Kiedy my śpimy, oni myślą jak doprowadzić swoje działania do perfekcji. Najpierw chcą wzbudzić zaufanie, zakręcić, zamotać, wziąć pieniądze, a potem rozpłynąć się w taki sposób, aby nie pozostał po nich nawet ślad. Na jednym z portali aukcyjnych trafiliśmy na ciekawy sposób działania oszustów. Na czym polega ich oszustwo?
Przeglądanie portali aukcyjnych dla całej naszej redakcji to nieodzowny element porannej kawy. A to ktoś szuka czegoś dla siebie, dla kumpla albo szukamy perełek lub dziwactw, które mogą was zainteresować. Dodatkowo warto zaznaczyć, że dwóch naszych redaktorów – Wiktor i Hubert, wnikliwie analizują niemiecki rynek, ponieważ byli na etapie poszukiwań swojego prywatnego motocykla, a Brzoza szukał swojego wymarzonego klasyka. Cała redakcja zabrała się do buszowania po przeróżnych portalach aukcyjnych, aż zaczęliśmy notorycznie trafiać na takie perełki, obok których nie dało się przejść obojętnie. Czy takie okazje w ogóle istnieją?
Jedź do Niemiec, twój motocykl już tam jest! Niezwykła historia kradzieży pewnej “polskiej” Yamahy…
Policzyć można na palcach jednej ręki
Rzeczywistych okazji do zakupu, które naprawdę okazałyby się strzałem w przysłowiową 10-tkę, jest naprawdę niewiele. Przestańcie wierzyć znajomym, handlarzom i zlotowym kumplom w ich niewiarygodne zakupy motocykli za psie pieniądze w pięknym stanie, a dodatkowo nieźle doinwestowanych. Sami dobrze wiecie, że nikt dobrego sprzętu nie odda za darmo, a naprawdę godne uwagi egzemplarze, często przewyższają ceny rynkowe. Nie jest to oczywiście niemożliwe, ale bardzo trudne do zrobienia. Trzeba mieć mnóstwo szczęścia i znaleźć się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie. Kupić można dobrze, ale tyczy się to raczej motocykli, które swój najlepszy okres mają już za sobą i do czasu świetności wrócą zaraz po gruntownym remoncie, który skutecznie przypudruje konkretną glebę za zachodnią granicą.
Okazja goni okazję
Przeglądając portale aukcyjne zacząłem trafiać na tak dobre oferty, że nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Rzeczywiście, jedyna myśl, która mi wtedy towarzyszyła to wykonać telefon, zapiąć przyczepkę i jechać kupić. Nawet biorąc pod uwagę najgorsze scenariusze, na tych motocyklach nie dało się stracić chociażby złotówki, a dodatkowo były to modele znane, lubiane i chętnie kupowane. Czy ktoś da się nabrać na taką aukcję? Przecież to prawdziwa okazja! Sprawny, piękny motocykl za połowę ceny rynkowej! Zaintrygowany kolejnym takim ogłoszeniem postanowiłem kupić taki motocykl. I co? Zazdrościcie?
Pierwszy kontakt
Trafiłem na wymarzonego sprzedawcę… – pomyślałem po pierwszych kilku zdaniach wymienionych z właścicielem przepięknej, czerwonej CBR 600RR. Wiedziałem oczywiście co się stanie, ale próbowałem postawić się na pozycji młodego gniewnego, który rozpoczyna swoją przygodę z motocyklami, a teraz pojawiła się przed nim okazja kupna sportowego motocykla, który w ogóle nie mieścił się w jego budżecie. Standardowa przyśpiewka – wyjazd za granicę, żona, dzieci, pilna sprzedaż, potrzebna gotówka, a stan jak na zdjęciach, czyli bliski ideału. Oczywiście jest jeden mały mankament, a raczej minus – ten na akumulatorze, bo kwalifikuje się już do wymiany. Tylko brać.
To może umówimy się na oględziny?
Ciekawy byłem ile sprzedający będzie w stanie wytrzymać, nim padnie to sakramentalne pytanie – to może zaliczka? Poinformowałem uprzejmie, że przede mną jeszcze pracujący weekend i mogę zjawić się z samego rana w poniedziałek. No tak, telefon jest gorący, a liczba chętnych do zakupu niebezpiecznie zbliża się do tej, która jedzie na rozpoczęcie sezonu na Jasnej Górze. No ale skoro jestem taki zdecydowany, a właściciel motocykla niezwykle dobrze się ze mną dogaduje, to sam zaproponował, że przytrzyma mi lśniącą CBR. Oczywiście był jeden warunek – wpłata zaliczki.
Mam czego chciałem
Na tym etapie postanowiłem zakończyć dalszą rozmowę, bo wiedziałem na kogo trafiłem. Oczywiście nie było problemu, aby znaleźć oryginalną aukcję na dokładnie tym samym portalu aukcyjny z identycznymi zdjęciami i bliźniaczym opisem. W tym przypadku oszust poszedł na maksymalną łatwiznę, bo przeglądając interesujący nas model motocykla, zazwyczaj oglądamy całą gamę z wybranych przez nas roczników. Oznacza to, że baczny kupujący szybko powiąże fakty i zrozumie, że niesamowita okazja to jedynie działanie kombinatora, który liczy na to, aby przesłać choćby niewielką zaliczkę. Czy ktoś się na to nabierze? Z pewnością tak. Świadczyć może o tym zwiększająca się liczba takich aukcji.
Tylko z Polski?
Co bardziej rozgarnięty hochsztapler korzysta z zagranicznych stron. Wiele osób, szczególnie ze wschodniej lub centralnej Polski już na samym wstępie odrzuca przeglądanie ofert znajdujących się za zachodnią granicą naszego kraju. Wobec tego wielu z nich decyduje się na praktycznie przekopiowanie jej na polski portal aukcyjny i sprzedawanie jako prawdziwą okazję od Niemca, który go jeszcze do granicy gonił, a i nadal po nocach męczy, aby posłuchać odgłosu silnika. Zresztą zobaczcie sami.
Przestroga
Mam nadzieję, że tym artykułem uchronię chociażby jedną osobę przed wpłatą takiej zaliczki. Pamiętajcie, że na każdym kroku czeka na nas ktoś, kto skutecznie spróbuje nas wykolegować. Szczególnie w Internecie bądźcie ostrożni i zwracajcie szczególną uwagę na wręcz niemożliwe perełki. Dokładnie analizujcie, a przede wszystkim podchodźcie do zakupu motocykla z chłodną głową. A do was oszuści – kraść to jest prawdziwy wstyd.
Ales k…. wymyslil. Trzeba było jechac od razu a nie czekać do poniedziałku. Ja również sprzedawałem swoja maszynkę okazyjnie i mialem mnóstwo kupujących. Trafił sie taki jak ty, forsy nie miał sle kupi na pewno kupi po weekendzie. I co? Rozpłynął się we mgle, ja odgonilem kilku chętnych, wszak z dobrego serca zarezerwowałem takiemu jak ty. Musialem wystawiać ogłoszenie ponownie i opóźnić wyjazd do Anglii. Chcesz rezerwacji płać zaliczkę, a ty przestan fantazjować i wokół doszukiwać się oszustów, bo kto wszędzie oszustów widzi sam nim jest.
No debil..
To prawda, ja nikomu nie rezerwuje, ale jak już koniecznie chce to wołam o zadatek.
Nie proponuje rezerwacji z góry, tylko jeśli ktoś sam chce, bo oglądających jest wielu, ale niewielu jest w stanie wypłacić kase :)
I tak i nie – trzeba wyczuć co jest wałem i nie ma na to reguły.
Ja też tak jak jeden z wcześniej komentujących sprzedawałem kiedyś furę w okazyjnej kasie, bo miałem potrzebę pilną. Po 2uch takich co się umawiali „tak tak, to tylko formalność na pewno wezmę” a potem telefon na głucho mówiłem „spoko, ale jak ma być rezerwacja to zadatek na konto proszę symbolicznie – 50zł i telefon 15 minut przed przyjazdem – jak nie, uznaję że się rozmyślon i bajo jajo”. I jeden tylko (faktyczny kupujący) – bez gadania wpłacił, przybył, kupił.