Prędkość jest dla nas, bikerów, narkotykiem, który każe nam tankować nasze maszyny coraz lepszymi paliwami. Oto historia pewnego Francuza, który znalazł inny sposób na odjazd: marihuanę.
Nieznany nam z imienia 32-latek z Francji postanowił zakończyć dobrą imprezę mocnym akcentem z adrenaliną. Wybrał się swoją sportową maszyną na ostrą przejażdżkę jedną z lokalnych dróg. Oprócz porządnego paliwa w zbiorniku układ krwionośny bikera dodatkowo zasilany był THC, czyli substancją czynną z krzewu konopi indyjskich (marihuany). Nocną przejażdżkę przypadkowo zarejestrował jeden z fotoradarów, który wskazał prędkość 206 na dopuszczalnej w tym miejscu 90.
Przypomnijmy, że zdarzenie miało miejsce w bardzo niechętnej motocyklistom Francji. Jak zatem należało się spodziewać – biker, który dodatkowo popełnił to przestępstwo powtórnie, trafił do aresztu, zaś jego motocykl został skonfiskowany.
Współczujemy naszemu francuskiemu koledze nie tylko utraty motocykla, ale również utraty resztek rozumu.