Niestety to, co było odbierane jako plotka, typowy fake-news, okazuje się prawdą. Harley Davidson szykuje się do zaprzestania produkcji modeli Sportster…
Obecnie linia Sportster obejmuje dwie wersje pojemności silników serii Evolution – 883 i 1200 cm3. Silniki te napędzają zarówno bogatsze, lepiej doposażone modele Superlow, jak i bardziej ascetyczne, surowe Irony, czy chociażby Forty-Eight.
Sportstery od lat nie grają roli przepustek do świata Harley – Davidson, bo stało się to domeną 750-tek. Od przeszło 60 lat otaczane są jednak kultem i to nie mniejszym, niż modele o większej pojemności. Minimalne wyposażenie, stare, sprawdzone technologie, brak rozbudowanych elektronicznych gadżetów – stal, wibracje i niepowtarzalny klimat. To dla wielu kwintesencja nie tylko Harley’a Davidsona, ale i motocykla w ogóle…
Rok 1957 – narodziny legendy
Sportstery miały stanowić odpowiedź na zalew rynku amerykańskiego przez konkurencyjne motocykle angielskie. Osiągi anglików były wówczas na wyższym poziomie od produktów z Milwaukee. Działo się to w latach 50. ubiegłego wieku i dla inżynierów Harley’a stało się jasne, że albo wezmą się do roboty, albo tę batalię sromotnie przegrają.
Produkt, który zaproponowali okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę i zapewnił sobie sukces rynkowy na kolejne dziesięciolecia. A pomysł wcale nie był rewolucyjny – ot solidny i żwawy silnik o pojemności 883 cm3 – oczywiście w układzie V, zamknięty w nowoczesnej ramie. To po prostu było to, na co czekali motocykliści. Jak się okazało, nie tylko w Stanach Zjednoczonych.
Lata produkcji to oczywiście kolejne modernizacje i ulepszenia. Na początku lat 70. pojemność zwiększono do 1000 cm3, by w następnym dziesięcioleciu dodać kolejną „setkę”, a następnie jeszcze jedną. I tak od końca lat osiemdziesiątych Sportstery napędzane były przez silniki 1200.
W 1986 roku zadebiutowały silniki Evolution, które w 2007 roku wyposażono we wtrysk paliwa. W 2010 roku światło dzienne ujrzała linia Iron – wykończona na czarno, pozbawiona zbędnych dodatków – po prostu czar prostoty.
Co dalej Harley’u Davidsonie?
Decyzja amerykańskiego potentata zapewne w dużej części podyktowana jest coraz surowszymi normami Euro, a po części zmianą filozofii. Koncern stara się przyciągnąć klientów małymi pojemnościami, a nawet elektrykami. Być może też rynek pragnie motocykli wygodnych, dobrze wyposażonych, w których bogata elektronika wspiera kierowcę. A tego w Sporsterach się nie znajdzie.
Pozostaje mieć nadzieję, że na otarcie łez Harley-Davidson zaprezentuje nowe modele w klasie 883-1200 cm3, że zapełni powstająca lukę, a zwolennicy twardych motocykli nie zostaną zepchnięci na margines.