Na rynku pojawił się kolejny sportowy motocykl elektryczny – Mission. Osiągi plasują go wysoko wśród superbike – 160KM, 240km/h i 3 sekundy do 100 km/h. Cena plasuje go jednak w kosmosie.
Mission będzie dostępny w kilku wersjach różniących się poziomem wyposażenia. Akumulatory zastosowane w motocyklu (od 12 do 17kWh w zależności od wersji) będą pozwalały na pokonanie dystansu ok. 200-220 kilometrów w trasie i ok. 300 -350 km w mieście. Większy zasięg w mieście wynika ze specyfiki użytkowania: w ruchu miejskim motocykl często się zatrzymuje, co umożliwia odzyskiwania energii podczas hamowania, a także wyłączanie silnika podczas postoju.
W Mission zastosowano zaawansowaną centralizację masy, co w połączeniu z nowatorską ramą, zawieszeniem Ohlins i hamulcami Brembo pozwoli poczuć sportowe emocje. Panel instrumentów pokaże aktualną prędkość, poziom naładowania akumulatorów, obroty silnika i kilka innych parametrów.
Ciekawymi dodatkami będą GPS wyświetlany na ekranie LCD i kamera HD. Najciekawszą cechą nie tylko Mission, ale także każdego motocykla elektrycznego jest zastosowanie tylko dwóch biegów: do przodu i do tyłu. Wynika to z charakterystyki silnika elektrycznego.
Wszystkie wersje Mission będą horrendalnie drogie. W porównaniu do cen konkurencyjnego Brammo – ok. 20 tys. dolarów, czyli 66 tys. zł za model Empulse – ceny motocykli Mission zaczynające się od 32 tys. dolarów (100 tys. zł) szokują. Absolutnie zaporowa wydaje nam się jednak cena limitowanej wersji RS, która wynosi… 72 tys. dolarów. W polskiej walucie to około – uwaga – 230 tys. zł.