Nowości Ducati na rok 2020 mocno namieszały w motocyklowej branży. Włoska firma postanowiła zrezygnować ze średniego segmentu motocykli sportowych, proponując swoim klientom dwa prawdziwe superbike’i. W moje ręce trafiła tegoroczna nowinka, która właśnie dołączyła do tego grona – Panigale V2.
Nazywając Panigale V2 modelem zupełnie nowym, nie popełnimy gafy i pomimo tego, że jest to model przekonstruowany ze znanego już nam 959, to jedynym elementem, który nie uległ zmianie jest zbiornik paliwa. Nie sposób tego pominąć, ale zarówno V4 jak i V2 wyglądają bliźniaczo, co zapewne ma informować, że oba modele należą teraz do tej samej klasy, pomimo tego, że Baby jako jedyne w rodzinie Panigale posiada silnik V2.
Po co powstało Baby V2?
Odpowiedź jest prosta – Ducati chciało stworzyć torowy motocykl, który jednak będzie się nadal nadawać do jazdy po publicznych drogach. Świadczy o tym zdecydowanie bardziej wygodna pozycja, wyżej umieszczona kierownica czy mniejszy kąt zgięcia kolan. Poza tym jednostka V2 jest mocno ucywilizowana, tak twierdzą jej konstruktorzy, a ja jestem w stanie podpisać się obiema rękoma pod taką deklaracją włoskiej marki.
Dzięki takiemu zabiegowi stajemy się posiadaczami sportowego motocykla z topową elektroniką, który jednocześnie pozwoli nam w miarę wygodnie, oczywiście jak na sporta, poruszać się po drogach. Zabieg Ducati, który polegał na stworzeniu dwóch superbików, mógł udać się jedynie wtedy, kiedy oba modele będą wyglądać niemalże bliźniaczo, oraz będą posiadać identyczną elektronikę, ale jeden z nich napędzany będzie przyjaznym piecem. Nie każdy potrzebuje posiadać pod tyłkiem ponad 200 koni, chyba że za kierownicą siedzę ja…
Włoski look robi wrażenie!
Nie, nie wstawię tutaj zdjęcia z Karoliną, bo akurat jej skutecznie udaje się przyćmić przepiękny design Panigale V2. To akurat trzeba Włochom przyznać, że potrafią zrobić jednoślady, które naprawdę cieszą oko i zarówno w owiewkach, jak i bez są prawdziwą, motocyklową pornografią. Odrzucając na bok brak skrzydełek, nie sposób nie pomylić jest Baby Panigale z jej starszym bratem. Agresywne rysy, światła led z ukrytymi wlotami powietrza czy linia zadupka jest łudząco podobna, a nawet identyczna do V4. W końcu doczekaliśmy się monowahacza, uwydatniającego piękno tylnej felgi, której nie zasłania krótka końcówka tłumika. Przepięknie poprowadzony kolektor wydechowy pod zadupkiem wygląda obłędnie, ale jest jedno ale… O tym jednak później.
Symfonia w rytmie V2
Baby Panigale, jako jedyne, zostało wyposażone w silnik Superquadro V2 o pojemności 955 cm3. Generuje on 155 KM oraz 104 Nm i generalnie jest to ta sama konstrukcja, co w modelu 959. Przyrost koni mechanicznych oraz niutonometrów osiągnięto za sprawą nowych wtryskiwaczy, które dodatkowo zostały zamontowane pod innym kątem. Wpływ na osiągi jednostki miał również skonstruowany na nowo układ dolotowy, który powoduje mniejsze straty w ciśnieniu doładowania powietrzem.
Muszę przyznać, że przeczytane, jeszcze przed jazdą, określenie Panigale V2 sformuowane przez inżynierów Ducati, jako motocykl dla początkujących adeptów jazdy po torze, wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy. Jazda na tym motocyklu była niejako zderzeniem z tymi słowami, ponieważ motocykl jest… bardzo łagodny. Silnik jest bardzo ucywilizowany i nawet śmiem twierdzić, że brakuje mu nieco mocy. W końcu konkurencja litrowych motocykli krąży w okolicy dwójki z przodu. Tutaj założenie jednak musiało być inne i jestem w stanie je zrozumieć. Superquadro V2 jest całkiem żwawe i elastyczne, ale nie lubi niskiej prędkości i jazdy na niskich biegach, tym samym namawiając kierowcę do odkręcenia manetki. Dopiero wtedy na jaw wychodzi specyfika silnika, która idealnie wpasowała się w ramy, które powstały w głowach włoskich inżynierów. Panigale V2 to motocykl, który nie wystraszy swoją mocą, a nawet powiedziałbym, że oddaje ją na tyle miło i energicznie, że jazda i gang silnika stają się przyjemne w odbiorze dla każdego motocyklisty, a nie tylko starych wyjadaczy.
Jedzie jak po sznurku
Panigale V2 posiada aluminiową ramę typu Monocoque, ważącą jedynie 4,2 kg. Dzięki temu, jak i wielu innym rozwiązaniom, udało się stworzyć motocykl, który na sucho waży 176, a gotowy do jazdy 200 kilogramów. W połączeniu z widelcem Showa BPF (Big Piston Fork) oferującym pełną regulację tłumienia oraz napięcia wstępnego, amortyzatorem skrętu oraz tylnym zawiasem Sachs (również w pełni regulowany) motocykl w każdych warunkach prowadzi się i pewnie, i przewidywalnie.
Jazda po winklach jest naturalnym środowiskiem V2 i zdecydowanie tam sprawia najwięcej frajdy. Dawno nie jeździłem motocyklem, który tak dobrze się prowadził i dawał tak pozytywny feedback podczas sportowej jazdy. Dobre zawieszenie, jednostka Superquadro V2, niska masa – to wszystko sprawia, że czuję się jak na motocyklu stworzonym na moją miarę. Ducati, dobra robota! Z przyjemnością sprawdziłbym Baby Panigale na torze, tam zapewne czułaby się jak ryba w wodzie.
Za hamowanie, a raczej zatrzymywanie motocykla w miejscu odpowiada sprawdzony już w Ducati zestaw: Brembo M4.32 połączony z dwoma tarczami o średnicy 320 mm. Z tyłu znajduje się tarcza 245 mm i jednotłoczkowy zacisk. Zestaw ten współpracuje z ABS Cornering EVO, który pochodzi bezpośrednio z modelu V4.
Elektronika niczym dobry duch
Jeżeli elektronika V4 jest na poziomie klasy królewskiej, a została zaadaptowana do V2, to jedno jest pewne – lipy nie będzie! W motocykl bardzo łatwo się wjeździć, a tym samym z każdym kolejnym kilometrem chcemy więcej i szybciej. Tutaj skutecznie głowę ridera wyniesie z każdej opresji, czuwająca nad bezpieczeństwem, elektronika. Panigale V2 korzysta z 6-osiowego systemu pomiarowego IMU, sterującego ABS’em podczas jazdy w złożeniu, który posiada trzy poziomy ustawień. Ponadto sportowa kontrola trakcji DTC EVO 2 ma aż 8 ustawień – 2 na deszcz i 6 na suchą nawierzchnię, więc naprawdę jest czym klikać, a co za tym idzie można naprawdę indywidualnie dostosować motocykl. W standardzie mamy również kontrolę wheelie – DWC EVO, obustronny quickshifter – DQS EVO 2, możliwość sterowania hamowania silnikiem – EBC EVO oraz 3 tryby jazdy – Race, Street i Sport. Quickshifter działa na tyle sprawnie, że zasługuje na wspomnienie o nim nieco szerzej. Zmiana biegów zarówno w dół, jak i w górę, odbywa się błyskawicznie, ale również bardzo płynnie. Co ciekawe, jeżeli będziemy próbować zmienić bieg na zbyt niski względem obrotów, komputer skutecznie zablokuje nasze działania. Taki zabieg ma na celu chronić skrzynię oraz silnik – fajnie.
Wszystkimi ustawieniami możemy bawić się z poziomu wyświetlacza TFT o przekątnej 4,3 cala. Fajny bajer pojawia się w przypadku indywidualnego ustawiania poziomów, wówczas ukazuje nam się miniaturowe V2, w którym podświetla się wybrany przez nas system. Na dole specjalny suwak zmienia się w zależności od ustawienia (droga mokra-sucha lub tor-droga), dzięki czemu intuicyjnie i wizualnie widzimy, w którą stronę zmierzają nasze zmiany.
Mniej znaczy więcej
Włoski minimalizm widać tutaj na każdym kroku i nie chodzi o sam design – dwie malutkie naklejki i jedna bardzo mała włoska flaga – więcej oznaczeń odnośnie modelu nie znajdziemy… Ale piękny, krwisty lakier w połączeniu z istną, motocyklową pornografią sprawia, że marki tego motocykla nie sposób pomylić z żadną inną.
Mniej znaczy więcej również w znaczeniu fenomenalnego silnika Superquadro V2, który, choć na papierze nie prezentuje się najlepiej, to doskonale sprawdza się w praktyce. Na każdym kroku widać również jak bardzo inżynierowie starali gubić się masę, co w końcowym rozrachunku udało się znakomicie.
Efektownie, ale nie efektywnie
Niestety znalazły się również włoskie zabiegi, które pomimo tego, że wyglądają bardzo efektownie, nie spełniają swojego zadania. Kolektor wychodzący z tylnego cylindra poprowadzony jest pięknym zawijasem tuż pod fotelem kierowcy. Trzeba to przyznać, że wygląda to bardzo okazale, ale niestety wraz z takim zastosowaniem, otrzymujemy w gratisie podgrzewaną kanapę. Gdybym osobiście kupił taki motocykl, na pewno w garażowym zaciszu musiałbym wprowadzić jakieś ulepszenie, ponieważ jazda w upalne dni może się skończyć odparzeniem tyłka…
Tuż obok manetki gazu, sterowanej elektronicznie, znajduje się cała centrala, która zwiększa dystans między manetką, a przyciskami do obsługi. W prawej części kierownicy znajduje się m.in. kill switch, guzik rozrusznika czy świateł awaryjnych. Za sprawą panelu sterowania przepustnicami obsługa tych funkcji jest podczas jazdy niemożliwa za sprawą odległości. Niby pierdoła, ale jednak czasami warto z grzeczności podziękować awaryjkami kierowcy, który w popłochu ucieka na prawy pas, widząc nadciągający, agresywny wzrok Panigale.
Panigale V2? – CHCĘ!
Całokształt nowego modelu Panigale V2 zdecydowanie zasługuje na uznanie, bo Włochom udało się w końcu stworzyć motocykl przyjazny, ale z agresywną duszą. Dodatkowo wygląda przepięknie i nie sposób przemknąć arteriami miasta, nie zwracając uwagi przechodniów. Desing na tyle przyciąga wzrok, że w ubezpieczeniu OC powinna pojawić się nowa rubryka dla kierowcy – Nie ponoszę odpowiedzialności za poskręcane karki i rozbite związki... Motocykl prowadzi się fenomenalnie i sprawia wrażenie dobrze ułożonego, policyjnego psa, który z łatwością i radochą reaguje na każdy gest kierowcy. Charakterystyczny gang silnika Superquadro V2 jest o dziwo całkiem przyjemny dla ucha osoby, która nie jest zagorzałym ducatisti, a wraz z pędzącą w stronę czerwonego pola wskazówką obrotomierza, dobiega do nas istna symfonia dla uszu. To był piękny, włoski romans…
Zdjęcia: Łukasz Piotrów Fotografia
Modelka: Karolina Dachnowska
DANE TECHNICZNE:
Silnik | Superquadro 90° V2, 4 zawory na cylinder sterowane Desmodromicznie, chłodzony cieczą |
Pojemność skokowa | 955 ccm |
Moc maksymalna | 114 kW (155 KM) przy 10 750 obr./min. |
Rama | Aluminiowa rama typu Monocoque |
Masa (na sucho) | 176 kg |
Wysokość siedzenia | 840 mm |
Pojemność zbiornika paliwa | 17 l |
Rozstaw Kół | 1436 mm |