Oto kolejny dowód na to, że podejście typu „ale ja tylko kawałek…” może mieć fatalne skutki. Na jednej z ulic w Rybniku doszło do czołowego zderzenia skutera z autem. Kierujący jednośladem nie miał do tego uprawnień, a w dodatku był pijany. Pech chciał, że auto, w które uderzył, jest drogie. Koszmarnie drogie…
Wielu użytkowników polskich dróg nie ma świadomości tego, jak ważne jest posiadanie aktualnych badań technicznych, polisy OC oraz właściwych uprawnień. Krótko mówiąc, „papiery” nasze i naszej maszyny muszą być zawsze na tip-top. Oczywiście mając szczęście da się unikać policyjnych kontroli oraz różnego rodzaju wypadków, ale to szczęście niemal zawsze się kiedyś kończy. Wtedy zaczynają się ogromne problemy, a jeśli dojdzie do tego jazda pod wpływem alkoholu – to już totalna kaplica.
Prowadzisz „po spożyciu”? Tylko pogratulować. Najnowsze zmiany w przepisach cię dojadą
Tego rodzaju sytuacja miała miejsce 12 listopada na jednej z wąskich ulic w Rybniku. Jadący skuterem (ze zdjęć wynika, że prawdopodobnie Suzuki Burgmanem 125) 37-letni mężczyzna na łuku drogi nie opanował maszyny i wyniosło go na przeciwny pas. Pech chciał, że w tym miejscu znalazło się nadjeżdżające auto. Doszło do zderzenia czołowego. Na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych, rannego skuterzystę zabrano do szpitala.
Konsekwencje prawne będą jednak poważne. Okazało się, że mężczyzna jadący skuterem nie posiadał uprawnień na tę klasę pojemnościową. Dodatkowo badanie wykazało, że miał prawie promil alkoholu w organizmie. Natomiast auto, w które uderzył, to bardzo drogie Maserati Levante. Szacunkowy koszt wymiany uszkodzonego zderzaka oraz innych elementów przodu w tym modelu to nawet 60 tys. zł.
Można być niemal pewnym, że ubezpieczyciel po pokryciu kosztów naprawy wystąpi o tzw. regres do sprawcy wypadku. Czyli zażąda spłaty całej sumy. I będzie miał do tego pełne prawo…
Zdjęcia: Policja Rybnik