Jim Sensenbrenner, republikański senator ze stanu Wisconsin wniósł projekt ustawy, znoszącej tzw. punkty kontroli motocykli (motorcycle checkpoints). Zdaniem senatora dyskryminują one motocyklistów względem innych użytkowników dróg.
Przepis, wprowadzający punkty kontroli motocykli wywodzi się jeszcze z czasów, gdy sporym problemem w USA były wojny motocyklowych gangów. Na takich punktach zatrzymywani byli, a następnie poddawani szczegółowej rewizji tylko motocykliści. Zdaniem senatora, w dzisiejszych czasach takie punkty służą wyłącznie szykanowaniu bikerów.
Senator Jim Sensenbrenner jest sam zapalonym motocyklistą, a także członkiem wpływowej amerykańskiej organizacji AMA – American Motorcycle Association. Walczy również z innymi przepisami dyskryminującymi motocyklistów, ale również domaga się zniesienia obowiązku jazdy w kasku.
Wszystko fajnie , ale Pan senator chyba nie zdaje sobie sprawy , że wystarczy wcale nie mocne uderzenie głową aby doprowadzić do kalectwa lub zgonu.
A później państwo ponosi koszty leczenia lub rent dla rodzin. Dlatego osobiście nie popieram jazdy bez kasku. Już lepiej mieć lekkiego “orzeszka”, który chroni głowę niż odkryty łeb.
To nie o to chodzi, z pewnością senator zdaje sobie sprawę ze skutków takiego wypadku, rzecz idzie o prawo świadomego wyboru. Tak naprawdę u podłoża większości przepisów rzekomo mających na celu ochronę naszego zdrowia, leży zwykła chęć zysku ze sprzedaży wymaganych przepisami gadżetów. To są działania podskórne lobby poselsko-biznesowego. Popatrz jak doi się kierowców wszelkich pojazdów, bo wiadomo, że z korzystania z własnego pojazdu trudno jest zrezygnować. A teraz słyszy się jeszcze o rozszerzeniu niektórych obowiązków na rowerzystów. To jest socjotechniczny zabieg mający na celu przygotowanie gruntu pod ewentualne nowe przepisy. A tak naprawdę chodzi o duuuże pieniądze a nie o nasze zdrowie.
@Yaman49, po części się z Tobą zgadzam. Ale warto do tego głosu dodać jedno zdanie, które kiedyś usłyszałem od policjanta, którego zapytałem dlaczego muszę zakładać kask, skoro nie chcę. Odpowiedział mi tak: kiedy z bocznej uliczki wjeżdża Ci pod koła pijany gość na skuterku, to wolałbyś aby przeżył, prawda? Jeśli on też nie chce jeździć w kasku i zginie nawet ze swojej winy, to właśnie ty będziesz miał wyrzuty sumienia.
na florydzie nie ma obowiazku jezdzenia w kasku i wielu motocyklistow jezdzi bez. jest natomiast przepis ktory jest przez policje sprawdzany ,ktory stanowi o koniecznosci posiadania ubezpieczenia medycznego na min 100000 papieru jesli jedziesz bez kasku.