O godzinie 17 docieramy do Borysławia – miasta dziecięcych lat moich rodziców. Przy pomocy sympatycznego mieszkańca bez problemów odnajdujemy wszystkie miejsca o których opowiadała mi mama. Następnie dojeżdżamy do Schodnicy i tu także po 75 latach stoi dom rodzinny mamy. Na pobliskim cmentarzu co prawda jest wiele starych krzyży, ale nie znajduję grobów moich pradziadków. Wiele tablic jest nie do odczytania i wielu już nie ma. Od czasu wjazdu do Borysławia czuję ogromną ekscytację, a każde następne odnalezione miejsce sprawia mi radość. W końcu to część mojej historii.
Ruszamy do Lwowa. Po drodze mijamy stare szyby naftowe przypominające o latach świetności tych rejonów. Mamy jeszcze do przejechania około 100 km, a godzina robi się późna, więc gdy w końcu docieramy na miejsce, decydujemy, że dwie ostatnie noce na Ukrainie spędzamy w hotelu Lwów.
Śniadanie jemy w hotelu w towarzystwie Polaków, którzy pracują w Polskim Radiu Lwów i od nich dowiadujemy się co warto tutaj odwiedzić. Ruszamy pieszo spod Opery Lwowskiej i zmierzamy na Cmentarz Łuczakowski. Najpierw idziemy złożyć hołd obrońcom Lwowa w latach 1918-20 na cmentarzu Orląt Lwowskich. Przyklejamy się do wycieczki aby wysłuchać informacji na temat tego miejsca od przewodnika.
Odwiedzamy pomniki znanych Polaków m.in. Marii Konopnickiej czy Artura Grottgera. Przepiękne pomniki oraz atmosfera tego miejsca robi wrażenie i pewnie można by było tutaj spędzić cały dzień, ale chcemy jeszcze odwiedzić kilka innych zabytków.
Po drodze na rynek zaglądamy do wielu ciekawych miejsc, bo cały Lwów, jak ktoś powiedział, to muzeum pod otwartym niebem. Nasz czas na Ukrainie nieubłaganie się kończy, jutro wracamy do domu.
Powrót przez Bieszczady
Granice przekraczamy na niewielkim przejściu Krościenko-Smolnica. Mały ruch i szybka obsługa powodują, że wczesna godzina pozwala przed powrotem do domu pośmigać jeszcze po Bieszczadach. Pogoda jest wspaniała, drogi świetne, a widoki piękne – chciałoby się tu zostać dłużej, niestety urlop nieubłaganie dobiega końca. O 20 jesteśmy w Krakowie – tutaj mam ostatni nocleg poza domem. Jutro będę już we Wrocławiu.
Informator
Koszty
Całkowity koszt to około 2500 zł, w tym wycieczka do Czarnobyla 350 zł załatwiana w Polsce, ale przez biuro podróży w Kijowie. Na większości stacji trzeba płacić z góry, więc lepiej mieć gotówkę. W większych miastach można wymienić euro czy dolary na hrywny – są punkty wymiany walut.
Droga
W obwodach winnickim, chmielnickim i iwanofrankowskim na bocznych drogach asfalt kiedyś był, bo jego śladowe ilości można spotkać. Jeździ się od chodnika do chodnika slalomem omijając największe wyrwy. Dla mojego cruisera to już było nie lada wyzwanie. BMW Wani spokojnie dawało radę. Główne drogi niezłe, ale dużo milicji i dużo posterunków przy drogach.
Noclegi
Usługi hotelowe są dość tanie, ale polecam bardzo tanie hostele, w tych których spaliśmy – naprawdę super warunki za kilkanaście zł.
Ludzie
Ludzie przyjaźni w stosunku do Polaków, zwłaszcza we Lwowie i w Kijowie, dużo Ukraińców w jakiś sposób jest związanych z Polską. Język ukraiński po trzech dniach staje się w pełni zrozumiały. To mieszanka polskiego i rosyjskiego, ja codziennie od pierwszego dnia w pokoju hotelowym miałem włączone ukraińskie wiadomości w telewizji – bardzo szybko można się osłuchać z językiem.
Kuchnia
Jedzenie jest tanie, można spokojnie żywić się w restauracjach. Za dwa dobre dwudaniowe obiady na lwowskim rynku, z dzbankiem soku i karafką wódki płaciliśmy około 40 zł. Są też pizzerie, a w dużych miastach sieciowe fast-foody.
Autor
Mam 43 lata i od 18. toku życia jeżdżę motocyklem. Pierwsza była Jawa 350, potem zająłem się weteranami (Junak M10, K-750), potem 7 lat przerwy i od od 2009 mam obecny motor. Należę do niezrzeszonej grupy przyjaciół na dwóch kołach Dragoni Wrocław.
Sprzęt
Yamaha V-Star 1100 2007 r. Sprawiła się świetnie nawet na bardzo złych drogach. Dość duże spalanie przy szybkości ponad 130 (droga do Odessy) w porównaniu do BMW R 1200. Trochę mały bak, więc tankowanie co 250 km, ale ma to swoje dobre strony – jest chwila odpoczynku pod warunkiem, że są stacje paliw. Tu akurat nie było problemów.
Porady
Na Ukrainie nie obowiązuje Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, więc ważne, aby wykupić w Polsce ubezpieczenie, które ewentualnie zwróci nam za poniesione tam koszty związane z leczeniem. Trzeba mieć paszport.
…świetna wyprawa i super relacja,- gratuluje polotu i odwagi, zazdroszczę odwiedzonych miejsc. Nie wiedziałem że w Polsce można załatwić zwiedzanie Czarnobyla, szczerze mówiąc nigdy nie myślałem o tym miejscu w kategoriach wypadu motocyklowego, teraz nie będzie mi to dawać spokoju. Raz jeszcze wielki szacun,- zarówno od motocyklisty jak i również praktycznie rzecz biorąc wrocławiaka :) … .
„Prawie w tym samym czasie podjeżdża samochód i jego kierowca pokazując mapę pyta o drogę. Tirowiec w mgnieniu oka coś mu tłumaczy i samochód z piskiem opon odjeżdża w przeciwnym kierunku. Tirowiec podnosi portfel pełen pieniędzy, który to niby gubią panowie z samochodu i proponuje nam, że znalezioną kasą podzielimy się we trzech.”
Przekręt polega na tym, że samochód wraca i koleś zaczyna „szukać” swojego portfela w którym były rzekomo $ lub €. Ten miejscowy się wypiera, a szukający zażądałby od Was pokazania, że w swoich portfelach nie macie obcej waluty. Jak to się kończy nie wiem, bo ja z kumplami też daliśmy długą, nie czekając na rozwój sytuacji… Można się tylko domyślać, że pokazane portfele szybko zmieniłyby właściciela…
A co do EKUZ, to na to nie ma co liczyć nawet na Słowacji :-) W każdym kraju UE jest inny katalog bezpłatnych świadczeń zdrowotnych (z reguły dużo skromniejszy niż u nas) i można się mocno zdziwić, jak np. za ratunek helikopterem w słowackich Tatrach przychodzi potem rachunek na kilka tysięcy zł… Jadąc gdziekolwiek za granicę Polski warto wykupić pełne ubezpieczenie Kosztów Leczenia, tym bardziej, że to z reguły kosztuje kilka zł za dzień…