Kiedyś liczyłem ile kasków miałem, ile mam, a w ilu jeżdżę. Pierwsza liczba to kilkadziesiąt, druga kilkanaście, a ostatnia kilka… Wśród kasków, które obecnie najczęściej lądują na mojej głowie zdecydowany prym wiedzie tegoroczna nowość niemieckiego producenta z Magdeburga, czyli integralny, sportowo-turystyczny Schuberth S3.
Przez ponad 20 lat jazdy motocyklami przez moją głowę przewinęła się znacząca liczba kasków. Zacząłem od tych najtańszych, by po kilku latach stosować tylko te z najwyższej półki. Szybko dotarło do mnie, że to kim jestem, co umiem, co pamiętam, jak postrzegam świat – chroni podczas jazdy motocyklem jedynie kask. Ważne, by robił to najlepiej, jak tylko jest to możliwe.
Moja ewolucja jako motocyklisty odcisnęła również swoje piętno na moim wyborze głównego kasku do jazdy na co dzień. Już tłumaczę, o co chodzi. Kiedyś, gdy byłem młodym gniewnym, odkręcałem manetkę do oporu, bawiłem się na motocyklu, nie zawsze w zgodzie z przepisami (różne dziwne ewolucje w ruchu miejskim) wiedziałem, że jestem w grupie wysokiego ryzyka. Albo grubo, albo wcale. Wtedy przepis na kask dla mnie mógł być tylko jeden – integral ze skorupą z włókna szklanego, zapięcie podwójne D i zero blend, interkomów i innych udziwnień. Kask służył tylko i wyłącznie jednemu – ochronie mojej nierozsądnej głowy.
Po latach na jednośladach, gdy mój styl jazdy uspokoił się, a żaden z moich kasków nigdy nie musiał (na całe szczęście) spełnić głównej roli, do której został stworzony, zacząłem łaskawiej spoglądać na kompromisy. Bez problemu zacząłem używać też kasków szczękowych, otwartych, nie ograniczając się jedynie do ascetycznych sportowych garnków. Jednak bezpieczeństwo jest najważniejszą dla mnie rzeczą na motocyklu i styl jazdy nic tutaj nie zmienia. Dlatego potrzebowałem niejako kompromisu – wygodnego kasku do jazdy codziennej, który łatwo można zdjąć i założyć (w odróżnieniu od wielu kasków sportowych, w których wciskanie głowy kojarzy mi się z porodem). Choć każdemu kaski Schuberth raczej od razu skojarzą się ze szczękowcami (np. popularną serią C: C3, C4 Pro – mój pierwszy Schuberth, C5), to firma ta zaczęła swoją przygodę z produktami dla motocyklistów od integrala właśnie, co miało miejsce dosyć dawno, bo niemal 50 lat temu (1976 rok).
Wyświetl ten post na Instagramie
Co charakteryzuje Schubertha S3
Ale dobra, przejdźmy do bohatera tego tekstu, czyli modelu S3. To tegoroczna nowość, która uzupełniła lukę po mało popularnym modelu S2. Jest to pierwszy z kasków integralnych Schubertha (po szczękowcach C5 i E2), który spełnia nową normę bezpieczeństwa ECE 22.06. Więcej o niej napisaliśmy w osobnym artykule, więc tutaj nie będę się już o niej rozwodził. Pokrótce – ma być po prostu bezpieczniej.
Kręgosłupem każdego motocyklowego kasku jest jego skorupa. Ta w modelu S3 powstała w chronionej patentem Schubertha technologii Direct Fiber Procesing. Odpowiednio przetworzone włókna szklane łączy się za pomocą specjalnej mieszanki żywic w procesie próżniowym i pod działaniem wysokiego ciśnienia. Skutkuje to otrzymaniem wyjątkowo wytrzymałej i lekkiej skorupy, która w S3 została dodatkowo wzmocniona warstwą maty karbonowej, której zadaniem jest pochłanianie i rozpraszanie energii oraz podwyższenie parametrów ochronnych kasku przy jednoczesnym utrzymaniu niskiej wagi skorupy. Czy to działa? Mam nadzieję, ale wybaczcie, nie zamierzałem tego na sobie testować…
Rzeczą charakterystyczną dla wszystkich współczesnych kasków, ale jedynie naszego niemieckiego producenta, jest system A.R.O.S (Anti Roll Off System), czyli nic innego jak zestaw pasków łączących w dodatkowych miejscach paski pod brodą ze skorupą kasku. Dzięki nim niemożliwe jest, aby zapięty kask samoczynnie, nawet podczas przeciążeń spowodowanych wypadkiem, zsunął się z głowy.
Mamy system awaryjnego wyjmowania policzków, co jest już standardem w kaskach klasy premium. Tyle może o rzeczach, o których możecie przeczytać na stronie internetowej producenta. Przejdźmy do konkretnych wrażeń z jazdy.
Wentylacja
Jest świetna. Serio. Otwarcie na stałe przedniego dolnego wlotu, uchylenie przedniego górnego i otwarcie górnego sprawiają, że nawet w upale czuję przewiew. A wiem co mówię, w 32-34 stopniach przejechałem w S3 całą Rumunię i kawał Bułgarii, pokonując w sumie 4000 kilometrów podczas jednego wyjazdu.
Dzięki świetnej wentylacji mogłem doceniać takie widoki, a nie walczyć z otwieraniem i zamykaniem szyby, bojąc się, że w końcu jakaś osa wpadnie mi do kasku.
Coś, czego jeszcze w sumie nie przetestowałem, to naprawdę świetny patent polegający na możliwości szczelnego zamknięcia górnego wlotu powietrza, nie tylko na zewnątrz, ale także i w środku kasku.
Dzięki temu niepozornemu kawałkowi wyściółki, można uszczelnić S3 od środka, robiąc z niego kask jesienno-zimowy. Fajna sprawa.
Cicho czy głośno
Inżynierowie Schubertha konstruując swoje kaski zawsze chwalą się, jakież to one nie są ciche. I szczerze mówiąc kiedyś myślałem, że to takie gadanie, każdy producent mówi, że jego kask jest cichy, pic na wodę. W przypadku Schubertha, a S3 nie jest tutaj wyjątkiem, zdecydowanie właściwości aeroakustyczne tej skorupy są ponadprzeciętne. Oczywiście najlepiej będzie można to docenić na nakedzie, kiedy to niezaburzone szybą czołową strugi powietrza bezpośrednio opływają kask.
Pierwszym sprawdzianem S3 w tym roku były premierowe testy Suzuki GSX-8S we Francji, a jakże, na nakedzie! Byłem serio zaskoczony jak cichy jest ten kask. Oczywiście w porównaniu z innymi konstrukcjami konkurencyjnych marek. Bo umówmy się, podczas jazdy motocyklem, nie będąc zabezpieczonym szybą wyższą od nas, już od 80 km/h to,co nas otacza, to nie jest cisza. Ale S3 najbliżej jest do niej spośród wszystkich przeze mnie testowanych kasków. Serio. Przynajmniej takie mam odczucia.
Interkom ready
Schuberth S3 ma w swoim wnętrzu wbudowane głośniki oraz w szczęce mikrofon. Dodatkowo ma też miejsce na sterownik – tzw. pilot oraz jednostkę centralną interkomu – produkcji Seny. System Sena SC2 pasuje do niego „plug and play”. Zdejmujemy zaślepkę z tyłu kasku i z boku, wpinamy w te miejsca nasze urządzenia i… to wszystko. Ja miałem SC2 zamontowaną w zeszłym sezonie w moim C5 i bez chwili namysłu przełożyłem ten system do S3. Zajęło mi to dosłownie chwilkę, ale trzeba wiedzieć, co robić.
Jak działa interkom? Jego magią jest przede wszystkim system Mesh 2.0, który działa mniej więcej jak cb radio. Wchodzimy na otwarty dla wszystkich kanał i rozmawiamy z każdym, kto ma takie urządzenie jak my i jest na naszym kanale. Podczas dwóch sezonów jazdy z interkomem SC2 na meshu jedynie dwa razy sprzęgliśmy się z obcymi motocyklistami, i to dwa razy w Rumunii, na trasie Transfogaraskiej. Zapewne za oboma razami była to ta sama grupa.
System działa świetnie, pod warunkiem, że nie dzielą nas przeszkody. Kilkaset metrów to dla niego nie problem, ale gdy znikniemy za winklem, ciężarówką, czy inną przeszkodą, zaczyna rwać połączenie i słychać charakterystyczne trzaski, jakby strzelanie z bata. Poza tym urządzenie działa bez zarzutów. Niezałożenie SC2 do S3 uważam za ogromne faux pas…
Mechanizm zamykania szyby i wizjer
To jest ostatnio bolączka Schubertha, bo zarówno C5 jak i S3 mają jakiś problem ze zbyt lekkim chodzeniem szyby. Po prostu nie zawsze daje się ją ustawić w danym położeniu, żeby od naporu wiatru samoczynnie się nie zamknęła. Wyobraźcie sobie taką sytuację, jest gorąco, upał niemiłosierny. Jedziecie w mieście, w korku 30 km/h. Macie opuszczoną blendę i otwartą szybę. Przeciskacie się w korku, stoicie na światłach. W końcu pokazuje się wolna droga, przyspieszacie z 30 robi się 80 km/h i nagle JEEEEEBBBB! Co się stało? Podskakujecie na siedzeniu swojego motocykla, niemal automatycznie. Co tak was wystraszyło? Aaaaaa, szyba się zamknęła… Sama… Po tym, jak zdarzyło mi się to kilka razy, przestałem się przestraszać i teraz jest to dla mnie naturalne. Ale pierwsze dwa czy trzy razy JEEEEBBB, a ja dygam. Nieprzyjemne uczucie.
Druga sprawa to sam wizjer, który może być już tylko lekko dymiony (wymóg nowej normy bezpieczeństwa ECE 22.06). Ma to swoje plusy i minusy. Ja, lubujący się w darksmołkach musiałem się przyzwyczaić i przeprosić się z od lat nie używaną przeze mnie blendą. Wreszcie w S3 zrozumiałem do czego ona służy. W ostrym słońcu dociemniamy sobie obraz i jest ok. Natomiast ogromnym plusem lekko dymionej szyby jest to, że nie ma absolutnie żadnego problemu z powrotem w tym kasku po zmroku.
Do wszystkiego
Z moim S3 byłem na Nurburgrinu,
w dalekiej zagranicznej podróży do Rumunii i Bułgarii,
na Torze Poznań,
Testowałem w nim najnowsze Benki TRK 702 i 702X,
i mogę powiedzieć, że zdecydowanie jest to na obecną chwilę mój ulubiony kask, nie tylko Schubertha, ale ze wszystkich, które w tej chwili mam (2 Araie, 2 Nolany, 1 Airoh, 1 JustOne i 5 Schuberthów…).
To znaczy, że kask jest bez wad?
No nie, tak nie jest. O wizjerze już wam pisałem. Druga rzecz, którą można uznać za wadę, przynajmniej mojego egzemplarza, to wypinający się kołnierz wyściółki. Tylko i zawsze z prawej strony. Myślałem że może coś robię nie tak, może kask źle złożyłem po wypięciu wyściółki – ale w sumie ma tak od początku. Ale… Jestem na Torze Poznań, podchodzi do mnie chłopak i mówi – Hej, widzę że masz taki sam kask jak ja, Schubertha S3, czy tobie też się wypina wyściółka? Idę do swojego kasku, biorę go do ręki, a tam:
Zgłosiłem sprawę importerowi i wiecie co? Chłopaki z Schuberth Polska nie znają tematu. Nikt się na to nie skarżył. Jeśli zatem czyta to jakiś użytkownik S3, niech napisze proszę w komentarzu pod artykułem, czy mu też to się zdarza. Bo wychodzi na to, że z kolegą na torze znaleźliśmy się „jak w korcu maku w stogu siana”.
Kolejną wadą jest słaba warstwa lakieru na elementach plastikowych. Po sezonie intensywnego użytkowania mam odpryski na wlotach i wylotach powietrza. Będę to po sezonie zgłaszał w Schuberth Polska, licząc na to, że nie zostanie to uznane jako uszkodzenia mechaniczne, bo kask musiałbym obijać tylko i wyłącznie na kantach plastikowych elementów. Mój egzemplarz to jeden z pierwszych w kraju, więc może to jeszcze jakaś choroba wieku dziecięcego. Cóż, zobaczymy.
Podsumowanie
Jedno jest pewne – Schuberth S3 to świetna propozycja dla każdego, kto lubi użytkować swój motocykl, czy różne inne motocykle, w sposób zróżnicowany. Wyjazd na tor, wycieczka weekendowa, wyjazd na wakacje, daleka podróż, szybki przelot po mieście, codzienne dojazdy do pracy i domu… S3 odnajdzie się w tym bez najmniejszego problemu. Dlatego też tak bardzo lubię ten kask, bo nie muszę się zastanawiać, czy pasuje do motocykla, którym aktualnie się gdzieś wybieram, który w tym momencie testuję. Wsiadam i jadę. I tyle.
Za kask w jednolitym malowaniu zapłacimy 2 549 zł za czerń i biel, a 2 699 zł za kolor szary. Malowanie z grafiką kosztuje 2 999 zł.