To już tydzień inwazji rosyjskiego agresora na Ukrainę. Tydzień życia tylko tym, tydzień śledzenia frontu, tydzień wspierania ukraińskich obrońców i w końcu tydzień pomocy ukraińskim uchodźcom. Piszę o sobie, ale wierzę, że piszę też o wielu z was, którzy nie są obojętni wobec tego, co dzieje się za naszą miedzą. Powstaje pytanie – czy wypada nam, Polakom, normalnie żyć, gdy ruscy swoim ostrzałem sieją terror w miastach, zabijając tysiące cywili?
Nie ukrywam, że od dłuższego czasu się nad tym zastanawiam – jak normalnie żyć, gdy obok dzieje się taka tragedia. Tragedia, której nie wywołali Ukraińcy, chcący połączyć się jedynie z Zachodem, żyć lepiej, a której winny jest totalitarny reżim jednego człowieka – Adolmira Putlera…
Ale ja nie o tym chciałem napisać. Chciałem uniknąć wypowiadania swojego własnego zdania na temat tego konfliktu na łamach MV, bo portal motocyklowy nie jest miejscem do tego, by pisać o polityce – nawet tak strasznej jak wojna u naszych sąsiadów. Jednak sytuacja za naszą wschodnią granicą wpływa, także bezpośrednio, na nasze życie i nie możemy milczeć, czy być obojętnymi wobec tego, co się dzieje.
Nasza praca, praca dziennikarzy motocyklowych jest bardzo specyficzna. Nie jesteśmy np. pracownikami elektrowni idącymi codziennie do pracy, której wykonywania od nich wymagają praktycznie wszyscy. Czy są wakacje, czy kataklizmy, czy wojna – każdy rozumie i wie, że ich praca jest potrzebna każdemu z nas razem i z osobna. Nasz zawód taki nie jest. Prezentujemy wam motocykle, opowiadamy o nich, testujemy je, de facto sprawiając, że niektórzy z was poczują chęć ich posiadania. Pokazujemy motocykle, które wobec tego, co dzieje się teraz, stają się zbytkiem, przestają być ważne – i one same i ich posiadanie.
Nasz kolega Barry, którego wpis na jego FB przekonał mnie do tego, by jednak napisać o tym co myślę, właśnie testuje w Hiszpanii skuterową nowość na ten rok. Dostał już dawno zaproszenie na testy, pojechał, choć wiem, że z ciężkim sercem. Został okrzyknięty dupkiem przez wielu z jego czytelników, dlatego, że przyszedł do swojej elektrowni, wykonywać swoją codzienną pracę:
I tak, ja wielu z was rozumiem, bo sam ostatnimi dniami straciłem zainteresowanie moim największym hobby. Jak zapewne wiecie kupiłem właśnie swój wymarzony, poszukiwany od dwóch lat motocykl, Aprilię Tuareg 660, która gotowa do wydania wciąż stoi u dealera. Zapytany kiedy ją odbiorę, odpowiedziałem że może jak się zrobi ciepło. Putin zepsuł mi przyjemność z cieszenia się nowym motocyklem, a że jest to moja prywatna sprawa i mój prywatny motocykl, nie muszę zmuszać się do czegoś, na co nie mam ochoty – w tym momencie.
Jednak, zupełnie tak jak i inni dziennikarze portali motocyklowych, już za niecały tydzień będę z cieplejszych rejonów Europy relacjonował wam jazdy na tegorocznych, motocyklowych nowościach. Zaproszenie do Nicei, do prowadzenia szkolenia, dla handlowców ogólnopolskiej sieci BMW Motorrad, z tegorocznych modeli (rodzina K 1600 oraz CE 04) dostałem dwa miesiące temu. Przy okazji przeprowadzę testy tych motocykli, opowiadając wam o nich, robiąc ich zdjęcia. To jest moja praca, tak różna od tego, co robią elektrycy w hali wysokich napięć waszych elektrowni, ale jednak praca.
Czy powinienem uśmiechać się na zdjęciach, czy powinienem podniecać się nowymi gadżetami umieszczonymi w nowych jednośladach? A może powinienem przed każdym wystąpieniem na instagramie czy fb wspierać werbalnie obrońców Ukrainy, solidaryzować się z uchodźcami wojennymi i informować was jak z moją żoną pomogliśmy i jak zamierzamy jeszcze pomagać?
Jakbym nie zrobił wiem, że zawsze dla niektórych z was będzie źle. Nastrój jaki panuje w naszym kraju idealnie pokazał mój wczorajszy wpis na facebooku traktujący o logistycznych problemach prezesa Obajtka z dostawami paliwa na stacje Orlenu:
Orlen w kłopotach? Paliwo na stacje dowożą wojskowe cysterny…
Zostałem przez część z naszych czytelników okrzyknięty ruskim trollem, który niesprawdzonymi (oczywiście to bzdurne oskarżenie) informacjami sieje ferment i destabilizuje sytuację w kraju. Ot news jak news, na czasie, abyście nie zdziwili się widząc wojsko na stacjach. Jednak mam wrażenie, że część ludzi ma jedną komórkę mózgową, która programowana jest odgórnie przez idący w telewizji przekaz. Przykre…
Przeglądając Instagrama nadal widzę cycate niby modelki z wydętymi… ustami, zamieszczające posty sponsorowane, pozujące na tle siłownianych luster. Jakby nic się nie działo, jakby nic się nie stało… Proszę nie wkładajcie mnie do jednego wora z nimi, gdy zobaczycie fotę nowego motocykla na Instagramie MV, bo mojej uśmiechniętej twarzy jakoś nie mam ochoty umieszczać. Po prostu nie do śmiechu mi…
A wy, motocykliści niezwiązani zawodowo z tym hobby? Czy macie nie jeździć, nie dzielić się swoją miłością do sprzętów na swoich social mediach, a zarzucić je niekończącymi się linkami do zbiórek charytatywnych? To już zależy od każdego z was i jest to wasza indywidualna sprawa. Pamiętajcie, że ten, kto wrzucił zdjęcie na swoim motocyklu może być wolontariuszem pomagającym swoją pracą w zbiórkach i przesyłaniu darów do Ukrainy, natomiast hejter wyzywający go od nieczułych dupków, mógł tylko umieścić flagę Ukrainy na swoim profilowym (bo to takie na czasie) i udostępnić dwa linki do zbiórek, w tym jednej nieautoryzowanej i nieuczciwej… Róbmy swoje, jednocześnie pomagając potrzebującym. Tylko tyle i aż tyle…