Tylko nieliczne urządzenia na świecie działają z niemal idealną precyzją, a stojące przy naszych drogach fotoradary z pewnością do nich nie należą. Czy to oznacza, że możemy bezkarnie przejeżdżać obok nich z prędkością większą niż dozwolona? Np. wierząc w popularne „bezpieczne +10 km/h”?
Łatwo odnieść wrażenie, że obowiązujące w naszym kraju przepisy mają dla polskich kierowców charakter wyłącznie orientacyjny. Dotyczy to zwłaszcza limitów prędkości na poszczególnych odcinkach. Aby walczyć z tym zjawiskiem, postawiono tysiące fotoradarów, a dodatkowy arsenał urządzeń przenośnych wożą ze sobą patrole drogówki. Czy przy prawidłowym, przeprowadzonym zgodnie z instrukcją producenta pomiarze, możemy być pewni jego stuprocentowej dokładności?
Kara za niewskazanie kierowcy łamie prawo do obrony? Sprawą zajmie się Trybunał Konstytucyjny
Dyszka zapasu
Popularna opinia głosi, że można bez konsekwencji przejechać obok fotoradaru z prędkością do 10 km/h większą niż obowiązująca na danym fragmencie drogi. I tak w istocie jest, dotyczy to jednak tylko stacjonarnych fotoradarów i urządzeń do odcinkowych pomiarów prędkości. Są one zaprogramowane tak, by wyłapywać kierowców przekraczających prędkość właśnie o te 10 km/h i więcej. Wynika to ze zmiennych warunków, w których dokonywane są pomiary, co może mieć wpływ na ich dokładność.
Natomiast w rozporządzeniu Ministra Gospodarki z 17 lutego 2014 roku dotyczącym wymagań wobec sprzętu pomiarowego w kontroli ruchu drogowego znajdziemy inne wartości. Dopuszczalne błędy pomiarowe wynoszą w warunkach laboratoryjnych +1 km/h dla prędkości do 100 km/h oraz +1% wartości dla prędkości powyżej 100 km/h. W czasie działań w realnych warunkach drogowych wartości te wynoszą odpowiednio +3 km/h i +3%. Takimi mniej więcej parametrami cechują się, a przynajmniej powinny, używane przez patrole drogówki przenośne radary.
Bałagan w przepisach
Wyraźną niekonsekwencję widać nie tylko w praktyce, ale też w samych przepisach. Od 2022 roku obowiązuje nowy taryfikator, w którym karane mandatem w wysokości 50 zł i jednym punktem karnym jest przekroczenie prędkości w zakresie 1-10 km/h. Są to dużej części wartości w zakresie błędu pomiarowego. Przykładowo, zmierzona w obszarze zabudowanym prędkość wynosząca 53 km/h może w istocie wynosić 50 lub 56 km/h. Teoretycznie wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego i w takim przypadku mandat nie powinien być wystawiony.
Jaki można dostać najwyższy, rekordowy mandat? Najdroższe mandaty według taryfikatora 2023
Zresztą nowy, znacznie surowszy taryfikator zawiera znacznie więcej takich „punktów granicznych”, w których dokładność pomiaru może mocno wpłynąć na wysokość kary. Przykładowo, przekroczenie prędkości do 15 km/h to 100 zł mandatu (i 2 punkty), a już o 16 km/h dwa razy więcej – 200 zł (i 3 punkty). Dodatkowo mamy jeszcze tzw. zasadę recydywy, która podwaja kary przy ponownym przekroczeniu dozwolonej prędkości o 30 km/h i więcej. Nie mówiąc już o zatrzymaniu prawa jazdy za +50 km/h w zabudowanym. Jak widać, każdy kilometr na godzinę ma tu więc ogromne znaczenie.
Zostawiamy, jak jest
Już na początku tego roku zwrócił na to uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich, który zaproponował wpisanie do ustawy wymierzanie kar na podstawie tzw. pomiaru przyjętego. Oznaczałoby to, że zmierzona prędkość byłaby z automatu zmniejszana o 3 km/h lub 3% (powyżej 100 km/h) na korzyść kontrolowanego kierowcy. Taryfikator musiałby się więc zaczynać od +4 km/h. Niestety sugestia RPO to spotkała się z brakiem zainteresowania ze strony ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego. Resort przekazał, że nie widzi podstaw do wprowadzenia zmian, a surowszy taryfikator przyczynił się do znaczącego spadku liczby ofiar wypadków drogowych w Polsce.
„Pomiar przyjęty” funkcjonuje np. we Francji, gdzie dodatkowo od stycznia 2024 roku przekroczenie prędkości o 5 km/h i mniej będzie już karane samym mandatem, bez punktu karnego. Tamtejsze władze przytomnie zauważyły, że większość tych wykroczeń (stanowiących niemal 60% wszystkich popełnianych na francuskich drogach w kwestii prędkości) wynika ze zwykłej nieuwagi, a nie świadomej chęci złamania przepisów.
Jak się bronić przed konsekwencjami niedokładnego pomiaru?
Warto zauważyć, że bronią się przed nimi nawet same instytucje obsługujące fotoradary. Otóż zdarza się, że niektóre urządzenia są programowane na zadziałanie z tolerancją wyższą niż 10 km/h, nawet do 30 km/h. Wynika to z mocy przerobowych całego systemu, który po prostu nie jest w stanie obsłużyć wszystkich zarejestrowanych wykroczeń. Skupia się więc na tych najpoważniejszych. Nie warto się jednak przywiązywać do tego faktu, ponieważ dotyczy to niewielkiej liczby lokalizacji, a sam system jest coraz bardziej wydajny i do takich sytuacji dochodzi coraz rzadziej.
Skontrolowanemu i ukaranemu kierowcy, który nie godzi się wynikiem pomiaru, pozostaje nieprzyjęcie nałożonego mandatu. Sprawę rozstrzyga wtedy sąd, który z kolei może nałożyć znacznie wyższą karę. Jest to więc wysoce ryzykowna taktyka. W praktyce okazuje się, że najwygodniej po prostu przyjąć niewielki mandat i liczbę punktów karnych, a sądzić się dopiero w przypadku grubych wykroczeń i idących za nimi konsekwencji.
Zaufaj prędkościomierzowi
Najlepszą metodą jazdy po polskich drogach, i pod względem bezpieczeństwa, i unikania kar, jest po prostu zdawanie się na wskazania pokładowego prędkościomierza. Urządzenia te również mają swój margines błędu i zawsze delikatnie zawyżają realną prędkość. Jeżeli więc nasza psychika jest w stanie znieść fakt, że mając „na budziku” 50 km/h jedziemy w istocie np. 47 km/h, to warto się tego trzymać. Wtedy ewentualne błędy pomiarowe policyjnych urządzeń nie będą zaprzątać naszej uwagi.
Podsumowując: +10 km/h tak, ale tylko przy stacjonarnych fotoradarach i odcinkowych pomiarach prędkości. Zdecydowanie to jednak odradzamy. Raz, że w niektórych sytuacjach nawet ta minimalna różnica w prędkości może przynieść znacznie poważniejsze skutki ewentualnej kolizji. Dwa, nigdy nie wiemy, czy nie trafimy na policjantów uzbrojonych w mniej „tolerancyjne” urządzenia.
Dzięki, przydatne potwierdzenie info. Chociaż ja i tak raczej problemów nie mam, bo w rejestratorze jazdy Lamaxa mam z GPSa alerty o fotoradarach plus pokazuje do ilu trzeba zwolnić ;)