NajnowszePomarańczowy mastodont. Oto zdjęcie KTM Super Adventure 1290

Pomarańczowy mastodont. Oto zdjęcie KTM Super Adventure 1290

-

KTM opublikował pierwsze oficjalne zdjęcie 1290 Super Adventure. Nowy, naszpikowany elektroniką turystyk, którego szpiegowskie zdjęcie prezentowaliśmy na początku sierpnia, zadebiutuje już 30 września na targach Intermot w Kolonii.

Razem ze zdjęciem producent ujawnił kilka interesujących detali. Luksusowe turystyczne enduro będzie wyposażone w system kontroli stabilności MSC (Motorcycle Stability Control) opracowany przy współpracy z Bosch, który wcześniej doskonale sprawdził się w mniejszym 1190 Adventure. Nowoczesne systemy mają zapewnić maksymalne bezpieczeństwo kierującemu bez odbierania przyjemności z jazdy.

[sam id=”11″ codes=”true”]

1290 Super Adventure będzie zasilany tym samym silnikiem, który pracuje w 1290 Super Duke R. Oficjalnie nie potwierdzono jednak czy i jakie modyfikacje zostaną przeprowadzone. Pojemność zbiornika paliwa została zwiększona, a producent określił go jako „niewiarygodnie duży”.

[sam id=”11″ codes=”true”]

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!

8 KOMENTARZE

  1. …w zasadzie równie dobrze można byłoby zamieścić fotkę 1190 z uwagi na podobieństwo stylistyczne, czy to dobrze? – moim zdaniem tak ponieważ ostra, własna specyficzna stylistyka KTM-a mnie osobiście bardzo się podoba, po drugie stała się nierozerwalnym jednocześnie rozpoznawalnym elementem tej marki. Czy coś jeszcze mi się podoba ? ano już trochę mniej, do niedawna ” konserwatysta” zasiadający w pierwszych rzędach „ortodoksów” przesiadł do wspólnej ławki z „pospólstwem”. Naszpikowanie motocykla elektroniką jak znam życie raczej nie wyjdzie mu na dobre łamiąc tym samym stereotyp KTM-a, sprzętu niezawodnego i niezniszczalnego, prawdziwego motocykla dla prawdziwych twardzieli – obym się mylił, choćby z ogromnej sympatii dla marki … .

  2. Sprawa prosta i raczej do przewidzenia była.
    KTM już „ujął serca” klientów-konserwatystów, którzy potrzebowali prostego, niezniszczalnego i topornego żelastwa… oni już zostaną powtarzając dotychczasowe osiągnięcia marki jak mantrę (choć by wykonywano je z gównoplastu).
    Teraz przyszedł czas na odbijanie i przekonywanie do siebie klientów innych marek, którzy przy wyborze motocykla co raz częściej kierują się gadżetami i nowinkami.
    Red. Nacz. (który tylko FJR uznaje) uwielbia „jeździć” po marce BMW (też kiedyś niezniszczalnej, prostej i bezawaryjnej… ale pojawiła się elektronika), to teraz będzie miał kolejnego „kucyka” do ujeżdżania.
    Prawda jest taka, że od około 2000 roku liczą się… PIENIĄDZE.
    BTW: Kiedyś Jaguar to było luksusowe COŚ i… wprowadzili kombi z dieslem i z przednim napędem (bo klienci tego oczekiwali).
    BMW (auta) zawsze miały tylny napęd, teraz idą w kierunku przedniego, bo? …zrobili badania i okazało się, że klienci BMW nie wiedzą jaki napęd mają ;/ ….więc po co przepłacać? przedni tańszy.
    I wracając do motocykli…
    Po co produkować coś, co jest solidne i nie psujące się, skoro klient tego nie będzie chciał zmieniać na nowsze (bo i po co)?
    To może lepiej dajmy coś więcej (elektroniczne gadżety), będziemy bardziej konkurencyjni przy wyborze marki, a ponadto mamy obsługę serwisową gwarantowaną.

  3. …ano tak już się porobiło i nie sądzę aby kiedykolwiek było inaczej, lepiej, ponieważ byłoby po staremu a to nie przystoi wizerunkom firm które przecież pomijam względy finansowe chcą się lansować jako „NAJ” nie zważając na konsekwencje. Dziwi mnie natomiast coś innego, może nawet nie COŚ tylko KTOŚ a w zasadzie spora większość z NAS, potencjalnych nabywców, mianowicie popadanie w paradoksy które nawet nie są paradoksami a co gorsza stały się oczywistością. Motocykle w dzisiejszych czasach, choćby z uwagi na cenę porównywalną z samochodami klasy wyższej stały się bardziej symbolem luksusu, formą dość drogiej rekraacji w odróżnieniu od czasów tanich WS-ek czy SHL-ek które były alternatywą dla braku możliwości posiadania czterech kółek, pojazdami zastępczymi, typowo użytkowymi wołami roboczymi na wszystkie pory roku. Rekraacja natomiast wiąże się nierozerwalnie z pewną wolną możliwością wyboru i tu kłania się ów paradoks : po jakie licho kupować dobrowolnie z wyboru dla przykładu sprzęt enduro, w konsekwencji z zamiarem równie dobrowolnego przecież pokonywania dziur i wykrotów ponieważ takie właśnie jest jego przeznaczenie, koniecznie naszpikowanego elektroniką z zawieszeniem aktywnym które to ma za zadanie „uprzyjemnić” na maxa jazdę imitując jazdę po równym asfalcie eliminując tym samym pierwotnie zakładane doznania? Albo chcemy dziur i błota albo śmigania po autostradach, to tak jakbyśmy kupili PORSHE, założyli do niego hak i ciągali przyczepę kempingową. Myślę że pogubiliśmy się gdzieś w pewnym momencie sami tak do końca nie wiedząc czego chcemy … .

  4. P/S
    Żeby nie było że się wymądrzam, że próbuje kogoś piętnować dodam tylko: sam jeżdżę motocyklem tzw. sportowo-turystycznym choć od zawsze hołdowałem przekonaniu że rzeczy uniwersalne po prostu nie istnieją. Miałem to szczęście od losu że stać mnie było kupić dokładnie to czego chciałem, o czym marzyłem, tzw. zakup z wyboru. Po przejechaniu kilku tysięcy w różnych warunkach dotarło do mnie że mój motocykl nie jest ani stricte sportowy ani stricte turystyczny(choć bardziej to drugie) co sugerowała by jego klasyfikacja, choć jego osiągi mogły by go plasować w kategorii sport to jednak gabaryty, masa oraz pozycja skutecznie eliminują go z tej klasy pojazdów. Z kolei porównując go do sztandarowych dzisiejszych turystyków, paradoksalnie kłania się wspomniana sportowość,- mały prześwit, skromniejsze owiewki, gorsza trakcja w terenie że nie wspomnę o sprzęcie audio oraz innych wynalazkach. Mimo to nie zamieniłbym się na dzień dzisiejszy z żadnym innym sprzętem, choć świadomie uległem opisywanemu przez siebie paradoksowi :)…

  5. Dlatego też podpisuję się pod filozofią Lamborgini, bliższą mojemu ciału: do jazdy sportowej robią super samochody, do ciągania przyczep zaś traktory :)

  6. „Turystyczne enduro” już dawno przestały być w jakimkolwiek stopniu enduro wchodząc w segment pojazdów typu SUV typu Lincoln Navigator. To co się teraz dzieje w przypadku szpikowania elektroniką przypomina czasy szpikowania mocą i momentem obrotowym. Efekt jest ten sam – prawie nikt (z pewnymi wyjątkami) tego nie ogarnie w czasie normalnej jazdy. „Lepiej mieć więcej, prawda?” cytując panią z call center pewnej sieci komórkowej oferującej 2 tablety i net za 100 pln miesięcznie :) A w środku Niczego i tak nie ma nawet zasięgu…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ