Jeśli myślicie, że emocji z pogranicza życia i śmierci mogą dostarczyć tylko litrowe bestie, jesteście w mylnym błędzie. Pewien wietnamski kierowca skutera wrzucił do sieci film z przejazdu przez zatłoczone miasto. Jest grubo.
Ruch uliczny w Wietnamie, czy szerzej patrząc, we wschodniej Azji, znacząco różni się od tego, co znamy z własnego podwórka. O ile u nas nieliczni motonici przeciskają się w labiryncie solidnych katamaranów, o tyle tam auta są w znacznej mniejszości w stosunku do jednośladów. Są to zazwyczaj skutery i inne niewielkie wynalazki, stąd wrażenie przebywania w sporym mrowisku.
W takim otoczeniu uwaga kierowców musi być wytężona podwójnie, bo chętnych do bezpośredniego starcia nie brakuje – nadjeżdżają w dużych ilościach i z każdej strony. W połączeniu z raczej biednymi środkami bezpieczeństwa czyni to azjatyckie miasta śmiertelnymi pułapkami dla niedoświadczonych bikerów.
Ma facet jaja jak balony