Pradziadek współczesnych ekstremalnych stunterów, Fred Osborne, swój pierwszy lot z nadmorskiego klifu zaliczył już w 1926 roku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że leciał siedząc w siodle motocykla.
Zgodnie z odwiecznym zwyczajem człowiek uwielbia używać pewnych rzeczy zupełnie niezgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem. Jeśli myślicie, że skoki motocyklem z wysokich klifów i późniejsze wykorzystanie spadochronu to wynalazek współczesnych nam stunterów, jesteście w ogromnym błędzie. Głupie pomysły towarzyszyły motocyklistom od zarania dziejów naszej dyscypliny.
Pierwszy skok spadochronowy z motocyklem wykonał widoczny na filmie Fred Osborne w 1926 roku. Wykorzystał do tego spadochron będący wówczas na wyposażeniu armii. Po solidnym rozbiegu wjechał na drewnianą rampę i poleciał w dół 60-metrowego klifu. Czasza spadochronu otworzyła się dosłownie w ostatniej chwili, dzięki czemu Osborne mógł wcielać w życie kolejne wygłupy.
Retro-stunt
Motocykl oczywiście zakończył swój żywot, czego dowodzą jego płonące szczątki widoczne w ostatnich kadrach filmu. Należy dodać, że wyczyn Osborna jest pierwszym udokumentowanym skokiem zakończonym (względnym) sukcesem. Kto wie, ilu jego poprzedników nie miało możliwości opowiedzenia o wrażeniach ze swojego lotu…