Mieszkający w Kalifornii biker pozwał BMW oraz producenta siodeł, firmę Corbin-Pacific za trwałe uszczerbki na zdrowiu. Czterogodzinna przejażdżka motocyklem BMW K1100RS spowodować miała trwającą dwa lata erekcję kierowcy.
USA słynie z absurdalnych procesów sądowych, można tam pozwać każdego o wszystko. W tę opinię idealnie wpisuje się przypadek z Kalifornii – motocyklista wniósł pozew z powodu permanentnej erekcji, jakiej nabawił się podobno w czasie przejażdżki motocyklem. Oskarżone firmy to BMW i producent siodła, firma Corbin-Pacific. Wspomniana podróż odbyła się na dosyć wygodnym modelu K1100RS i trwała tylko cztery godziny.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Sąd powołał biegłych z zakresu medycyny, którzy wykluczyli związek między jazdą na motocyklu a przypadłością pechowego bikera. Stan permanentnej erekcji nosi fachową nazwę priapizmu i ma zupełnie inne podłoże niż motocyklowa pasja. Przesłuchano też innych użytkowników maszyny w tej konfiguracji, którzy nie skarżyli się na tego typu dolegliwości. Sędzia orzekł, że składający pozew nie ma wystarczających dowodów na potwierdzenie swojej wersji i oddalił wniosek.
Wbrew pozorom priapizm nie jest przyjemnym schorzeniem, choć pewnie wielu sporo by dało za osiągnięcie tego stanu. Szybka kalkulacja mówi, że dwuletnie zażywanie niebieskich tabletek wychodzi cenowo podobnie do zakupu motocykla. Korzyść podobno zbliżona, a przyjemność z jazdy jednak dużo większa.
…w d***ach się amerykańcom poprzewracało, jak od wibracji na b-emce dostał erekcji to niech w formie terapii dla odmiany przejedzie się rodzimym harleyem – od razu zostanie impotentem …
haahahaa harleyem :) jestem za, podzielam opinię powyżej :)