Jazda motocyklem pomaga zredukować stres, pozytywnie wpływa na naszą koncentrację i poprawia funkcję poznawcze. Sama w sobie daje niesamowitą frajdę, nadaje życiu niepowtarzalny smak, a niejednego wyciągnęła również z depresji, ale… zawsze musi być jakieś ale. Kto z was po długiej trasie nie narzekał na ból pleców czy czterech liter? No właśnie, przed wami najpopularniejsze bolączki motocyklistów i parę sposobów, jak sobie z nimi radzić.
Bolączki motocyklistów
Nie będziemy tutaj mówić o skutkach urazów doznanych podczas wypadków, bo to z jednej strony bardzo oczywiste, a z drugiej niezwykle zróżnicowane i indywidualne zagadnienie. Zamiast tego zajmiemy się pewnymi, nazwijmy to, niedogodnościami, które lubią pojawiać się zwłaszcza podczas dłuższych podróży motocyklem.
Problem: bóle pleców i karku
Długotrwała, jednostajna pozycja siedząca to coś, czego nasze plecy szczególnie nie znoszą. Nawet na najwygodniejszym turystyku nasz kręgosłup, w którymś momencie może powiedzieć dość. To samo tyczy się karku zwłaszcza jeżeli jedziemy na nakedzie lub motocyklu z niską szybą, gdzie musimy stale walczyć z napierającym wiatrem. Jak możemy sobie pomóc?
Rozwiązanie:
Ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Im mocniejsze mięśnie pleców, tym lepiej zniosą siedzącą pozycję na motocyklu. Do tego przyda się trochę je porozciągać po i w trakcie jazdy. Od czasu do czasu również porządny masaż wykonany przez profesjonalistę pomoże rozluźnić spięte mięśnie. Dodatkowo rozwiązaniem może być zamontowanie deflektora lub wyższej szyby, które to ochronią nas przed działaniem wiatru. Każdy motocykl posiada także możliwości – często przy wykorzystaniu dodatkowych akcesoriów – personalizacji pozycji za kierownicą. Podwyższenie kanapy, zamontowanie kierownicy o innym profilu, albo tak zwanych raiersów kierownicy, wymiana konsoli podnóżków na takie, które pozwalają na regulacje. To wszystko sprawi, że możemy odciążając plecy i kark, wyraźnie sobie pomóc. Wymaga to jednak praktyki, często prób i błędów, ale po ustaleniu idealnej pozycji na pewno będzie się to opłacało.
Problem: bóle nadgarstków
Nadgarstki, a zwłaszcza prawy, który szczególnie narażony jest na przeciążenia ze względu na operowanie rollgazem, również nie najlepiej znoszą długie podróże na dwóch kółkach. Ponadto wszelkie drgania, uderzenia na nierównościach na naszych dziurawych drogach mogą powodować mikro urazy, co potęguje problem.
Rozwiązanie:
Na trasie z pewnością pomoże nam posiadanie motocykla z tempomatem, ewentualnie kupienie uniwersalnego tempomatu do zamontowania bezpośrednio na manetce. Jak w przypadku pleców, przydadzą się również ćwiczenia wzmacniające oraz rozluźniające nadgarstki. Dodatkowo wymiana uchwytów kierownicy, na grubsze, które lepiej tłumią wibracje od silnika, może okazać się pomocna. Często też wymiana samej kierownicy, której profil nie jest dla nas ergonomicznie przyjazny, może okazać się zbawienna.
Problem: ból kolan
Z tym problemem najczęściej borykają się właściciele sportów, na których nogi są zgięte zazwyczaj dość mocno i po dłuższej jeździe mogą nie tylko boleć, ale i drętwieć, w kolanach odczuwane jest bardzo nieprzyjemne kłucie.
Rozwiązanie:
Cóż, w tym wypadku to, co może nam pomóc, to częstsze przerwy w trakcie jazdy, pozwalające trochę rozprostować kości. Dodatkowo jazda w dłuższej trasie w spodniach turystycznych, zamiast naciskających na rzepki kolanowe spodniach kombinezonu skórzanego. Możemy także zamontować regulowane konsole podnóżków w celu przeniesienia ich trochę bardziej do przodu i niżej – co pozwoli ulżyć naszym kolanom.
Problem: Brak komfortu termicznego
Czyli po prostu przewiane stawy/wychłodzenie/przegrzanie organizmu – niepotrzebne skreślić… Znamy to wszystko. W naszym klimacie na motocykl zazwyczaj jest albo za ciepło, albo za zimno. Do tego jeszcze czasem pada deszcz. W lecie odwieczne pytanie – jak jechać? Ubrany czy na zdrapkę. W zimne dni trudno ogrzać szczególnie ręce i stopy. Jak żyć motocykliści, jak żyć?
Rozwiązanie:
Oprócz odpowiednich, dostosowanych do pogody i temperatury ubrań motocyklowych, jest kilka gadżetów, które mogą nam pomóc. Na chłodne dni: grzane manetki, ubrania podgrzewane (na rynku znajdziemy pełen zestaw – kamizelki, kurtki, rękawiczki, a nawet skarpetki), chemiczne ogrzewacze, które możemy zaaplikować np. w rękawice podczas dłuższej trasy. Na upały przyda się natomiast – kamizelka chłodząca, nie mówiąc już o wszelkiego rodzaju ubraniach meshowych. Te jednak, należy pamiętać, działają do pewnego momentu, gdyż przy temperaturach powyżej 40 stopni powiew gorącego powietrza nie przynosi ulgi, a parzy skórę zupełnie tak jak powiew z rozgrzanego piekarnika.
A wy macie jakieś swoje autorskie patenty na popularne, motocyklowe bolączki?
Ból tyłka, pleców, karku, kręgosłupa podczas jazdy na motocyklu? Rozćwicz to!
Dobry materiał, nikt o tym nie mówi wszyscy tylko zgrywają twardzieli, a ja po dłuższym wyjeździe w – delikatnie mówiąc – niezbyt sprzyjających okolicznościach pogodowych już kilka lat nie mogę się wyleczyć z dolegliwości. Także miło, że ktoś poruszył bardzo ważny temat. Mój sposób na to o czym w artykule? Komplet bardzo dobrej odzieży – dobrany adekwatnie do pogody oraz motocykl dobrze ochraniający przed pędem powietrza. Zawsze pod ręką – czyli w kufrach – odzież przeciwdeszczowa. Kiedyś na stacji podczas poważnego opadu deszczu spotkałem motocyklistę, który wszystko łącznie z bielizną miał mokre, dosłownie wyciskał wodę z materiału. Wypiliśmy kawę, trochę się rozgrzał, wyłożył jakiś kawałek folii pod kurtkę i pojechał dalej , z tego co mówił miał jeszcze około 150km do zrobienia, a było już pod wieczór i cały czas jeszcze padało. Namawiałem go na hotel i odczekanie do kolejnego dnia, podjął decyzję o dalszej jeździe. Takie decyzje niestety czasami odbijają się trwale na zdrowiu. Kilka informacji o radzeniu sobie z deszczem: http://krismoto.blogspot.com/2017/06/deszcz-na-motocyklu.html?m=1
Właśnie też zauważyłem, że o tym się nie mówi, a po pierwszej jeździe myślałem, że zamarznę. Moim zdaniem bez odpowiedniej odzieży termicznej sie nie da jeździć.
Bardzo przydatny artykuł, dzięki chłopie. U mnie nadgarstki padają, a na naszych drogach już w ogóle. Pójdę za Twoimi radami.