Kawasaki nie będzie wystawiać modeli Ninja H2 i H2R w salonach sprzedaży. Zainteresowani klienci nie będą mieli także możliwości jazdy próbnej – każdy motocykl będzie wykonywany na indywidualne zamówienie.
Rewolucja obyczajowa idzie pełną parą – to co jeszcze niedawno uchodziłoby za zachowanie niestosowne czy nierozsądne niepostrzeżenie stało się normą. Kiedyś poszukiwanie wybranki serca drogą korespondencyjną charakteryzowało garstkę desperatów lub klientów zakładów karnych – dziś wszelkiej maści portale randkowe to podstawa w zawieraniu znajomości.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Ten trend postanowiło wykorzystać Kawasaki. Najnowsze bliźniaki z Akashi – H2 i H2R nie będą dostępne w salonach. Nie tylko nie będzie możliwości jazdy próbnej- potencjalny nabywca nie będzie miał szansy nawet dotknąć wymarzonego motocykla.
Aby wejść w jego posiadanie trzeba będzie złożyć zamówienie zostawiając 20% zaliczkę, czyli innymi słowy kupić kota w worku. Kawasaki będzie produkować jeden motocykl dziennie, więc czas oczekiwania może okazać się naprawdę długi.
Motocykl, podobnie jak ukochaną wybiera się przede wszystkim sercem. Nikt nie decyduje się na jednoślad z powodu możliwości przewozowych czy ekonomiki jazdy. Kawasaki chce jednak ze swojego superbike zrobić ekskluzywny gadżet dla wybranych – w dodatku żąda by obdarzyć firmę nieograniczonym zaufaniem.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Przy miażdżącej konkurencji utytułowanych konkurentów – Ducati Panigale 1299, Yamahy R1 i nadchodzącej Hondy RC213V-S może się to okazać strzałem w stopę. No, chyba że weźmiemy pod uwagę 300-konne H2R…