Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeździłam Trickerem tęsknie spoglądając na Gladiusa, a teraz nie mogę się doczekać żeby wyjechać nim do miasta. Najpierw muszę jednak bezbłędnie panować nad motocyklem. A zatem – znowu plac.
Ostatnia wywrotka dała mi się we znaki, podniesienie ważącego 200 kg motocykla odbiło się zakwasami i bólem mięśni. Całe szczęście nie zniechęciło mnie do dalszej walki. Stawiam się dzielnie kolejny raz na placu manewrowym i czekam na swoją kolej. Obserwuję innego kursanta i wyciągam wnioski z jego i swoich błędów. Dziś na pewno będzie łatwiej.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Na początek powtarzam sobie w głowie obsługę, a potem dosiadam Gladiusa i pełna animuszu kręcę ósemkę. Powoli, pilnując linii i pachołków. No proszę za pierwszym razem się udało. Teraz głowa, każde ominięcie pachołka to upewnienie czy nikt nie nadjeżdża, czyli obrót głowy w stronę pachołka.
Ciężko pilnować prawidłowej jazdy i obracać głowę. Raz po raz najeżdżam na linię, kilka razy mocny skręt kierownicą kończy się podparciem, ale kręcę dalej. W końcu zaczyna wszystko wychodzić gładko. Po opanowaniu ósemki, kolejne zadanie idzie dużo łatwiej. Wolny slalom coraz rzadziej kończy się trąceniem pachołka.
Slalom Gladiusem
Trochę nudne to się robi takie kręcenie ciągle tego samego, więc idę krok dalej i rozpoczynam próby slalomu szybkiego. Mam w pamięci jak trudne było dla mnie rozpędzenie się Trickerem, więc z niepewnością podciągam manetkę. Jedynka, dwójka i 30 km/h osiągnięte.
[sam id=”11″ codes=”true”]
WOW to nie takie straszne, zwłaszcza na prostej. Teraz wejście w slalom, rozpędzam się przejeżdżam bramkę, jeden pachołek, drugi i koniec odwagi, wyjeżdżam na wprost omijając kolejne pachołki. Jednak slalom nie jest taki prosty, choć każdy kolejny idzie mi coraz lepiej. Powtarzam i powtarzam i co raz jakiś błąd, a to za wolno, a to przewrócę pachołek. Bożena mówi: mocniej biodrami, a będzie lepiej, więc próbuję. Prędkość już dobra, ale omijam pachołki na styk. Jeszcze trzeba popracować.