„Elektryka opinia klienta nie tyka” – sygnały od motocyklistów swoje, a konsekwentna strategia polityków i koncernów swoje. Będziemy przechodzić na napęd elektryczny, czy nam się to podoba, czy nie. Honda potwierdziła niedawno, że nie zamierza rezygnować z zapowiadanych wcześniej celów i do 2040 roku z jej oferty mają zniknąć wszystkie pojazdy z napędem spalinowym. W tym niestety motocykle.
O planach Hondy, dotyczących dość rychłego odejścia od napędów spalinowych słyszeliśmy już w 2021 roku, natomiast mieliśmy nadzieję, że sytuacja rynkowa i opinia klientów wpłyną na weryfikację tych zamierzeń. Niestety, w wydanym właśnie oficjalnym dokumencie „Honda Business Briefing” na 2024 rok, określającym kierunek rozwoju koncernu, zamiar całkowitej elektryfikacji oferty modelowej trzyma się mocno. W opracowaniu czytamy m.in.:
Honda nie zmieniła swojego przekonania, że pojazdy elektryczne są najskuteczniejszym rozwiązaniem w dziedzinie „małych produktów mobilności”, takich jak motocykle i samochody, a cel elektryfikacji Hondy, aby pojazdy elektryczne i FCEV stanowiły 100% globalnej sprzedaży pojazdów do 2040 roku, pozostaje niezmieniony. Honda musi skupić się na okresie popularyzacji EV i zbudować silną markę EV oraz silną podstawę biznesową EV z perspektywy średnio- i długoterminowej.
Japoński koncern pokłada duże nadzieje w rozwijanym, w ramach konsorcjum z innymi firmami, projekcie Mobile Power Pack (MPP). To lekkie, ustandaryzowane akumulatory, które będzie można łatwo wyjąć z pojazdu i naładować w domu lub skorzystać z „bateriomatu”, gdzie oddajemy rozładowany, a pobieramy pełny akumulator. W zależności od wielkości, osiągów i wymaganego zasięgu, poszczególne pojazdy elektryczne mają korzystać z różnej liczby jednostek MPP. Rozwiązanie to jest od kilku lat testowane m.in. w Indiach i Indonezji, do zasilania motocykli i elektrycznych riksz.
Alternatywa dla EV? Praktycznie żadna
A co z inwestycjami w rozwój silników spalinowych na paliwa syntetyczne? Honda uważa, że to ciekawy pomysł, ale rozwój tej technologii jest jeszcze na zbyt wczesnym etapie, by opierać na nim swoje plany biznesowe. Jedyna alternatywa dla prądu z akumulatora to wymienione w dokumencie napędy FCEV, czyli korzystające z ogniw paliwowych, najczęściej wodorowych. To jednak również wciąż dosyć niszowy temat, który w dodatku, ze względu na gabaryty, raczej nigdy powszechnie nie trafi do motocykli – choć takie próby są podejmowane, np. przez Kawasaki.
Kawasaki Ninja H2 HySE z napędem wodorowym rozpocznie jazdy testowe już na początku przyszłego roku
Podsumowując, pozostaje nam cieszyć się pozostałym czasem, w którym będziemy mogli kupić nowy motocykl z napędem spalinowym. Możemy się spodziewać, że nawet jeśli nie wszystkie firmy zrezygnują z produkcji tego typu maszyn, to politycy będą coraz mocniej obrzydzać nam ich eksploatację.
I bardzo dobrze. Ja czekam na elektryki z niecierpliwością.