Motobot to stworzony przez Yamahę robot, którego zadaniem jest jazda na motocyklu. Sprytny humanoid może zrewolucjonizować nasze codzienne życie wyręczając nas w innych nudnych czynnościach, jak jedzenie czy seks.
Sceptycy i wszelkiej maści defetyści twierdzą, że nic nowego i ciekawego w branży motocyklowej wymyślić się nie da, a kolejne pomysły inżynierów nieuchronnie zmierzają w stronę upadku motocyklowego ducha.
Tymczasem z Iwata płyną informacje, które, jak mawiają bohaterowie „Trudnych Spraw”, każą z optymizmem patrzeć w przyszłość. Wizjonerzy z Yamahy stworzyli robota, dzięki któremu jazda motocyklem przestanie być katorgą i ogromnym poświęceniem, z którym my, motocykliści musimy mierzyć się każdego dnia.
Yamaha Motobot w akcji
Motobot, bo tak nazwano skonstruowanego humanoida, wyręczy nas w jednej z najnudniejszych czynności związanych z motocyklami – jeździe. Niestety, podczas prac nad robotem nie udało się namówić go do współpracy ze skuterami ani z motocyklami małolitrażowymi. Układy elektroniczne uaktywniają się tylko na super sportowym modelu R1M.
Podekscytowani sukcesami inżynierów Yamahy niecierpliwie czekamy na prototypy kolejnych robotów – Foodbota, który zastąpi nas podczas biesiadowania z przyjaciółmi i Sexbota, który… zresztą wiecie sami.
…nic bardziej kretyńskiego jak do tej pory nie potrafiło mnie bardziej zaskoczyć aniżeli pow. artykuł, a raczej jego bohaterowie. Rozumiem że każda szanująca się firma musi od czasu do czasu zrobić coś koncepcyjnego co nie zawsze nadaje się do użytku stricte i z reguły nie nigdy nie wchodzi do produkcji seryjnej w oryginalnej i nie zmienionej swej postaci, manifestując tym samym potencjał oraz własne możliwości techniczne, ale żeby coś takiego ?, za nie małe jak mniemam pieniądze. Czyż nie lepiej byłoby spożytkować tę kasę i energię w rozwój tego w czym tkwi istota,- czyli motocykli ? To nie robot wyłoży kasę na zakup nowego moto napędzając przy tym kiesę, słupki oraz koniunkturę sprzedaży promując przy tym zarówno firmę jak i wyrób, nie jemu również do góry nogami wywrócą się elektroniczne flaki czytając podobne artykuły nie mogąc oprzeć się wrażeniu że o ile w najlepszym razie odbierane mu jest to co w jego życiu zajmuje jakieś ważne i poczesne miejsce,- o tyle w najgorszym czuje się olany i odsunięty na dalszy plan. Panowie z YAMY, mimo szczerej sympatii dla marki nie jesteście pępkiem świata aby bawić się w swoisty excentryzm, nie znam jak dotąd nikogo kto zafundowałby sobie „Jana” do powożenia będąc w posiadaniu starego malucha np. , tudzież „Marysię” do sprzątania najbardziej wypasionego szałasu :) … .