Pomysły, które mają poprawić bezpieczeństwo na drogach zdają się nie mieć końca. Ograniczenie prędkości w mieście do 30 km/h funkcjonuje już wielu miastach zachodniej Europy, a widmo wprowadzenia strefy pod nazwą „Tempo 30” zaczęło widnieć także nad Warszawą.
Wprowadzenie stref w dużych miastach o nazwie „Tempo 30” ma za zadanie zwiększyć bezpieczeństwo na drogach, a także uspokoić ruch. Powodem, który upatrywany jest w takiej zmianie jest rosnąca liczba pojazdów, zaburzająca dotychczasowy model jazdy w mieście. Obniżenie prędkości może się jednak wiązać ze sparaliżowaniem ruchu, dlatego zamiast kolejnych ograniczeń zdecydowanie bardziej przydałaby się przemyślana i innowacyjna infrastruktura, która upłynni jazdę.
Władze Warszawy również rozpoczęły pracę nad wprowadzeniem stref, w których prędkość maksymalna zostanie ograniczona do 30 km/h. Zdaniem władz „Tempo 30” korzystnie wpłynie na poprawę bezpieczeństwa na drogach, a pomóc w tym ma również większa liczba przejść dla pieszych, rond oraz wysepek, które w dużym stopniu będą wywierać na kierowcach jazdę z przepisową szybkością. Co ciekawe, aż 90% dróg w stolicy zostałoby wówczas objęte takim ograniczeniem prędkości, a wyjątkami będą jedynie główne arterie miasta. Konsultacje społeczne potrwają do końca listopada 2022 roku.
Absurdalny pomysł. Ale jeżeli mundrzy aktywiści chcą tak dbać o „bezpieczeństwo” to proponuję by następnym projektem było ograniczenie rowerzystów, których jazda po ścieżkach (o ile w ogóle już nimi jeżdżą, nawet tam gdzie one są) również pozostawia wiele do życzenia. Myślę, że rozsądnym pomysłem byłoby wprowadzenie ograniczeń prędkości dla rowerzystów i hulajnóg do 15 km/h oraz obowiązkowa rejestracja rowerów i ubezpieczenie OC. Codziennie chodzę obok ścieżki i widzę jak piesi muszą ustępować pędzącym rowerzystom pierwszeństwo na wymalowanych pasach.
Słusznie. Strefa tempo 30 powinna obejmować całe centrum oraz wszystkie gęsto zamieszkałe osiedla.