_SLIDERByliśmy w Szkole Ślizgu - fenomenalnym i bezpiecznym miejscu do poprawy świadomości...

Byliśmy w Szkole Ślizgu – fenomenalnym i bezpiecznym miejscu do poprawy świadomości i techniki jazdy motocyklem

-

Każdy z nas chciałby w pełni panować nad swoim motocyklem. Mieć nad nim kontrolę w każdych warunkach, przy każdej przyczepności. Jest takie miejsce w Polsce, jedyne w swoim rodzaju, które pozwala na naukę kontroli uślizgu motocyklowego, tylnego koła, na pokonywanie własnych ograniczeń i przebijanie się przez własne mentalne bariery. To Szkoła Ślizgu prowadzona przez wyjątkowo sympatycznego Bartosza Tymoszuka.

Od jakiegoś czasu staram się pogłębiać swoją wiedzę i zwiększać swoje umiejętności prowadzenia pojazdów jednośladowych. Był taki czas, jakieś 6 lat temu, kiedy twierdziłem, że co umiem i czego się nauczyłem, to już mi wystarczy. To była ogromna pułapka nie pozwalająca się rozwijać, ale komfortowa dla mojego umysłu i ego. Przecież skoro się nie uczę, to znaczy, że już umiem. Okazało się jednak zupełnie odwrotnie i życie zweryfikowało moje twierdzenia. Posypałem głowę popiołem i jakieś 4 lata temu wróciłem do motocyklowej szkoły. Uczę się jeździć w offroadzie i na torze płaskim, na swoim supermoto, przełamując ograniczenia, lęki i braki w technice.

Bez kontrolowania uślizgu, nie ma ścigania…

Na którymś z kolei szkoleniu na Torze Łódź usłyszałem od instruktorów, że każdy zawodnik, nie tylko chcąc poprawić swoje czasy na torze ale wręcz podnieść poziom opanowania motocykla i świadomości tego co się z nim dzieje w trakcie jazdy w złożeniu, musi opanować sztukę kontrolowanego uślizgu. To dało mi do myślenia. Przeanalizowałem sytuację i znów pomyślałem – nic nie umiem, a wydawało mi się, że jest odwrotnie. Bo spójrzcie na sytuację – jedziecie w głębokim złożeniu, na kolanie. Motocykl prowadzi się stabilnie, pokonujecie znany sobie zakręt na torze, na którym byliście już dziesiątki razy. Nagle czujecie, że tylna opona zaczyna puszczać. Czujecie charakterystyczny odjazd koła. Co robicie? Ja do tej pory zamykałem gaz, pionowałem motocykl, twierdząc, że ogarnąłem sytuację, że omal nie zaliczyłem gleby, ale zrobiłem co trzeba. Nieprawda… Wszystko źle! – cytując mojego nauczyciela od rysunków technicznych z liceum.

A więc Szkoła Ślizgu!

Jak opanować sztukę uślizgu koła na torze, podczas trackday’ów? Raczej nie jest to możliwe. Dlatego też zaczynam szukać w necie o tym zagadnieniu. Bardzo szybko znajduję podwrocławską Szkołę Ślizgu. Telefon do Bartosza i jestem umówiony na całodniowe zajęcia, na które wybieram się z moim przyjacielem Bartkiem Marszałkowiczem. Ten ostatni w ogóle wypala mi, że świetnie że go biorę ze sobą, bo on chciał mi zaproponować wizytę w tej szkole. Dużo o niej słyszał i liczy na poprawę pewnych elementów swojej jazdy. Tu muszę nadmienić, że Bartek jest zawodnikiem, który ścigał się w zawodach supermoto a także bardzo dobrze, technicznie jeździ offroad. Jest moim małym mentorem – małym, bo nosi rozmiar kombiaka 48…

– Witajcie panowie w Szkole Ślizgu, w miejscu w którym eskalujemy problemy przy niskich prędkościach… – tak powitał nas Bartosz na swoim klepisku, czyli placu do nauki driftu uformowanym z twardej, pokrytej warstwą kurzu i piachu gliny. Oj będzie ciekawie…

Zaczynamy od teorii

Bartek w zgrabny sposób tłumaczy zagadnienia jazdy motocyklem, które odnoszą się do każdego motocyklisty. – Bo przecież niezależnie czy chcesz być turystą, czy osobą z aspiracjami sportowymi, zawsze będziesz szukał jak największej przyczepności, jak największej stabilności i możliwie najlepszej widoczności – mówi Bartosz. – Zastanówmy się zatem jak najlepiej planować jazdę, bo niezależnie od budżetu, wieku, parku technologicznego, planowane działanie będzie zawsze skuteczniejsze niż improwizacja – dodaje.

Byliśmy w Szkole Ślizgu – fenomenalnym i bezpiecznym miejscu do poprawy świadomości i techniki jazdy motocyklem

Nie zabrakło stolika, który posłużył nam jako tablica do rozrysowania planowanego toru przejazdu. Zastanawialiśmy się wspólnie nad różnymi aspektami teorii i praktyki jazdy motocyklem, a Bartosz zadawał nam celne pytania, na które mimo naszego doświadczenia musieliśmy odpowiadać dopiero po głębszym namyśle. Zdecydowanie teoria zawsze idzie przed praktyką, bo ważne żeby pewne rzeczy robić świadomie, a nie bezwiednie, albo tylko dlatego, że trener każe.

Rozgrzewka, przedstawienie parku maszyn i magiczne śrubki

Po rozgrzewce, która jest obowiązkowa we wszystkich sportach – nie tylko motocyklowych – następuje prezentacja parku maszyn. Jeździć będziemy na Kayo K2 250 na 19 calowych kołach, Kayo T4 w specyfikacji supermoto oraz pełnowymiarowa żużlówka z silnikiem pitbike MRF 140.

Trikiem, jaki zastosował Bartosz, było ograniczenie otwarcia przepustnic naszych motocykli. Powkręcał w rollgazy śrubki tak, że otwierały się na maksymalnie 1/4. Dzięki temu mogliśmy skupić się na kontroli motocykla w uślizgu, a nie na kontrolowaniu optymalnej ilości gazu. To bardzo pomogło.

Najważniejsza jest pozycja

Byliśmy w Szkole Ślizgu – fenomenalnym i bezpiecznym miejscu do poprawy świadomości i techniki jazdy motocyklem

Po nauce, a raczej ustaleniu prawidłowej pozycji na motocyklu, zaczęliśmy nieśmiało robić pierwsze kółka. Najpierw powoli, potem coraz śmielej. Dociążony przód motocykla, odciążony tył, śliskie klepisko, łyse opony – to wyglądało przecież jak przepis na katastrofę. Ale nieprawda, było właśnie zupełnie inaczej. Stabilna pozycja, szuranie nogą po podłożu, które dodatkowo stabilizowało pozycję i dawało kontakt z podłogą. Skupienie się na zamknięciu gazu w odpowiednim momencie przed zakrętem, złożeniem motocykla w zakręcie i jednostajnym, kontrolowanym odkręceniu gazu w punkt. To wszystko trudne, nie do zrobienia za pierwszym czy drugim razem. Ale po sześćdziesiątym już zaczyna jako tako wychodzić. Za motocyklem coraz większa i dłuższa krecha, coraz większy pióropusz z kurzu. Ślizgamy się. Bartkowi oczywiście od razu wychodzi to lepiej, ale i mi idzie. Jestem zadowolony.

Byliśmy w Szkole Ślizgu – fenomenalnym i bezpiecznym miejscu do poprawy świadomości i techniki jazdy motocyklem

Bez klamek hamulców skręcamy tylko w lewo…

Po jakimś czasie zamieniamy się motocyklami. Ciekawostką jest to, że nasze motki nie mają ani dźwigni zmiany biegów, ani klamek hamulca przedniego. Jest to zupełnie niepotrzebne. Kółka kręcimy na jednym biegu, gazu nie dajemy na maksa, więc i prędkości nie ma dużej, a hamowanie przodem w tak nieprzyczepnych warunkach równałoby się glebie od razu. Ciekawe doświadczenie.

Byliśmy w Szkole Ślizgu – fenomenalnym i bezpiecznym miejscu do poprawy świadomości i techniki jazdy motocyklem

Co również ciekawe, jeździmy cały czas w jedną, lewą stronę. Cały czas kółka w lewo i to po torze jazdy wytyczonym na połówce, i tak małego wydawałoby się, placyku. To niesamowite jak zmienia się perspektywa patrzenia na daną sytuację w zależności od tego czy obserwujemy coś z boku, czy w tym uczestniczymy. Kibice piłki nożnej znają ten temat aż za dobrze. Bo otóż z siodełka motocyklowego ta odległość między pachołkami jest wystarczająca, prędkość jest duża, uślizgi spore.

Byliśmy w Szkole Ślizgu – fenomenalnym i bezpiecznym miejscu do poprawy świadomości i techniki jazdy motocyklem

Najpierw żużlówka, a potem skręty w obie strony!

Po dłuższym czasie jazdy, zamianie motocyklami, wyciąganiu wniosków, dopytywaniu się i optymalizowaniu pozycji, przychodzi czas na przejażdżkę królową ślizgu – motocyklem żużlowym. Okazuje się, że prawidłowa pozycja na żużlówce jest dla mnie bolesna, a utrzymać się w niej mogę maksymalnie kilkadziesiąt sekund. Serio, kilkadziesiąt sekund. Wszystko mnie boli, moje ciało płacze i prosi o zmianę pozycji. Myślę sobie, że to może dlatego, że jestem na ten motocykl po prostu za duży, ale kompaktowy Bartek ma podobne odczucia. Zamiatanie tylnym kołem żużlówki to jedno, ale samo utrzymanie się na niej w tej kuriozalnej pozycji, z prawą nogą wbitą w podnóżek, a raczej hak, to już wyższa szkoła jazdy. Szacun dla żużlowców.

Byliśmy w Szkole Ślizgu – fenomenalnym i bezpiecznym miejscu do poprawy świadomości i techniki jazdy motocyklem

Potem nagle dostajemy zadanie od Bartosza, żeby jeździć po całym placu, slalomem, według wytyczonej trasy. Raz skręty w prawo, raz w lewo. Przypominam, jechaliśmy tylko w lewo cały dzień i zastanawiamy się jak będzie się skręcało w prawo. I co? Okazało się, że nie ma różnicy, czego ciało nauczyło się skręcając w lewo, przenosi też na prawą stronę. To kolejne zaskoczenie.

Byliśmy w Szkole Ślizgu – fenomenalnym i bezpiecznym miejscu do poprawy świadomości i techniki jazdy motocyklem

Podsumowanie

Podsumowując tę przygodę wyciągnąłem wnioski. Okazuje się, że przyczepność zależy nie tylko od stopnia otwarcia przepustnicy, ale także, a może i przede wszystkim od kąta pochylenia motocykla. Nawet na łysych oponach i na śliskim klepisku mamy siłę tarcia, która daje nam przyczepność. Jeżeli umiem skręcić w lewo, to umiem też skręcić w prawo. Wiadomo, jeden dzień w kurzu i pyle to za mało, żeby zmienić swój styl jazdy, wprowadzić nowe nawyki, ale… Jest to dzień, który daje perspektywę, inne spojrzenie na dane zagadnienie. Wiem teraz, że gdy tylne koło w moim supermoto zacznie mi się uślizgiwać, mogę wcale nie zamykać panicznie gazu, tylko na ślizgającym się kole kontynuować jazdę, kontrując kierownicą. Oczywiście to tylko teoria, którą w praktykę muszę przekuć podczas wielu dupogodzin, przepraszam, motogodzin, spędzonych na motocyklu.

Dziękuję ci Bartosz za możliwość zobaczenia na twoim placu tego, czego nie da się zobaczyć w drogowych warunkach.

Szkoła Ślizgu – Flat Track & Speedway – Szkoła Ślizgu – jedyne miejsce w Polsce, w którym niezależnie od poziomu doświadczenia, nauczysz się kontrolować motocykl w uślizgu

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Motovoyager
Motovoyagerhttps://motovoyager.net
Nasi czytelnicy to wybrana grupa ludzi. Motocykliści, którzy w Internecie szukają inteligentnej rozrywki, konkretnych porad lub inspiracji do wyjazdów motocyklowych. Nie jesteśmy serwisem dla każdego, zdajemy sobie z tego sprawę i… uważamy, że jest to nasz atut. Nie znajdziesz u nas artykułów nastawionych jedynie na kliki, nie wnoszących niczego merytorycznego. Nasza maksyma to: informować, radzić, bawić nie zaśmiecając głów czytelników bezsensownymi treściami.

1 KOMENTARZ

  1. Byłem u Bartka z dzieciakami jakiś czas temu, było rewelacyjnie, wszyscy się dużo nauczyliśmy. Cieszę się czytając ten artykuł, od tej pory polecam szkołę ślizgu każdemu, kto śmiga na Moto niezależnie od rodzaju.
    Mieliśmy też okazję zobaczyć go w akcji na tym torze na szosowym Triumphie i było ostro 😁👍

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ