Pewna krakowianka nie chciała przyjąć mandatu, więc policjant zatrzymał jej prawo jazdy. Choć policja ma prawo tak zrobić, korzystała z tego dotychczas tylko w przypadku najcięższych wykroczeń. Przy niegroźnej stłuczce wygląda to na próbę nacisku.
Sytuacja jakich wiele – pani wyjeżdżając z drogi podporządkowanej wymusza pierwszeństwo na innym pojeździe. Jak sama tłumaczy, wyjechała, bo uznała, że kierowca nie powinien znaleźć się w miejscu, gdzie doszło do kolizji. Nie zadziałała zasada ograniczonego zaufania, trudno. Zdarza się.
Z powodu wątpliwości sprawczyni wypadku postanawia skorzystać z przysługującego jej prawa do odmowy przyjęcia mandatu. Co robi policjant? Kilkakrotnie naciska na kobietę, by jednak przyjęła mandat, a wobec zdecydowane oporu zatrzymuje jej prawo jazdy.
Co ciekawe, policjant może to zrobić, ale zwykle dziej się to kiedy wystąpiło zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu lądowym, innymi słowy jakaś sporych rozmiarów katastrofa – karambol, wypadek autobusu. W przypadku drobnej stłuczki zatrzymanie prawa jazdy może oznaczać, że pół Polski będzie bez kwitów.
Czym jest takie zachowanie jeśli nie bezczelnym wymuszaniem przyjęcia mandatu? Mam wrażenie, że policja idzie bardzo złą drogą budując swój autorytet na zastraszaniu i wykorzystywaniu pozycji. Podobno sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich, do którego takich skarg trafiło więcej.
dobrze zrobił, bo wyjeżdżając z drogi podporządkowanej (zakładam,że autor artykułu przyłożył się do tematu i nie fantazjuje)nie czuje się sprawczynią kolizji więc należałby ją skierować na badania psychiatryczne- jest nienormalna
Człowieku co ty bredzisz. Odmowa przyjęcia mandatu to jest nasze prawo. Nie ma to nic wspólnego z poczuwaniem się do winy czy nie poczuwaniem. Możemy odmówić mandatu ponieważ np. uważamy, że jest zbyt wysoki i liczymy, że Sąd nam grzywnę zmniejszy. Jest jeszcze kilka innych powodów dla których warto odmówić przyjęcia mandatu. Warunkowanie przyjęcia mandatu groźbą zatrzymania mandatu jest zwykłym pospolitym przestępstwem zmuszenia do określonego zachowania. To czysty bandytyzm państwowy.
A to nie było czasem tak, że nawet świadek zdarzenia czyli drugi kierowca przyznał, że policjant nie nałożył mandaty tylko pytał się czy sprawczyni poczuwa się do winy? Ale mogę się mylić, dziennikarze jak to pseudo grupa w społeczeństwie nie pisze prawdy, tylko manipuluje prawda, żeby zdobyć odbiorców swoich żałosnych nieprawdziwych wiadomości.