_SLIDERCzechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po...

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

-

Wspólne wakacyjne wyjazdy naszej redakcji stały się już małą tradycją. W tym roku znów ruszyliśmy na południe, jednak pętla naszej trasy wyraźnie skręcała tym razem na zachód. Naszym głównym celem był słoweński i włoski TET. Wypoczywając w siodle, chcieliśmy też przetestować kilka motocykli na mieszanych, asfaltowo-szutrowych nawierzchniach. Część z przejechanych tras i widzianych miejsc od razu trafiło na naszą żelazną listę do odwiedzenia ponownie – są absolutnie wspaniałe, nie tylko motocyklowo.

Wyjazd integracyjny – na sam dźwięk tego hasła mrożą się destylaty zbożowo-ziemniaczane i drżą partnerzy życiowi tych, którzy pakują walizki. W redakcji Motovoyagera staramy się przynajmniej raz w roku odłożyć obowiązki na bok i przez tydzień delektować się motocyklową podróżą jak za dawnych lat, kiedy nie byliśmy jeszcze zawodowo związani z branżą.

Rumunia i Bułgaria motocyklem – podsumowanie wyjazdu i… plany na kolejny! [trasa, spalanie, jaki najlepszy V-Strom, 800DE, 1050, 1050DE]

Praca, która jest pasją, a przynajmniej mocnym hobby, to bowiem dziwny zwierz. Z jednej strony brzmi jak marzenie, a z drugiej, nie zawsze pozwala nam i naszym rodzinom odnaleźć się w czasoprzestrzeni. Jak bowiem wytłumaczyć przed sobą i bliskimi, czy właśnie idę pojeździć na moto bo chcę, czy muszę, bo film, artykuł i sociale same się nie zrobią? Zostawmy jednak ten temat na oddzielny felieton. 

Doborowy skład

My, jak co roku, bardzo chcieliśmy gdzieś pojechać na kilka dni, bez konieczności ubierania każdego dnia w tysiące nagranych i zapisanych słów. Na listę pasażerów wpisali się Brzoza, nasz kumpel Kamil, nasz redaktor Dawid oraz ja – Konrad. Nie uciekliśmy jednak do końca od redakcyjnych tematów. Zabraliśmy bowiem na ten wyjazd dwa motocykle testowe, a dodatkowo świeżo przebudowanego V-Stroma 800 DE Brzozy i Aprilię Tuareg 660 – do niedawna również należącą do naszego naczelnego, a obecnie w posiadaniu Dawida. Testówki to odświeżone BMW F 900 GS Adventure, którym pojechał Kamil, oraz totalna nowość na naszym rynku – CFMOTO 450 MT, które przyjęło na siebie smutny obowiązek przewiezienia piszącego te słowa wraz z jego bagażem.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

A toreb, torebek, sakw i sakiewek nikomu nie zabrakło, ponieważ w tym roku w całości postawiliśmy na wariant kempingowo-biwakowy. Zabraliśmy więc namioty, śpiwory i cały potrzebny mandżur. Dodatkowo Dawid załatwił racje żywnościowe z polskiej armii, które bardzo przydały się tam, gdzie nie było sklepów lub gdzie docieraliśmy już po zamknięciu placówek handlowych. Były naprawdę smaczne i sycące, a jedynym felerem okazał się brak zróżnicowania smakowego – udało się kupić wyłącznie zestawy z wieprzowymi roladkami lub kurczakiem słodko-kwaśnym. Nic to, w drogę!

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Ognisty start wycieczki

Każdy z nas ma różne obowiązki i rusza z innych części kraju, umawiamy się więc, że spotkamy się we wtorek wieczorem w Bolesławcu na Dolnym Śląsku, w gościnnym domu znajomych Kamila. CFMOTO 450 MT odebrałem dzień wcześniej od bardzo pomocnego dealera z Płocka – firmy Motor-Land (zbieżność nazw przypadkowa). Motocykl, poza tylnym bagażnikiem, nie ma niestety innych systemów bagażowych. Starannie przygotowuję więc cały szpej, dzieląc go na cztery sakwy. Dwie boczne, 20-litrowe, to popularny model równie popularnej firmy. Niestety, jedna z nich srogo zawiodła, choć miała najlżejszy ładunek i solidnie przymocowana na paskach z dodatkowymi pętelkami wisiała wysoko nad wydechem.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Jakieś 150 km od domu, na wschodniej obwodnicy Łodzi, zjeżdżam z autostrady w kierunku stacji benzynowej. Kiedy tylko wjeżdżam na pierwsze rondo, kierowcy za mną zaczynają trąbić. Odwracam się i widzę, że prawa boczna sakwa, ta nad wydechem, płonie żywym ogniem. W jakiś sposób spadła na rozgrzany tłumik, który w 450 MT jest niestety mocno (i moim zdaniem niepotrzebnie) zadarty do góry. Dwóch kierowców aut biegnie w moim kierunku z gaśnicami, a ja odruchowo wkładam rękę w płomienie, by odpiąć drugi pasek trzymający palący się bagaż. Lekko oparzyłem kciuk, ale na szczęście kula ognia, w którą zamieniła się sakwa, spada na asfalt. Reszta tyłu motocykla, pokryta stopionym plastikiem i proszkiem z gaśnic, na szczęście się nie zajęła. Tutaj duży ukłon w stronę łódzkich kierowców – dwóch użyło swoich gaśnic, a jeszcze kilku co jakiś czas się zatrzymywało i pytało, czy może jakoś mi pomóc. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Przez chwilę myślę, że dla mnie to już koniec wyjazdu, zanim jeszcze na dobre się rozpoczął. Natomiast po szybkim sprawdzeniu maszyny z ulgą stwierdzam, że wszystko z nią w porządku. Nawet prawy tylny kierunek, teraz pokryty czarną warstwą sadzy, normalnie miga na pomarańczowo. Szybko oceniam straty w bagażu. Kompletnie spłonęła sakwa ze śpiworem, dmuchaną matą, trampkami i klapkami. Dzwonię do Brzozy, który jeszcze nie wyjechał z domu. Weźmie mi jakiś stary psiwór. Resztę kupię następnego dnia w Bolesławcu. Sakwa, w której wiozę mój nowy namiot, jest lekko nadpalona. Mam cichą nadzieję, że ogień nie uszkodził samego namiotu. Na pierwszym kempingu okaże się, że są w nim tylko dwie małe dziurki w nieistotnych miejscach. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Jadę na pobliską myjnię i czyszczę motocykl i resztę bagażu z proszku gaśniczego. Paski i linki mocujące są w porządku, więc daję radę jakoś to wszystko na nowo związać i zabezpieczyć. Muszę niestety uformować wysoką piramidę na tyle motocykla, która ograniczy moje ruchy w czasie jazdy w offie na stojąco. Ale najważniejsze, że jadę dalej!

Tranzytowa nuda

Lecę na Dolny Śląsk niekończącą się ekspresówką S8, która jest moją prywatną szyszką w tyłku w czasie każdego wyjazdu w tamte rejony. Ze względów bezpieczeństwa nie słucham muzyki w kasku, ale jadąc pustą, prostą i śmiertelnie nudną drogą robię wyjątek i przesłuchuję na interkomie Schuberth S2 kilka ulubionych płyt. Większe emocje czekają na mnie za Wrocławiem, kiedy już po zmroku wjeżdżam na symulację sytuacji w jelicie cienkim po dużym kebabie, czyli na wyrób autostradopodobny A4. Lawirując między ciężarówkami docieram do zjazdu na Bolesławiec i w końcu do gościnnego domu Ani i Marcysia. Na miejscu witam się z resztą ekipy i staram się nieco ochłonąć z emocji tego dnia, w czym wydatnie pomagają przygotowane przez gospodarzy napitki i solidny mięsny kociołek prosto z ogniska.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Wiemy, co nas czeka następnego dnia – zakupy w miejscowym markecie sportowym i nuda na czeskiej autostradzie. Kupuję zwykłą karimatę, najtańsze klapki i jakieś cichobiegi na wyjścia na miasto. Upycham to po torbach, karimatę przymocowuję na szczycie piramidki. Wyglądam jak jednośladowy pojazd gaśniczy z jakiejś OSP, choć pożarnicze porównania czasowo mnie nie bawią. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Mamy nadzieję, że uda nam się dojechać do Austrii, jednak nie ciśniemy specjalnie z tempem. Po drodze, na murku okalającym jakiś skład maszyn budowlanych, testujemy wojskowe racje od Dawida. Jest dobrze! Na nocleg docieramy pod samą granicę czesko-austriacką, na duży kemping nad sztucznym jeziorem na rzece Dyja. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Słowenia – tolkienowskie Shire

Następny dzień również początkowo wyprany jest z większych emocji. Lawirując w dużym korku przekraczamy granicę (mimo strefy Schengen, Austriacy prowadzą na tym kierunku wyrywkowe kontrole) i kupujemy winiety na austriackie autostrady. Po 400 km monotonnej jazdy zjeżdżamy w końcu w okolicach Klagenfurtu na bardziej lokalną drogę nr 91, w stronę granicy słoweńskiej. Wreszcie mamy to, po co tu przyjechaliśmy. Świetny asfalt, dużo zakrętów i piękne widoki na Alpy. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Granicę austriacko słoweńską pokonujemy tunelem pod przełęczą Loiblpass (Ljubelj). Wyjeżdżamy z drugiej strony i jest… jeszcze piękniej! Majestatycznie i soczyście zielono. Słowenia jest nie tylko jednym z najpiękniejszych państw Europy ale, moim zdaniem, również na świecie. Bardzo podobna do Szwajcarii, tylko znacznie tańsza i bardziej swojska. Mnie, ze swoimi zielonymi wzgórzami, dolinami i pięknie utrzymanymi miasteczkami i wioskami, kojarzy się z krainą hobbitów – Shire. Powoli się ściemnia, więc zaczynamy rozglądać się za noclegiem. Wybór pada na przyjemny i bardzo czysty kemping nad rzeką Nevljica w mieście Kamnik.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Wjeżdżamy na TET

Następnego dnia chcemy dotrzeć na początek słoweńskiego TET-a, przy granicy z Chorwacją. Celowo nie wykupiliśmy winiet na autostrady, a chcąc uniknąć przejazdu przez stolicę Słowenii, Lublanę, wybieramy okrężną trasę drogami lokalnymi. Jakże doskonała była to decyzja! Góry, wioseczki, rzeki i setki zakrętów wprawiają nas w znakomity nastrój. Ze względów praktycznych nie dojeżdżamy do samego początku trasy TET, wbijamy się na nią w miejscowości Predgrad. Szeroka, kamienista droga prowadzi nas w okolice szczytu Kozice, pod wieżę hojnie obudowaną biżuterią z nadajników. Kilkaset metrów dalej jest efektowny punkt widokowy na dolinę rzeki Kupy, znacznie ładniejszej od swojej nazwy. Trzeba do niego zejść pieszo, stromą ścieżką. Wrodzona bystrość podpowiada mi, że po zejściu trzeba się będzie z powrotem wdrapać, w upale, w ciężkich spodniach i butach adventure. Zostawiam więc tę przyjemność Brzozie i Dawidowi, oferując im profesjonalne usługi pilnowania motków i reszty dobytku.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Ruszamy dalej, a biegnąca zakosami na północny zachód trasa TET prowadzi szerokimi, twardymi i bardzo przyjemnymi leśnymi drogami. Sytuacja zmienia się w okolicy miejscowości Spodnji Log. Zatrzymujemy się na krótki odpoczynek obok ostrego i stromego skrętu w las. Zdejmujemy kaski i słyszymy dźwięk wielu silników motocyklowych. Po chwili z lasu zaczynają wyjeżdżać umęczeni Niemcy płci obojga, głównie na dużych GS-ach. Witamy się z nimi i przyjemnie gawędzimy. Ich uwagę przykuwa moje CFMOTO 450 MT, o którym wielu z nich słyszało, ale jeszcze go nie widziało. Na pytania, jak się sprawdza na tego typu trasie, odpowiadam zgodnie z prawdą, że świetnie. Z ciężkim bagażem jedzie mi się jak moimi starymi japońskimi dual sportami, nawet moc – 44 KM – jest podobna, a zawieszenie KYB o skokach 20 cm naprawdę daje radę.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Przypaliłem…

Zbieramy się do odjazdu, a Niemcy jakby na coś czekali. Po chwili wiemy już, że chcieli zobaczyć, jak poradzimy sobie na początku kolejnego odcinka. A na nim, już za pierwszym stromym podjazdem czekała niespodzianka w postaci wypełnionej błotem kałuży z głębokimi koleinami. Nie zważając na poprawność formy, w czystym stylu na listonosza, pokonuję tę pierwszą przeszkodę. Droga zamienia się w typowego single tracka, bardzo stromego, pokrytego błotem i dużymi kamieniami, a dodatkowo porytego mini-kanalikami wyżłobionymi przez spływającą wodę. Tu nie było miejsca na podchody. Mając świadomość własnej masy i sporego bagażu, wiedziałem, że mam tylko jedną szansę na wjechanie tam bez zatrzymania i kombinowania, niechybnie połączonego z podnoszeniem i pchaniem maszyny. 

 

Gaz i ogień. I zasadniczo mi się udało, przynajmniej do mniej więcej czterech metrów przed szczytem wzniesienia. Wtedy poczułem, że nie mam napędu. Bieg wbity, sprzęgło puszczone, obroty wzrastają, a motocykl stoi. Aha, zagotowałem sprzęgło, choć nie obchodziłem się z nim jakoś szczególnie brutalnie. Kamil i Brzoza wjechali bez problemów. Zaskakująco dobrze w terenie prowadził się, przecież mocno otyły, GS 900 w wersji ADV. Kamil nie mógł się nachwalić jego zawieszenia, płynności oddawania mocy i ergonomii – zarówno w trasie, jak i w terenie. Motocykl kompletny – mówił o nim przez interkom. Dawid najtrudniejszy odcinek tej trasy pokonał z jedną małą glebą, która nie zrobiła na nim i jego Tuaregu większego wrażenia.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

My jednak musimy poczekać, aż olej i przypalone tarcze sprzęgła w CFMOTO ostygną. Wykorzystujemy ten czas na obiad z wojskowych racji, który w tak pięknym, leśnym otoczeniu smakuje wybornie. Wszystkiemu przygląda się miejscowa żaba, trochę zaskoczona naszą obecnością, a trochę jakby pogodzona z tym, że dosyć często przejeżdżają tędy motocykliści. W końcu mieszka na TET-cie…

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Po mniej więcej godzinie zaczynamy zjazd, z kilkoma niespodziankami, ale generalnie już dużo łatwiejszy, i docieramy do kolejnej szutrostrady, a po kilku kilometrach do asfaltu. Sprzęgło w moim motocyklu działa, ale na wysokich obrotach zaczyna się ślizgać. Cóż, jest przypalone, niewiele możemy poradzić. Na szczęście bez odwijania ostro gazu motocykl napędza się prawie normalnie, a prędkość jaką mogę nim uzyskać przekracza 130 km/h. Szybka konsultacja z ekipą i stwierdzamy, że koniecznie trzeba dbać o luz na lince i będzie dobrze, jeżeli teren nie będzie szczególnie ciężki. Na szczęście dla mnie okazuje się, że będzie tylko łatwiej, z jednym może wyjątkiem, ale o tym za chwilę.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Na razie jednak musimy znaleźć nocleg. Szybki rzut oka na mapę i decydujemy się na duży kemping w miejscowości Selce. Jest bardzo fajnie przygotowany i mamy masę miejsca na rozbicie namiotów, w dodatku rozpościera się z niego piękny widok na otaczające góry, a minimalne zanieczyszczenie światłem w tej okolicy pozwala na nocny niesamowity gwiezdny spektakl. Minusem są natomiast dosyć wysokie ceny i stały hałas z pobliskiej autostrady.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Sprzęgło mogłoby być mocniejsze

Nie będę się teraz rozpisywał o wrażeniach z jazdy 450 MT, natomiast w skrócie napiszę tylko, że delikatne sprzęgło okazało dla mnie jedyną wadą, jaką znalazłem w moim egzemplarzu. Na biwaku poczytaliśmy trochę grupy i fora polskie i zagraniczne dotyczące tego modelu i nikt, słownie NIKT, nie zająknął się ani razu na ten podzespół motocykla. Wysnuliśmy teorię, że połączenie dotarcia na szybko mojego egzemplarza (odebrałem go z przebiegiem 600 km już po pierwszym serwisie) plus ciężkie warunki pode mną (wiózł jakieś 160 kg w mojej osobie, ubraniu motocyklowym i bagażu) musiały zaowocować takim efektem.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Poza tym, zwłaszcza przy tej cenie (niecałe 28 tys. zł), to znakomita maszyna. Wymaga wg mnie tylko modyfikacji sprzęgła (twardsze sprężyny docisku) do ostrzejszej jazdy poza asfaltem, bo wcześniej na szosie spisywał się świetnie. W moim egzemplarzu sprzęgło, choć nadal lekko ślizgało się po mocnym otwarciu przepustnicy, pozwoliło przejechać kolejne niemal 2000 km, w tym przeprawić się przez strome podjazdy w Alpach i Sudetach.

Nad przepaścią

Ale, ale, wracamy na TET. Jedziemy kolejnymi szutrowymi drogami, idealnymi dla tych, którzy lubią dynamiczną jazdę i wchodzenie w zakręty powerslide’ami. Przy okazji napawamy się jazdą w lesie i w górach, czyli w zestawie okoliczności, który w naszym kraju jest zazwyczaj nielegalny. Co tu dużo mówić, południowa część słoweńskiego TET-a jest pod względem jazdy na ciężkich adventure po prostu genialna. Miłośnicy ostrzejszego upalania na lżejszych enduro i crossach mogą się natomiast nieco wynudzić. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Nasza sielankowa jazda kończy się na chwilę w okolicach szczytu Mali Bukovec, na północ od wsi Veliko Ubeljsko. Najpierw ślad gpx ewidentnie próbuje skierować nas w krzaki doprawione urwiskiem – droga prowadzi zupełnie w inną stronę niż pokazuje to nawigacja. Przez parę minut błądzimy i w końcu znajdujemy przyczynę. Przy dużym powiększeniu mapy widać, że ktoś błędnie wyrysował ślad, przepuszczając go bardzo krótkim, za to bardzo ważnym fragmentem w powietrzu.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Jedyne połączenie odcinków naszej trasy wiedzie kolejnym single trackiem. Tym, razem nie jest on tak stromy, jak poprzedni, natomiast oferuje inne atrakcje. Najbardziej odczuwalną jest fragment ze skalną ścianą po prawej stronie i pionowym, kilkunastometrowym spadkiem po lewej. Pod kołami natomiast wystające kamienie i śliskie korzenie. Było trochę nerwów, ale udało nam się wszystkim przejechać na drugą stronę i wrócić na szeroką leśną drogę. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Kilka kilometrów dalej zauważyliśmy odbicie z trasy, obiecujące nam great view. Postanowiliśmy skorzystać i nie zawiedliśmy się. Stromo pnąca się droga zaprowadziła nas najpierw na półkę skalną z genialnym widokiem na pobliską dolinę. Kawałek dalej i niżej stoi klimatyczna cerkiew Św. Hieronima. Znakomite miejsce na odpoczynek i obiad w pięknych okolicznościach przyrody. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Zbliżający się zmrok skłania nas do rozejrzenia się za noclegiem. Znajdujemy uroczy, maleńki kemping w miejscowości Vrhpolje, położony na prywatnym podwórku w samym środku miasteczka. Po jednej stronie płotu winnica, po drugiej kościelna wieża z czynną dzwonnicą odmierzającą kolejne godziny. Na szczęście tylko od rana do zmroku. Właścicielka nie dość, że policzyła nas bardzo łaskawie, to jeszcze dorzuciła butelkę świetnego, domowego wina. Zdecydowanie nasze najlepsze spanie na tym wyjeździe, a dodatkowo w miejscowej pizzerii robimy sobie przerwę od konserw i jemy doskonałą i niedrogą pizzę.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Trochę włoszczyzny

Nasz czas przeznaczony na wyjazd zaczyna się powoli kurczyć, dlatego omijamy część słoweńskiego TET-a schodzącą pętlą nad Morze Adriatyckie. Kierujemy się natomiast ku włoskiej granicy, by chociaż na chwilę poczuć pod kołami tamtejszą część słynnej trasy. Niestety, zarówno w północno-zachodniej Słowenii, jak i po przekroczeniu granicy z Włochami, TET prowadzi już tylko po asfalcie. Fakt, że czasem kiepskim. Po prostu wjeżdżamy w wysokie góry i otacza nas coraz więcej parków narodowych i krajobrazowych, w których nie można poruszać się drogami nieutwardzonymi. Widoki i masa ciekawych zakrętów jakoś nam to jednak rekompensują. Dodatkowo jedziemy doliną przepięknej rzeki Soczy, toczącej wody o intensywnie turkusowej barwie.  

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Już we Włoszech kręcimy się trochę między Alpami Julijskimi i Dolomitami. Sam asfalt. Zarówno drogi, jak i krajobrazy są doskonałe. Z naszych Karoo 4 i Rally STR wyciskamy wszystko, co tylko producenci tych opon przeznaczyli na asfalt. Na nocleg lądujemy na szczelnie wypełnionym niemieckimi turystami kempingu w Gemonie, na północ od Udine. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki] Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Kolejna naprawa

Kolejny dzień przeznaczamy na przejazd przez Austrię do południowych Niemiec, z pominięciem płatnej trasy przez Grossglockner. Nie chcemy również wracać autostradami. Jedziemy sporym objazdem przez Tarvisio, a następnie austriackimi wioskami. Muszę przyznać, że Austria jest krajem, po którym najlepiej jeździ mi się drogami lokalnymi. Owszem, jest dużo fotoradarów, które mierzą prędkość z niewielką tolerancją. Natomiast każdy z nich jest oznaczony, a dodatkowo w pobliżu są znaki przypominające o obowiązującym na danym odcinku ograniczeniu prędkości. Ponadto ograniczenie do 50 lub 30 km/h obowiązuje zazwyczaj tylko w ścisłych centrach miasteczek i wsi, wcześniej można lecieć 70-80, a generalnie poza zabudowanym aż 100 km/h. Dzięki temu jazda jest o wiele bardziej płynna niż u nas. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

W pobliżu miasta Spittal dopada nas kolejny pech. Łożysko w przednim kole Aprilii Dawida, które już wcześniej lekko dawało o sobie znać, w końcu się poddaje, objawiając to sporym luzem w piaście. Szukamy pomocy najpierw w lokalnym warsztacie samochodowym, którego właściciel odsyła nas do centrum, do dużego serwisu kosiarek i maszyn rolniczych. Mają tam ogromny wybór łożysk i simeringów. Pracownicy, mający szczyt sezonu napraw, w robocie nam nie pomagają, ale uprzejmie udostępniają plac i wszelkie potrzebne narzędzia. Dawid, wieloletni użytkownik starego DR Biga, radzi sobie z wymianą łożysk bardzo sprawnie. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Po południu możemy ruszać w dalszą drogę. Jedziemy przez niezwykle malowniczą część Austrii, po drodze mijając słynne Bischofshofen, w którym rozgrywana jest jedna z rund Turnieju Czterech Skoczni. Mimo ślizgającego się sprzęgła, moje obładowane CFMOTO bez problemów pokonuje podjazdy sięgające niemal 20%. Jadąc wspaniałą drogą nr 164 mijamy majestatyczny szczyt Hochkönig, pod którym robimy pamiątkową sesję zdjęciową. Dalsza część trasy do granicy z Niemcami prowadzi absolutnie przepięknymi, zielonymi dolinami. Genialna jazda w ciepłym, popołudniowym słońcu. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Niemiecka (nie)gościnność

Naszym celem na wieczór jest kemping nad niemieckim jeziorem Chiemsee. Obiekt okazuje się niezwykle zatłoczony. W dodatku spotykamy się z bardzo nieprzyjemnym przyjęciem. Szukając z mapką naszych ściśle przydzielonych parceli pod namioty, robimy jedno okrążenie po alejkach. Spokojnie i dostojnie, po czym parkujemy i gasimy maszyny. To jednak wystarczyło, by ktoś zgłosił, że po obiekcie szaleją motocykliści. Jakaś bardzo oschła starsza Niemka z obsługi zaczyna na nas krzyczeć, nie przyjmuje wyjaśnień i grozi wyrzuceniem z kempingu. Najchętniej wyjechalibyśmy stamtąd jak najszybciej, ale już zapłaciliśmy i jest późno. Rano szybko się zbieramy, planując śniadanie pod pierwszym napotkanym marketem. Wiemy tyle, że już nigdy nie wrócimy na nocleg w tym miejscu, wam też nie polecamy. Panorama Camping Harras nad jeziorem Chiemsee trafił na naszą czarną listę, także z powodu plagi komarów. Mimo dokładnego sprayowania, jesteśmy mocno pogryzieni.

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]
TET Słowenia

Praska męka

Przedostatni dzień naszego wyjazdu upływa nam na spokojnej, relaksacyjnej jeździe po wiejskich drogach południowo-wschodnich Niemiec. Wokół pasą się krowy, trwają prace polowe, dróżki biegną po łagodnych wzgórzach, a w lusterkach widzimy coraz bardziej blednącą ścianę Alp. Słowem – sielski klimat. Do Czech wjeżdżamy w pobliżu Nyrska, na południe od Pilzna. Na ile się da, wciąż unikamy autostrad. Zmniejszający się zapas czasu zmusza nas jednak w końcu do skorzystania z trasy szybkiego ruchu. Panuje straszny skwar i monotonna jazda w sznurach innych pojazdów robi się nie tylko nieprzyjemna, ale też niebezpieczna. Jesteśmy totalnie zamuleni i na granicy zaśnięcia. Musimy robić częste pauzy na odpoczynek i uzupełnienie płynów. 

Zdecydowanie najgorzej robi się jednak wtedy, gdy docieramy na przedmieścia Pragi. Są popołudniowe godziny szczytu, autostrada korkuje się już daleko od miasta. Najgorszy jest przejazd totalnie zatkaną południową obwodnicą (Pražský městský okruh), a tak naprawdę zwykłą wielopasmową ulicą ze światłami. Choć dosyć sprawnie przedzieramy się do przodu, to gotujemy się w spalinach setek ciężarówek. Z ulgą żegnamy okolice czeskiej stolicy, kierując się na Hradec Kralove, a następnie na Trutnov i przejście graniczne w Lubawce. 

Czechy, Austria, Słowenia, Włochy i Niemcy – nasz redakcyjny motocyklowy wyjazd po asfaltach i szutrach [relacja, galeria zdjęć, trasy, mapki]

Finisz u przyjaciół

Naszą bazą na ostatnią noc są dolnośląskie Świebodzice, gdzie rozbijamy się w ogrodzie u naszego przyjaciela Pyry. To jeden z członków ekipy jeżdżącej od paru lat na wyprawy po Europie skuterami 125 cm3. Niedawno wrócili z Bałkanów. Bardzo przyjemna, aczkolwiek niezbyt huczna impreza przy ognisku kończy nasz tegoroczny „wyjazd integracyjny”. Rano rozjeżdżamy się do domów. Dawid do lubuskiego Międzyrzecza, a ja z Brzozą i Kamilem w stronę Warszawy. Pod Łodzią rozdzielamy się, ja bowiem samotnie cisnę jeszcze do Płocka, by oddać CFMOTO i odebrać mojego V-Stroma 650. Do domu wracam wieczorem, kompletnie wykończony, ale bardzo szczęśliwy. Na tym właśnie polegają udane wyjazdy motocyklowe – ciało płacze, głowa skacze. Do następnego!

Dziękujemy partnerom naszego wyjazdu:

Testy poszczególnych motocykli będziecie mogli zobaczyć i przeczytać już niedługo na stronie Motovoyager.pl, na naszym kanale YouTube oraz w social mediach. 

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Konrad Bartnik
Konrad Bartnik
Motocyklista, perkusista, ojciec, wielbiciel dobrej kuchni i dużych porcji. Jego największa miłość to motocyklowe podróże – bliskie i dalekie, po asfalcie i bezdrożach. Lubi wszystko, co ma dwa koła, a najbardziej klasyczne nakedy ze szprychami i okrągłą lampą. Na co dzień drapie szutry starym japońskim dual sportem. Nie zbiera mandatów i nigdy nie miał wypadku. Bywa całkiem zabawny.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ