Kolejne podwyżki cen paliw tym razem na pylonach pojawiły się w ekspresowym tempie. Po chwilowych obniżkach nie ma już śladu, a sytuacja zmieniła się na tyle, że kwoty za litr ropy i benzyny pobiły dotychczasowe rekordy.
W ciągu ostatnich dni cena za litr diesla przekroczyła 8 złotych, jednakże w przeciwieństwie do benzyny nie wykazuje się ona dalszą tendencją wzrostową. Na wyższą należności za ropę największy wpływ ma energetyka, która w związku z niedoborem gazu ziemnego, zmuszona jest korzystać właśnie z ropy naftowej. Ponadto rynki wielu krajów mają ogromne wahania, które bezpośrednio przekładają się na sytuację paliwową w danym państwie. Eksperci informują, że problemem jest również brak gotowych paliw, co skutecznie wpływa na wyższą cenę. Kierowcy mają spore obawy, że paliwa na rynku zabraknie. W strachu dodatkowo pomaga uszkodzenie rurociągów NS1 i NS2, a także możliwość ataku na kolejne sektory gospodarki.
Cena ropy na światowych rynkach spada, na polskich stacjach paliwo drożeje. Dlaczego?
Czy w obecnej sytuacji pojawiają się czynniki, które w niedalekiej przyszłości mogą wpłynąć na obniżkę? Okazuje się, że tak, jednakże nieco bardziej optymistyczny scenariusz upatrywany jest w benzynie, która zalicza recesję. Bezpośrednie zahamowanie wzrostu gospodarczego przekłada się na zmniejszony popyt na etylinę. Ostatecznie jednak przewidywanie cen paliw jest jak wróżenie z fusów. Sytuacja na świecie zmienia się w sposób nieprzewidywalny, co bardzo szybko i skutecznie odbija się na niemalże wszystkich sektorach gospodarki. Bądźmy jednak optymistami i miejmy nadzieję, że ceny paliw ponownie będą spadać w dół. Zaraz, zaraz… a co z zamrożonym podatkiem VAT?!