10 najbardziej odjechanych motocykli w historii

-

Custom czy dziwoląg – czasem na takie pytanie czasem trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Przedstawiamy wam nasz subiektywny ranking najbardziej odjechanych customów. Poczytajcie, obejrzyjcie i oceńcie sami.

Motocykle kupujemy inaczej niż samochody – sercem. Nie znamy nikogo, kto klepiąc z dumą nowy jednoślad powiedziałby: kupiłem go, bo ma duże kufry, a na tylnym siodle jest bardzo dużo miejsca. Mało pali, jest bezawaryjny i bardzo praktyczny. To emocje decydują o wyborze motocykla, a jeśli ktoś spróbowałby kupić jednoślad kierując się pragmatyzmem, zawiódłby się okrutnie.

Frajda jest słowem, które najczęściej opisuje nasze relacje z jednośladem. Frajda to sposób w jaki nasze emocje reagują na sposób wykorzystania motocykla. I tak samo jak nasze własne emocje są unikalne, tak i od naszego motocykla chcielibyśmy oczekiwać unikalności. By nie tylko przedstawiał nas innym, ale by wręcz był nami.

To dlatego tysiące warsztatów tuningowych robi wszystko by nasze sprzęty wyróżniały się w tłumie innych. Nieskończona ilość akcesoriów dopasowanych do każdego motocykla także pozwala nam na puszczenie wodzy fantazji i wykreowanie niepowtarzalnego, wyjątkowego motocykla.

Oto dziesięć pomysłów na oryginalność, które naszym skromnym zdaniem nieco wymknęły się jednak spod kontroli. W pogoni za indywidualnym stylem ich twórcy niebezpiecznie zbliżyli się do granic absurdu.

Gunbus – dobry na niemiecką autostradę, ale co dalej...1. –Największy z dużych

To nie złudzenie: ludzie stojący obok tej maszyny są normalnego wzrostu. To motocykl dostał porządną dawkę sterydów. Producent, Leonhardt Manufacturing zadbał o wszelkie wymagane niemieckim prawem atesty, zatem Gunbus 410 może legalnie poruszać się po drogach. Długość 3,5 m i waga 650 kg nie zachęca może do zdobywania miejskich przestrzeni, ale też nie do tego celu go stworzono. Potężny V-Twin o pojemności 6719 cm3 (tak, siedem litrów!) i opony z Boeinga 746 kwalifikują go raczej na niemiecką autostradę. Tylko czy nie za duża ta frajda?

Choć pisaliśmy o jeszcze większym motocyklu z Chin, nie został on dopuszczony do ruchu, dlatego w zestawieniu go nie uwzględniliśmy.

Najdłuższy custom – tylko na amerykańskie proste drogi2. Najdłuższy

Ten motocykl może na długo wstrzymać ruch, jeśli właściciel zdecyduje się zawrócić. Cztery metry motocykla to nie jest coś, czym można się ot, tak wybrać w miasto. Zbudowany przez Steve’a Martino custom ma tak duży kąt główki ramy, że potrzebujemy naprawdę szerokiej drogi, żeby gdziekolwiek skręcić, a poza tym ciężko nim przejechać przez granicę, bo zanim będziemy w stanie podać celnikowi dokumenty, za przednim kołem ruszy już pościg.

Wykonany ręcznie motocykl z oparciem dla pasażera podobnym do wieży telewizyjnej i lagami długości rurociągu jamalskiego może legalnie przewieźć dwóch pasażerów. Konstruktor twierdzi, że policja zawsze na takie podróże kręci nosem, ale nie może do niczego się przyczepić: na wszystko są stosowne dokumenty.

Latające Czerwone Krzesło3. Najszybszy z koszem

Zastanawialiście się jak to jest podróżować z prędkością ponad 200 km/h w bocznym wózku? Tom Ridyard’s, wielki miłośnik motocykli z koszem postanowił to sprawdzić. Skonstruował kilka pojazdów, którymi ścigał się na zawodach w różnych częściach świata, zdobywając nawet tytuły mistrzowskie. Latające Czerwone Krzesło, czyli motocykl z wózkiem bocznym wykonany na ramie chromowo-molibdenowej to projekt wykonany wspólnie z innym pasjonatem, Jerrym Pearsonem. Zawieszenie z Corvetty, napęd z policyjnego ścigacza i lekkie owiewki z włókna szklanego sprawiają, że poranna przejażdżka takim sprzętem obudzi lepiej niż najmocniejsza kawa.

Mały ale dzielny – mini custom na bazie Hondy Cub4. Najlżejszy z małych

Ten custom powstał na bazie nieśmiertelnej Hondy Cub z jednym założeniem: jak najmniej. Odarta z wszystkiego co nie jest niezbędne do jazdy poczciwa hondzina sprawia wrażenie, że składa się głównie z powietrza. Modyfikacje, które przeprowadził właściciel – Patrick Craig, ograniczyły się do zmiany tylnego wahacza na dłuższy i przeniesienie zbiornika paliwa do przodu, aby zachować proporcje motocykla. Większość elementów pozostała jednak oryginalna. Oprócz symbolicznej wagi ogromną zaletą takiego golasa jest możliwość dokonywania samodzielnych napraw w łatwy sposób. Kiedy Patrick wybrał się do oddalonego o 100 km miasta, mógł tam założyć maskę spawacza i na miejscu przytwierdzić zakupione elementy. Po całej operacji wrócił do domu, podróżując z prędkością 120 km/h. Na takim maleństwie.

Tak, wiemy że motorynka Romet była mniejsza, ale nie był to motocykl custom, a seryjna produkcja.

Psychodeliczny Deco Liner5. Najbardziej psychodeliczny

Deco Liner 1939 Lincoln Sedan Delivery, znany też jako Skrobak, powstał po 10 latach marzeń i trzech latach ciężkiej pracy. Terry Cook stworzył niepowtarzalny zestaw: pięknego roadstera idealnie dopasowanego do furgonetki utrzymanej w tym samym stylu. Custom na bazie H-D Sportstera jest integralną częścią pojazdu. Specjalna rampa wysuwa się z przestrzeni ładunkowej, następnie motocykl jest na nią wciągany, a na koniec rampa z motocyklem wsuwana jest do wewnątrz samochodu. Piękne to i pomysłowe, ale my mamy nieprzyjemne poczucie, że nie rozumiemy sensu tego rozwiązania.

Chopper One – 1700 KM6. Najbardziej hardkorowy

Trudne sytuacje wymagają niecodziennych rozwiązań. Specem od takich spraw jest wynalazca i kaskader Eddie Paul, który stworzył wiele pojazdów używanych w filmach takich jak Taxi, xXx czy Grease. Oprócz samochodów Eddie konstruuje również motocykle, które zawsze budzą respekt lub grozę. Jeden z jego motocykli – Chopper One pomalowany w amerykańskie barwy narodowe nawiązuje do prezydenckiego samolotu Air Force One. Wprawdzie nie ma skrzydeł, ale różnica w mocy obu pojazdów nie jest tak duża. Doładowane podtlenkiem azotu 5,7 litrowe V8 z z Chevroleta może osiągnąć nawet 1700 KM.

Gold Wing z bocznym wózkiem7. Najdziwniej doposażony

Ten zestaw Hondy Gold Wing z bocznym wózkiem przypominającym karetę zbudował Mike Smith. Ten wielki entuzjasta bocznych wózków wymarzył sobie miejsce, w którym mógłby wozić swoich przyjaciół bez narażania ich na wszelkie nieprzyjemności związane z jazdą motocyklem. Ale po co odbierać pasażerom frajdę?

Osiągi nie powalają, ale możliwość zastosowania jako źródła prądu w domu już tak8. Najbardziej elektryzujący

Kilka lat temu młody naukowiec Carl Vogel zbudował prototyp motocykla elektrycznego jako projekt na uczelnię. Specyfikacja określała prędkość maksymalną na 120 km/h i przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 6,8 sekundy. Nie robi to wrażenia, zwłaszcza jeśli porównamy to do współczesnych elektryków. To, co czyniło ten jednoślad unikalnym, to napęd całkowicie zabudowany w tylnym wahaczu. Umożliwiało to wykorzystanie całej przestrzeni ramy na akumulatory. Carl wykorzystał swój jednoślad do zasilenia domu w czasie wielkiej awarii energetycznej, która dotknęła wschodnie wybrzeże USA. To zastosowanie do nas przemawia.

Drewniany Harry – kawał dobrej i nikomu niepotrzebnej roboty9. Najbardziej łatwopalny

Ten custom powstał na zamówienie pewnego europejskiego pasjonata motocykli Harley-Davidson. Zleceniodawca zamarzył sobie naturalnej wielkości drewnianą kopię swego cacka z odwzorowanymi wszystkimi szczegółami. Wykonania zlecenia podjęła się amerykańska firma Freedom Collectibles, która importuje z Indonezji wykonywane ręcznie przedmioty z drewna. Solidarna współpraca nowoczesnej inżynierii czyli skanera trójwymiarowego i tradycyjnego indonezyjskiego rzemiosła przyniosła tyle piękny, co bezużyteczny motocykl z drewna.

Pierwszy superbike – Curtis V810. Pierwszy z najszybszych

W roku 1907 pojęcie prędkość kryło w sobie inne znaczenie niż dziś. Pradziadowie dzisiejszych samochodów osiągali zawrotne 10 lub 12 km/h. Wtedy to pilot Glenn H.Curtiss zbudował motocykl z silnikiem V8 i postanowił sprawdzić jego możliwości. Wyposażony w skórzaną pilotkę, nienagannie przystrzyżone wąsy i stalowe nerwy, Curtiss przeszedł do historii zmuszając tę rachityczną konstrukcję do osiągnięcia 219 km/h na kalifornijskiej plaży. Jego rekord został pobity dopiero jedenaście lat później przez samochód, a na szybszy motocykl musiano czekać aż do roku 1930. I za to wielki szacunek.

Zobacz też inne nasze rankingi.

Motovoyager
Motovoyagerhttps://motovoyager.net
Nasi czytelnicy to wybrana grupa ludzi. Motocykliści, którzy w Internecie szukają inteligentnej rozrywki, konkretnych porad lub inspiracji do wyjazdów motocyklowych. Nie jesteśmy serwisem dla każdego, zdajemy sobie z tego sprawę i… uważamy, że jest to nasz atut. Nie znajdziesz u nas artykułów nastawionych jedynie na kliki, nie wnoszących niczego merytorycznego. Nasza maksyma to: informować, radzić, bawić nie zaśmiecając głów czytelników bezsensownymi treściami.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY