[sam id=”24″ codes=”true”]Ural obwieścił nadejście najnowszej limitowanej wersji swojego motocykla z koszem. Tym razem nie chodzi o trywialne akcesoria jak łopata czy wiosło. Ural Mir to na konstrukcja na wskroś nowoczesna – jak przystało na ZSRR.
Promocja tej wersji Urala była dość zaskakująca. Nawiązanie do rosyjskiej stacji orbitalnej i sugestie dotyczące zastosowania kosmicznych technologii rozpaliły wyobraźnię co bogatszych hipsterów na całym świecie.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Pokazana w pełnej krasie specjalna edycja motocykla rozwiewa jednak wątpliwości – na pokładzie rosyjskiego jednośladu nie znajdziemy śladu grafenu, włókien węglowych ani nawet kewlaru. Dla żądnych kontaktu z nieboskłonem producent zamontował baterię słoneczną.
Pod względem technicznym Ural Mir to ta sama sprawdzona w czasie II Wojny Światowej jednostka napędowa. Silnik bokser generuje kosmiczną moc 41 KM i 42 Nm momentu obrotowego.
To, co czyni tę wersję wyjątkową to wyposażenie dodatkowe. Producent doposażył nobliwy motocykl z koszem w baterię słoneczną, szybę dla kierowcy i pasażera, oświetlenie LED i kilka innych niezwykle nowoczesnych dodatków.
Zupełnie wyjątkowe jest wyposażenie motocykla w zaawansowane zawieszenie, amortyzator skrętu, zaciski hamulcowe Brembo i – uwaga – wtrysk paliwa. Dla najbardziej wymagających Leo Vince przygotował prawdziwie nieziemski wydech.
Cena najnowszej stacji orbitalnej Ural Mir to prawdziwie kosmiczne 16 999 dolarów (53 000 zł). Ural zaplanował produkcję aż 20 egzemplarzy na rynek amerykański, więc wszystkich 19. miłośników marki będzie usatysfakcjonowanych.
[sam id=”11″ codes=”true”]
[sam id=”11″ codes=”true”]
[sam id=”11″ codes=”true”]
Nie wiem co chcieli osiągnąć, to już nie jest URAL !!! To jakiś kanciak czyli ch……. wie co !!!!!!!!
Ty kolego nie podszywaj się pod mojego historycznego nicka :-) A Ural, jak Ural. Potem zamontują do niego kuchenkę mikrofalową i satelitę