Dni prasowe, organizowane przez poszczególnych importerów motocykli, to zdecydowanie jedna z moich ulubionych części mojej pracy. Te zazwyczaj jednodniowe imprezy to rzadka okazja, by móc jednocześnie przetestować większość maszyn z katalogu. Na tym samym obiekcie, tych samych sekcjach i tych samych trasach wokół toru. W niedzielę 21 maja wziąłem udział w evencie zorganizowanym przez importera maszyn Ducati.
Ducati Media Day 2023 zorganizowano w gościnnym i doskonale przygotowanym ośrodku Driveland pod Mszczonowem. Do dyspozycji zaproszonych dziennikarzy, youtuberów i influencerów było kilkanaście motocykli oraz jeden… rower elektryczny TK-01RR. Na placu czekały m.in. Multistrady V4 w trzech odmianach, w tym najnowszej Rally, Monster, nowy Scrambler, Streetfightery V2 i V4, Panigale V4, SuperSport oraz Diavele: nowy V4 i – dla porównania – starszy XDiavel. Dodatkową atrakcją były jazdy testowe kilkusetkonnymi autami Audi z rodziny RS. Nad bogatą i owocną stroną szkoleniową całego wydarzenia czuwała kadra instruktorska pod wodzą niezawodnego Janusza Czai.
Ja oczywiście wziąłem na celownik głównie maszyny najbliższe memu sercu i potrzebom, czyli Multistradę V4 Rally i niepozornego Scramblera. Zresztą te motocykle to 2/3 grupy tegorocznych nowości, którą uzupełnił Diavel V4.
Okręty flagowe
Trzy Multistrady, modele V4 S, V4 Rally i V4 Pikes Peak, testowaliśmy grupowo, wyjeżdżając na okoliczne trasy i często zamieniając się motocyklami. Dzięki temu bardzo szybko przyswoiłem fakt, że nie jest to po prostu jeden model w różnych wersjach wyposażenia, a trzy zupełnie różne maszyny z szeregiem indywidualnych cech. Pikes Peak, z 17-calowym przednim kołem i zmienioną geometrią, to królowa zakrętów. W mistrzowski sposób łączy pewność prowadzenia i poczucie bezpieczeństwa ze sportowymi emocjami i wysokim komfortem.
Z kolei nowa Multistrada V4 Rally to prawdziwy okręt. Wysoka, wygodna, pewnie jadąca po absolutnie każdym rodzaju nawierzchni. Łatwa w prowadzeniu, choć odczuwalnie nie tak chętna do wchodzenia w łuki jak wersja Pikes Peak. W cięższy teren raczej bym się nią nie pchał, za to na bardzo długie trasy, na których stan nawierzchni nie ma znaczenia – jak najbardziej. A wersja V4 S? Jest pewnym złotym środkiem, również pod względem finansowym. Na pewno Multistrady V4 to bardzo interesujące modele, które z wielką chęcią przetestujemy dokładniej w najbliższej przyszłości. Warto również wspomnieć, że ich moc na poziomie 170 KM może straszyć wyłącznie w danych technicznych. Łagodnie traktowane maszyny są potulne i przyjazne, nie wyrywają się. Prawdziwe piekło dostępne jest po mocniejszym przekręceniu manetki gazu, ale przecież nie ma przymusu, by to robić.
Spryciarz nie tylko dla początkujących
Nowy Scrambler… Ten bardzo lubiany model będzie od tego roku dostępny w tylko trzech odmianach z silnikiem 800 cm3, samych szosowych. Zabraknie niestety mojego ulubionego Desert Sleda z pewnym pakietem cech offroadowych, wycofane zostaną również modele 1100. Za to fani Scramblera otrzymają zupełnie nową maszynę. Nową od pierwszej kreski projektanta.
W nowej wersji tego motocykla postawiono na jak najłatwiejsze prowadzenie i przyjazność dla użytkownika, zwłaszcza początkującego. I to rzeczywiście działa. Nowy Scrambler był maszyną, na której tego dnia zdecydowanie najłatwiej pokonywało mi się przygotowane przez instruktorów sekcje, nawet te najciaśniejsze. Szeroka kierownica, swobodna pozycja, łagodny silnik i nisko osadzona masa sprawiają, że Scrambler jest po prostu fabryką przyjemności. Zdecydowanie warto się nim przejechać. Łatwo się też w nim zakochać.
Czterocylindrowy diabeł
Ostatnia z tegorocznych nowości to Diavel V4, motocykl z rodzinny tak samo słynnej, jak bardzo specyficznej. Powercruiser pełną gębą, który wymyka się standardom maszyn uniwersalnych i jakkolwiek rozsądnych. Diavela po prostu trzeba chcieć. W czasie dnia prasowego Ducati mieliśmy okazję sprawdzić jego fascynujące przyśpieszenie i bardzo skuteczne hamulce. Emocje w procesie hamowania zostały dodatkowo podgrzane przez posypaną piaskiem część placu. Właśnie, emocje – to chyba główny motyw towarzyszący temu modelowi. Jest piękny i bezczelny. Zdecydowanie wart bliższego poznania.
Mistrz ukrywania masy
Nie mogłem sobie również odmówić przyjemności sprawdzenia na odcinku offroadowym modelu DesertX, z którym do tej pory nie miałem kontaktu. Wyobrażałem go sobie jako po prostu lżejszą Multistradę z bardziej kompetentnym w offie zawiasem. Czyli wciąż ciężkiego, głównie szosowego turystyka. A tymczasem, jeśli tylko masz „ciut” więcej mamony do wydania, jest to bardzo godny konkurent adventure’owych średniaków – Yamahy Tenere 700 i Aprilii Tuareg 660.
Ducati DesertX swoją delikatną nadwagę maskuje nadzwyczaj dobrze. Ma mocny, ale łatwy w kontroli silnik, bardzo fajny zawias, który chętnie i dobrze pracuje na nierównościach, a do tego nisko osadzoną masę i świetną pozycję kierowcy. I to zarówno na siedząco, jak i na stojąco. Byłem bardzo mile zaskoczony. Już niedługo zabierzemy DesertX-a na nasze wielkie porównanie maszyn adventure, gdzie przetestujemy go szerzej.