłócenia pojawiają się dopiero wtedy, gdy rozdziela nas duża fizyczna przeszkoda – wiadukt, wzgórze czy budynek. Teoretyczny zasięg tych urządzeń wynosi 1500 metrów i myślę, że w optymalnych warunkach jest do uzyskania. Wydaje mi się również, że połączenie jest lepsze i bardziej stabilne niż w przypadku interkomów z łącznością Mesh, z których korzystamy na co dzień.
Mikrofony są bardzo czułe – kiedy jedziemy z podniesionymi szczękami, doskonale słyszymy w słuchawkach dźwięk silnika w motocyklu kolegi. „Gęsia szyjka” jest bardzo cienka, co ułatwia montaż i poprawianie pozycji po zamknięciu szczęki (obaj mamy kaski szczękowe). Niestety nie zdołaliśmy sprawdzić maksymalnego czasu pracy na jednym ładowaniu, ale w czasie naszych kilkugodzinnych motocyklowych spotkań wszystko działało jak należy, bez objawów wyczerpania akumulatorków.
Robi, co ma robić i nie drenuje kieszeni
Ogólnie interkomy Noeci GoCom4 zrobiły na nas pozytywne wrażenie. Nie są cudem technologii i designu, ale bardzo dobrze wywiązują się ze swojego głównego zadania. Umożliwiają klarowną komunikację, zarówno z kolegą i pasażerem, jak i poprzez rozmowy telefoniczne. Radio i muzyka z telefonu to fajne dodatki, przydadzą się na nudnych autostradowych przelotach.
Przyciski o różnych wielkościach i głębokościach, są bardzo dobrze wyczuwalne gołymi palcami, bez patrzenia. W rękawicach jest już wyraźnie gorzej, ale po chwili przyzwyczajenia trafiamy we właściwe miejsca. Kombinacje klawiszy są logiczne i łatwe do zapamiętania. Przydałoby się oddzielne pokrętło do regulacji głośności, zwłaszcza że tymi samymi przyciskami „plus” i „minus” zmieniamy też stacje radiowe. Natomiast zdaję sobie sprawę, że za taki bajer trzeba by było dopłacić.
Wyjściowa cena interkomów Noeci GoCom4 nie jest wygórowana – wynosi 319 zł za sztukę. Znajdziecie również oferty sprzedaży w parach. To bardzo uczciwe pieniądze, a urządzenie jest naprawdę przydatne. Jeżeli nie gonisz za nowościami, nie instalujesz w telefonie wszystkich aktualizacji i najnowszych aplikacji, a na interkom dałeś się namówić z trudem, to będzie to bezpieczny wybór. Nawet jeśli nie przekonasz się do tej formy komunikacji na motocyklu, nie stracisz wiele. Natomiast jeżeli ci się spodoba, raczej nie będziesz miał potrzeby szukania lepszego sprzętu. Noeci robi, co ma robić.
Więcej informacji o tym modelu znajdziesz na stronie www.noeci.pl
Zalety
- łatwość montażu i parowania
- duży zasięg
- fajnie działające radio FM
- stosunek ceny do jakości i możliwości
Wady
- montaż tylko na uchwyt wchodzący w skorupę, zależny od konstrukcji kasku (mocowanie samoprzylepne ma być dostępne już niedługo)
- przeciętna jakość dźwięku
- niewyszukana stylistyka
- problematyczna wtyczka jack 3,5 mm
Nie napisałeś czy łączy się z urządzeniami innych firm np. Darek albo Sena?