Zachodniopomorskie, a w zasadzie środkową część Pomorza, odwiedziłem tylko raz odkąd uprawiam motocyklowe podróże. Obiecałem sobie wtedy, że wrócę w te strony, szczególnie, że mieszka tam mój serdeczny kolega. Świat i czas pędzi, a my zdecydowanie zbyt rzadko się widujemy. Odległości nie są tutaj przeszkodą – mogą być wręcz atutem i pretekstem do wyrwania się na kilka dni.
Zaczynam od Kłomina, do którego docieram pod wieczór, po niespełna sześciu godzinach jazdy, podczas których z premedytacją unikam autostrad i głównych tras przelotowych.
Kłomino – miasto-widmo, nazywane jest polską Prypecią. Założyli je Niemcy, ale po wojnie zajęli je Rosjanie i zlokalizowali tutaj swoją tajną bazę.
Dziś nasycone jest ciekawą historią poprzedniego stulecia. Nie istniało na mapach Polski, a jednak żyło jako baza wojskowa ZSRR. Dopiero w 1993 roku upadająca radziecka administracja przekazała je Polakom. Dziś zostało z niego niewiele, po wojnie sporą liczbę budynków rozebrano, żeby pozyskać budulec dla Pałacu Kultury i Nauki. Z kolei odkąd wyjechali ostatni radzieccy żołnierze miasteczko niszczeje.
Duch ZSRR
Dzisiaj to w zasadzie dwa opuszczone bloki, ogołocone ludzką ręką ze wszystkiego, co na skupie złomu prezentuje jakąś wartość. Warto się spieszyć, jeśli chcesz je zobaczyć, bo w tej formie moim zdaniem długo nie przetrwa.
Bliźniaczym dla Kłomina drugim tajnym miastem oddalonym o około 20km jest Borne Sulinowo – miasteczko dziś rozwija się czerpiąc ze swojej historii. Co roku odbywa się tu Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych. Polepsza się też baza noclegowa i gastronomiczna. Borne zdecydowanie lepiej zniosło transformację z ukrytego radzieckiego miasta, choć i tutaj są niestety zakamarki, które „straszą” swym obecnym stanem.
Jednym z nich jest Dom Oficera, który z każdym kolejnym rokiem popada w coraz to większą ruinę. Strawiony przez pożar, zdewastowany i zarośnięty, nadal z godnością stawia czoła zniszczeniom, jakby czekał aż ktoś się nim zajmie. Moim zdaniem wygląda po prostu smutnie.
Późnym wieczorem docieram do Świnoujścia. Tutaj warto wspomnieć, że przeprawy promami Bielik (czyli prom z dzielnicy Warszów do centrum), którymi mogą przeprawiać się samochodowo jedynie mieszkańcy Świnoujścia, dla wszystkich jednośladów dostępny jest bez ograniczeń. Nie musisz jechać na oddalony od miasta prom Karsibór – wjeżdżaj na wydzielony na Bieliku pas i już jesteś w centrum Świnoujścia.
Hary, mój Gospodarz, daje mi przy kolacji masę bezcennych rad i sugestii. Wiem już co warto zobaczyć w mieście i niedalekiej okolicy. Sobotę spędzam zgodnie z jego sugestiami.
Z dala od turystów
Zaczynam od latarni morskiej w dzielnicy Warszów – najwyższa latarnia morska polskiego wybrzeża i jedna z najwyższych na świecie. Na szczyt ceglanej budowli prowadzi 308 stopni, a widoki (albo to jednak te stopnie) odbierają mowę. Samo Świnoujście to strategiczny bałtycki punkt. Dlatego z dawnych czasów zachowało się tutaj kilka militarnych obiektów, udostępnionych do zwiedzania. Mamy Fort Anioła, Fort Zachodni, Fort Gerharda. Arcyciekawym miejscem jest Podziemne Miasto na Wyspie Wolin. Czasu starcza mi jedynie na przejście Fortu Gerharda. Zobaczcie zdjęcia!
Kolejne punkty na sobotniej liście oddalone są o jakieś 25km w kierunku Międzyzdrojów. Są nimi Turkusowe Jezioro i Delta Świny. Urokliwe miejsca, z małym zagęszczeniem turystów, pozwalają zobaczyć coś innego niż wybrzeże, oraz zatłoczone plaże i mola.
Wiecie, jak wielką niechęcią pałam do miejsc upchanych turystami – czasami jednak trzeba. Szczególnie, gdy zachce się mrożonej kawy, a jesteś akurat niedaleko mola w Międzyzdrojach. Kupuję napój w pośpiechu, robię dwa lub trzy zdjęcia i uciekam. Całe szczęście, kolejne kilometry dają wytchnienie, po pierwsze od tłumów, po drugie od upału.
Droga o numerze 102 prowadzi mnie otuliną Wolińskiego Parku Narodowego. Przyjemny chłodek lasu trwa dłuższą chwilę, aż docieram do leśnego parkingu, skąd nadal wśród drzew idę spojrzeć z punktu widokowego Góry Gosań. Ten punkt doskonale pokazuje, że wystarczy odjechać kilka kilometrów od nadmorskich kurortów, żeby znaleźć puste plaże. Co prawda, nie zejdziesz z niego na dół (albo ja nie wiem jak), za to przez cały czas jaki tam jestem (dobre 25 minut) na plaży nie widzę nikogo!
Z Góry Gosań pędzę dalej naokoło wyspy Wolin, ciesząc błędnik niezłej jakości zakrętami, a oczy zielonymi krajobrazami. Przeprawa promowa Karsibór i oto jestem z powrotem u moich gospodarzy. Wieczór spędzamy w restauracji Batista, która raczy nas pyszną grillowaną karkówką, zimnym piwem i smakowitymi hamburgerami. Niczego więcej mi nie trzeba po dniu w siodle!
Szał zakrętów
Niedziela, mimo że jest dniem powrotu, obfituje w nowe atrakcje. Przedpołudnie to czas zwrócony w stronę samego Świnoujścia. Spacer nadbrzeżem, potem chwila zachwytu nad zadbanym centrum miasta i w końcu wizyta przy Stawie Młyny (od „stawa”, czyli znak -red.) – znaku nawigacyjnym, który jest charakterystycznym symbolem Świnoujścia.
Żegnam się z Harym i Dominiką koło południa. Pierwszy powrotny przystanek robię po niespełna godzinie w Kamieniu Pomorskim. Urzeka mnie starówka i port nad Zalewem. Stamtąd szybkim tempem (ograniczonym jednak weekendowym ruchem powrotnym) docieram do Trzęsacza, gdzie mogę osobiście zobaczyć jak żywym tworem natury jest Bałtyk – ruiny kościoła w Trzęsaczu to malowniczy przykład wydzierania lądu przez morze.
Powrót zaplanowałem przez Pojezierze Drawskie. Pamiętam z 2016 roku, że droga 163: Czaplinek – Połczyn Zdrój powala ilością zakrętów. Co prawda nie zapamiętałem, że jakość nawierzchni jest dostateczna, ale nawet to nie przeszkadza mi w czerpaniu radości z jazdy. Lasy, jeziora i rzeki rozrzucone w nieładzie tej krainy, a między nie wpleciona siatka dróg.
Nie mogę powstrzymać się i objeżdżam pojezierze z ogromną frajdą. Nad jeziorem Drawsko orientuję się, że do domu został kawał drogi. A ruch na trasie spory, jak to po weekendzie. No cóż, lekko nie ma. Mozolnie zbijam kilometry, patrząc na nawigację, która z uporem nie chce skrócić czasu dotarcia do celu. Docieram niemalże co do minuty. Jak zawsze będę niewyspany, obolały po 1500 km w 2,5 dnia, ale cholernie zadowolony, że mogłem zrealizować ten wyjazd, znaleźć nowe ciekawe miejsca i spotkać się ze znajomymi.
Podczas zbierania Motocyklowych Inspiracji testujemy otrzymane od Dobrych Sklepów Motocyklowych komplet odzieży Held Hakuna II + Matata II i kask szczękowy HJC RPHA 90.
Pomorze Zachodnie – garść statystyk
Pomorze Zachodnie – galeria