Większość z nas chciałaby, żeby kontrolujący nas policjanci zachowywali się jak zatrzymana trójka z komendy w Tomaszowie Lubelskim. Zamiast mandatu – pouczenie, a przy grubszych występkach znacznie złagodzona kwalifikacja czynu. Niestety przełożeni aresztowanych policjantów nie wykazali się wobec nich podobną wyrozumiałością.
Lubelska prokuratura zajmuje się obecnie sprawą trzech policjantów z drogówki w Tomaszowie Lubelskim. Mieli oni przez 1,5 roku dopuszczać się rażącego zaniedbania obowiązków służbowych. Na czym to polegało?
Prawie 200 punktów karnych i mandaty na ponad 35,5 tysiąca zł – nowy patomotocyklowy rekord Polski?
Otóż w czasie kontroli drogowych byli oni nad wyraz wyrozumiali dla niektórych zatrzymanych kierowców. Przykładowo, przy przekroczeniu prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h nakładali mandat za… brak świateł. Dzięki temu niektórzy kierowcy zachowywali prawo jazdy, choć powinni je mieć zatrzymane na trzy miesiące.

Prokuratora twierdzi, że aresztowani policjanci działali wspólnie i w porozumieniu. Są oskarżeni o przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków oraz działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności. W tej sprawie naturalny wydaje się wątek łapówkarski, natomiast póki co nie udało się udowodnić zatrzymanym funkcjonariuszom przyjmowanie korzyści majątkowych. Sprawa jest w toku.