Gdy Stanisław Barkow z Nowosybirska rozpoczął odśnieżanie chodnika przed posesją nie przypuszczał, jakie skarby może znaleźć w przydrożnej zaspie. Z dwumetrowego zwału śniegu pan Stanisław odkopał świetnie utrzymany, czarny Kawasaki ZZR 600.
Pan Stanisław przepchał motocykl do ciepłego garażu, dokładnie oczyścił i rozpoczął prywatne śledztwo. Na portalach społecznościowych i w klubach motocyklowych, poinformował o poszukiwaniach właściciela, zgłosił również swoje znalezisko na policji. Poszukiwania utrudniał fakt, że motocykl nie miał tablicy rejestracyjnej, niewidoczne były również numery VIN.
Jak to bywa w podobnych przypadkach – w ciągu kilku dni zgłosiło się ponad 100 potencjalnych właścicieli motocykla. Gdy dowiadywali się, że w identyfikacji pomaga policja – kontakt się jednak urywał.
Prawowitego właściciela, który przedstawił policji dokumenty pojazdu, udało się znaleźć dopiero po dwóch tygodniach. Okazało się, że maszyna została skradziona latem 2014 roku z odległego o 2,5 tys. km Kazania. W jaki sposób i kiedy Zygzak znalazł się w zaspie przed domem pana Stanisława – policji nie udało się ustalić.
Co ciekawe, motocykl był w doskonałym stanie. Nie było widać na nim śladu rdzy, miał uzupełnione wszystkie płyny i pełny zbiornik paliwa. Właściciel planuje wrócić nim do Kazania zaraz po tym, gdy stopnieją śniegi.
To sie nazywa uczciwy obywatel :)